Były doradca Putina: „Rosja szykuje się do globalnej wojny od ponad dziesięciu lat. Nikt nie może czuć się bezpieczny”

Fot. kremlin.ru
Fot. kremlin.ru

Były doradca ekonomiczny rosyjskiego prezydenta Andriej Iłłarionow oświadczył wczoraj podczas konferencji w litewskiej Połądze, że mieszkańcy krajów Bałtyckich nie mogą spać spokojnie, tak długo jak Putin pozostaje u władzy – donosi litewski portal „delfi.lt”.

Prezydent USA Barack Obama zadeklarował podczas swej niedawnej wizyty w Estonii, że NATO jest gotowe bronić Tallinnu, Rygi oraz Wilna. Ale moim zdaniem obecne w regionie siły NATO są daleko nie wystarczające. Nie da się przy ich pomocy obronić choćby jednego z tych miast

—podkreślił Iłłarionow, który doradzał Putinowi w kwestiach ekonomicznych w latach 2000-2005.

Jak zareaguje NATO jeśli zielone ludziki nie pojawią się ani w Talinnie, ani Rydze, tylko, powiedzmy w Narwie? (estońskie miasto przy granicy z Rosją, gdzie ponad 80 proc. mieszkańców to Rosjanie-red.) Obawiam się, że nie będzie żadnej reakcji

—dodał. Według niego Zachód jest zbyt „miękki” w stosunku do włodarza Kremla.

Zachód nie zdał sprawdzianu w Kijowie, w Donbasie i na Krymie. Tak długo jak sankcje nie zmuszą Rosję na kolana, a mówię tu zarówno o gospodarczych jak i militarnych sankcjach, nie ma mowy o pokoju i bezpieczeństwie

—zaznaczył. Według niego Putin ma także tą przewagę nad Zachodem, że długo przygotowywał się do obecnego konfliktu. 8I od początku wychodził z założenia, że może stać się globalny.*

Szykował się  do wielkiej wojny co najmniej od 2003 r. A do konfrontacji z Ukrainą oraz aneksji Krymu od 2004 r., kiedy wybuchła Pomarańczowa Rewolucja. Kolejny plan został stworzony w 2010 r., na przypadek gdyby Janukowyczowi nie udało się wygrać wyborów prezydenckich na Ukrainie

—tłumaczył były doradca Putina. Jako dowód przytoczył artykuł, który ukazał się w 2008 r. w gazecie „Russkij Žurnal” i w którym przedstawiono szczegółowy plan zajęcia Krymu, a następnie wschodniej i środkowej Ukrainy.

Oni się do tego od dawna szykowali i wcale tego nie ukrywali. Ale Zachód wolał tego nie widzieć, bo chciał współpracować z Putinem

—dodał. Jego zdaniem graniczony konflikt nuklearny z uderzeniem na Warszawę i drugą “mniej ważną” europejską stolicę (niektórzy typują Wilno, inni Amsterdam), mającym zastraszyć słabą i sprzedajną Europę, jest integralną częścią obłędnej kremlowskiej strategii budowy “Ruskiego Mira”.

Putin uważa obecną konfrontację za czwartą wojnę światową, bo trzecią była jego zdaniem zimna wojna. Wielu rosyjskich analityków uważa, że ta czwarta wojna światowa jest wojną Rosji przeciwko Zachodowi. Inni utrzymują, że Putin usiłuje podzielić Zachód na dwa obozy: anglosaski, czyli USA, Kanada, Australia i Wielka Brytania oraz obóz krajów frontowych: Polska, Rumunia, kraje Bałtyckie

—wyjaśniał. I dodał:

Putin oczekuje, że pozostałe państwa: Francja, Niemcy, Włochy pozostaną neutralne. Albo przejdą na stronę Rosji. On ma wszystko rozrysowane i Zachód musi zdać sobie z tego sprawę

Ryb, delfi.lt

Przeczytaj:Żyrinowski znowu grozi zniszczeniem Polski i zapowiada Europie: Spuścimy wam łomot

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych