Powoli chyba czas, by się do tego przyzwyczaił. Wszyscy są bowiem zgodni - to nie był jednorazowy wyskok polskiej kadry.
Jesteśmy na fali wznoszącej. Forma przyszła w grudniu i ciągle rośnie. Została wypracowana stabilnie i dokładnie. Na moje trenerskie oko powinno jej starczyć do końca sezonu, a na mistrzostwach świata możemy stawiać przed chłopakami wysokie cele
— przyznał prezes związku Apoloniusz Tajner.
Zanim jednak Polacy polecą do Lahti czekają ich chociażby konkursy w Wiśle (14-15 stycznia) i tydzień później w Zakopanem.
Już się tego boimy. Doskonale pamiętam, jaki był szał, kiedy sam odnosiłem sukcesy i od pewnego czasu przygotowujemy się do tego jak odciągnąć od tego chłopaków
— przyznał Małysz.
On doskonale wie, co znaczy zainteresowanie kibiców. W Zakopanem przed, w trakcie i po konkursach musiał chodzić z ochroną. To jakim nadal cieszy się szacunkiem było widać chociażby w Bischofshofen. Gdy tylko pojawiał się blisko trybun, fani go wołali, prosili o zdjęcia. On nie odmawiał, nadal się tym cieszy.
Podobnie zresztą jak Stoch, który na każdym kroku powtarza, że właśnie doping kibiców powoduje, że nie chce przestać skakać.
To dla mnie wspaniałe, że teraz jedziemy do Polski. Nie mogę się już doczekać rywalizacji w Wiśle i Zakopanem. Będzie szał? I dobrze. Tak ma być. Przecież to, co robimy, robimy też dla fanów. To ich prawo, by polować na zdjęcie z nami, czy autograf
— dodał.
Z Bischofshofen - Marta Pietrewicz(PAP)
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Powoli chyba czas, by się do tego przyzwyczaił. Wszyscy są bowiem zgodni - to nie był jednorazowy wyskok polskiej kadry.
Jesteśmy na fali wznoszącej. Forma przyszła w grudniu i ciągle rośnie. Została wypracowana stabilnie i dokładnie. Na moje trenerskie oko powinno jej starczyć do końca sezonu, a na mistrzostwach świata możemy stawiać przed chłopakami wysokie cele
— przyznał prezes związku Apoloniusz Tajner.
Zanim jednak Polacy polecą do Lahti czekają ich chociażby konkursy w Wiśle (14-15 stycznia) i tydzień później w Zakopanem.
Już się tego boimy. Doskonale pamiętam, jaki był szał, kiedy sam odnosiłem sukcesy i od pewnego czasu przygotowujemy się do tego jak odciągnąć od tego chłopaków
— przyznał Małysz.
On doskonale wie, co znaczy zainteresowanie kibiców. W Zakopanem przed, w trakcie i po konkursach musiał chodzić z ochroną. To jakim nadal cieszy się szacunkiem było widać chociażby w Bischofshofen. Gdy tylko pojawiał się blisko trybun, fani go wołali, prosili o zdjęcia. On nie odmawiał, nadal się tym cieszy.
Podobnie zresztą jak Stoch, który na każdym kroku powtarza, że właśnie doping kibiców powoduje, że nie chce przestać skakać.
To dla mnie wspaniałe, że teraz jedziemy do Polski. Nie mogę się już doczekać rywalizacji w Wiśle i Zakopanem. Będzie szał? I dobrze. Tak ma być. Przecież to, co robimy, robimy też dla fanów. To ich prawo, by polować na zdjęcie z nami, czy autograf
— dodał.
Z Bischofshofen - Marta Pietrewicz(PAP)
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/322356-szybkie-swietowanie-i-powrot-na-ziemie-polscy-skoczkowie-nie-moga-doczekac-sie-wystepu-w-wisle-i-zakopanem?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.