Tutaj jest inna piłka, inna adrenalina. Zresztą co tu dyskutować. Jedni lubią ligę hiszpańską inni niemiecką, a ja zawsze marzyłem o angielskiej. No i się spełniło
– mówił o transferze do Hull i robocie dla Zenka Martyniuka Kamil Grosicki.
Czy przenosiny z francuskiego Stade Rennes do angielskiego Hull to awans sportowy? Czy raczej balansujesz na podobnym pułapie?
Kamil Grosicki: Moim zdaniem oczywiście, że awans. Trafiłem do Premier League, a to mówi samo za siebie. To jest obiektywnie najlepsza liga świata. Owszem, mój nowy klub walczy teraz o utrzymanie. Ale w takiej lidze to nie oznacza żadnej słabości. Jeśli także w Hull będę w stanie pokazać swoją dobrą grę, to będzie oznaczać, że się sprawdziłem także w takim towarzystwie, gdzie co tydzień grasz z Manchesterem United, Liverpoolem, Arsenalem czy Chelsea. Pewnie, że łatwiej jest się pokazać w jednym z tych największych klubów. W moim przypadku poprzeczka jest zawieszona jeszcze wyżej. I cieszę się na to wyzwanie.
Nie chcę cię irytować, ale jak grałeś w Turcji w Sivasspor to też mówiło się, że wypromujesz się i odejdziesz do Galatasaray, Besiktasu czy Fenerbahce. We Francji Stade Rennes miało być przystankiem przed Monaco, Lyonem czy PSG…
Spokojnie. Mam już swój piłkarski wiek, w czerwcu skończę 29 lat, ale cały czas się rozwijam. Pracuję nad koncentracją, szybkością przewidywania, spokojniejszą głową, techniką strzału. Chcę być lepszym piłkarzem, idę w dobrym kierunku. Kiedyś była Turcja, później Francja, teraz jest Anglia. Mam co robić. Teraz zależy mi na tym, aby dać Hull to, co potrafię dać reprezentacji Polski. A dzięki mojej grze w Hull powinna skorzystać także reprezentacja.
Już przed laty mówiłeś o Premier League jako o swoim celu i fascynacji. Co cię tak w angielskim futbolu klubowym ujmuje?
Tutaj każdy mecz jest jak finał jakiegoś turnieju. To wydarzenie samo w sobie. Wiążą się z tym ogromne emocje. Nie jest ważne czy Hull gra z Liverpoolem czy United z City. Wszystko się może zdarzyć, każdy wynik jest naprawdę możliwy. W Hiszpanii jest Real, Barcelona, Atletico. I oni wszystkich golą jak leci od lat. Reszta nie ma szans. Tutaj jest inna piłka, inna adrenalina. Zresztą co tu dyskutować. Jedni lubią ligę hiszpańską inni niemiecką, a ja zawsze marzyłem o angielskiej. No i się spełniło. Dodam tylko, że nie jest to takie hop siup, bo poza bramkarzami i obrońcą Marcinem Wasilewskim, to żadem Polak nie grał tu od lat. Nie mieliśmy w Anglii takiego zawodnika, który wychodził poza połówkę boiska. Teraz mamy.
Twój dobry kolega Tomasz Hajto tłumaczył kiedyś, dlaczego nie próbował zostać w Anglii i tam kończyć karierę. Mówił, że aby grać w Anglii to trzeba mieć końskie zdrowie. Ty nie uchodziłeś nigdy za takiego zawodnika…
Dostałem rower to muszę pedałować. Wiadomo, że lepiej się człowiek czuje jak biega od połówki do pola karnego przeciwnika, niż kiedy jeszcze musi wracać na swoją połowę. Ale poradzę sobie. Trzeba ganiać tam i z powrotem, potrafię to robić. Wolni zawodnicy na skrzydłach nie grają. A ja wolny nie jestem, jak wiadomo. Mogę to tutaj sprzedać. Dynamika i szybkość to są moje największe atuty, bez których byłbym bez szans w Anglii. Myślę, że ludzie lubią zawodników o mojej charakterystyce. Mam przed sobą fascynujący cel, który trzeba szanować. Muszę pomóc drużynie utrzymać się w lidze. Ludzie mi tu zaufali, nie mogę zawieść. Nie zawsze jest tak, że od razu można pić szampana. Czasem warto pokornie zacząć od wody mineralnej.
Zawsze byłeś taki skromny czy dojrzałeś życiowo i piłkarsko?
Nie jest mi na razie dane trafić do największego klubu w Europie, ale grywam w dobrych ligach, w dobrych zespołach, potrafię się w nich wyróżniać. Grzechem byłoby narzekać na swój los.
Robert Lewandowski mówił niedawno, że podobnie jak kilku kolegów z kadry, zasługujesz już na angaż w jakimś klubie z absolutnej europejskiej czołówki…
Jeszcze nie kończę kariery. Cieszę się z tego co mam. Nie patrzę gdzie koledzy występują. Pewnie tam gdzie zasłużyli. Tak się składa, że grają w najlepszych klubach na świecie, a ja w najlepszej lidze na świecie. Do tego mam przecież jeszcze reprezentację Polski. Nikt mi nie powie, że się cofam.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Tutaj jest inna piłka, inna adrenalina. Zresztą co tu dyskutować. Jedni lubią ligę hiszpańską inni niemiecką, a ja zawsze marzyłem o angielskiej. No i się spełniło
– mówił o transferze do Hull i robocie dla Zenka Martyniuka Kamil Grosicki.
Czy przenosiny z francuskiego Stade Rennes do angielskiego Hull to awans sportowy? Czy raczej balansujesz na podobnym pułapie?
Kamil Grosicki: Moim zdaniem oczywiście, że awans. Trafiłem do Premier League, a to mówi samo za siebie. To jest obiektywnie najlepsza liga świata. Owszem, mój nowy klub walczy teraz o utrzymanie. Ale w takiej lidze to nie oznacza żadnej słabości. Jeśli także w Hull będę w stanie pokazać swoją dobrą grę, to będzie oznaczać, że się sprawdziłem także w takim towarzystwie, gdzie co tydzień grasz z Manchesterem United, Liverpoolem, Arsenalem czy Chelsea. Pewnie, że łatwiej jest się pokazać w jednym z tych największych klubów. W moim przypadku poprzeczka jest zawieszona jeszcze wyżej. I cieszę się na to wyzwanie.
Nie chcę cię irytować, ale jak grałeś w Turcji w Sivasspor to też mówiło się, że wypromujesz się i odejdziesz do Galatasaray, Besiktasu czy Fenerbahce. We Francji Stade Rennes miało być przystankiem przed Monaco, Lyonem czy PSG…
Spokojnie. Mam już swój piłkarski wiek, w czerwcu skończę 29 lat, ale cały czas się rozwijam. Pracuję nad koncentracją, szybkością przewidywania, spokojniejszą głową, techniką strzału. Chcę być lepszym piłkarzem, idę w dobrym kierunku. Kiedyś była Turcja, później Francja, teraz jest Anglia. Mam co robić. Teraz zależy mi na tym, aby dać Hull to, co potrafię dać reprezentacji Polski. A dzięki mojej grze w Hull powinna skorzystać także reprezentacja.
Już przed laty mówiłeś o Premier League jako o swoim celu i fascynacji. Co cię tak w angielskim futbolu klubowym ujmuje?
Tutaj każdy mecz jest jak finał jakiegoś turnieju. To wydarzenie samo w sobie. Wiążą się z tym ogromne emocje. Nie jest ważne czy Hull gra z Liverpoolem czy United z City. Wszystko się może zdarzyć, każdy wynik jest naprawdę możliwy. W Hiszpanii jest Real, Barcelona, Atletico. I oni wszystkich golą jak leci od lat. Reszta nie ma szans. Tutaj jest inna piłka, inna adrenalina. Zresztą co tu dyskutować. Jedni lubią ligę hiszpańską inni niemiecką, a ja zawsze marzyłem o angielskiej. No i się spełniło. Dodam tylko, że nie jest to takie hop siup, bo poza bramkarzami i obrońcą Marcinem Wasilewskim, to żadem Polak nie grał tu od lat. Nie mieliśmy w Anglii takiego zawodnika, który wychodził poza połówkę boiska. Teraz mamy.
Twój dobry kolega Tomasz Hajto tłumaczył kiedyś, dlaczego nie próbował zostać w Anglii i tam kończyć karierę. Mówił, że aby grać w Anglii to trzeba mieć końskie zdrowie. Ty nie uchodziłeś nigdy za takiego zawodnika…
Dostałem rower to muszę pedałować. Wiadomo, że lepiej się człowiek czuje jak biega od połówki do pola karnego przeciwnika, niż kiedy jeszcze musi wracać na swoją połowę. Ale poradzę sobie. Trzeba ganiać tam i z powrotem, potrafię to robić. Wolni zawodnicy na skrzydłach nie grają. A ja wolny nie jestem, jak wiadomo. Mogę to tutaj sprzedać. Dynamika i szybkość to są moje największe atuty, bez których byłbym bez szans w Anglii. Myślę, że ludzie lubią zawodników o mojej charakterystyce. Mam przed sobą fascynujący cel, który trzeba szanować. Muszę pomóc drużynie utrzymać się w lidze. Ludzie mi tu zaufali, nie mogę zawieść. Nie zawsze jest tak, że od razu można pić szampana. Czasem warto pokornie zacząć od wody mineralnej.
Zawsze byłeś taki skromny czy dojrzałeś życiowo i piłkarsko?
Nie jest mi na razie dane trafić do największego klubu w Europie, ale grywam w dobrych ligach, w dobrych zespołach, potrafię się w nich wyróżniać. Grzechem byłoby narzekać na swój los.
Robert Lewandowski mówił niedawno, że podobnie jak kilku kolegów z kadry, zasługujesz już na angaż w jakimś klubie z absolutnej europejskiej czołówki…
Jeszcze nie kończę kariery. Cieszę się z tego co mam. Nie patrzę gdzie koledzy występują. Pewnie tam gdzie zasłużyli. Tak się składa, że grają w najlepszych klubach na świecie, a ja w najlepszej lidze na świecie. Do tego mam przecież jeszcze reprezentację Polski. Nikt mi nie powie, że się cofam.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/326901-grosicki-o-transferze-do-hull-trafilem-do-premier-league-a-to-mowi-samo-za-siebie-to-jest-obiektywnie-najlepsza-liga-swiata-wywiad