65. edycję Turnieju Czterech Skoczni polscy kibice będą wspominać bardzo długo. Zawodnicy nie mają na to czasu i po wielkim sukcesie szybko muszą wrócić na „ziemię”. Teraz czekają ich występy w Wiśle i Zakopanem.
W zawodach zwyciężył Kamil Stoch, drugie miejsce zajął Piotr Żyła, a czwarte Maciej Kot. Nigdy wcześniej nie było dwóch polskich skoczków na podium TSC.
Nie ma czasu na świętowanie. To tylko jeden z etapów tego sezonu. Przed nami kolejne konkursy Pucharu Świata i to co najważniejsze - mistrzostwa globu. Musimy wrócić na „ziemię” i twardo po niej stąpać
— powiedział trener polskiej reprezentacji Stefan Horngacher.
Po nim wielkiej radości widać nie było, ale to introwertyk. Spokojny, opanowany, trzymający dystans do tego, co dzieje się wokół. Taki był cały czas - nawet wówczas, gdy w Innsbrucku Kamil Stoch zaliczył upadek i nie wiadomo było, co dalej. Na diagnozę trzeba było czekać do wieczora, ale dwukrotny mistrz olimpijski wcześniej wskoczył na czwarte miejsce konkursu i zachował kontakt z liderem Norwegiem Danielem Andre Tande.
Horngacher wówczas się nie odzywał. Uciekał od dziennikarzy, rzucał w powietrze: „no comment”. Zachowywał spokój, ale w środku się gotowało.
Przyznaję, myślałem, że to koniec i Kamil nie da rady już skakać w tym turnieju
— powiedział później.
Później to znaczy po dekoracji w Bischofshofen, w trakcie której oklaskiwał dwóch swoich podopiecznych Stocha i Żyłę. Podczas gdy na zwycięstwo pierwszego z nich wszyscy po cichu liczyli już nawet przed cyklem, tak druga lokata Żyły to dla wielu spora niespodzianka.
Dla mnie to największe zaskoczenie tego turnieju. Nie spodziewałem się tego
— otwarcie przyznał austriacki szkoleniowiec.
Inaczej było z Małyszem, który jeszcze przed otwierającym konkursem w Oberstdorfie powtarzał: „Piotrek będzie czarnym koniem”. Nie pomylił się, choć…
Drugie miejsce to dla mnie też jest szok. Stawiałem na trzecie, a tak niewiele brakowało, żeby i Maciek Kot znalazł się na podium. To niesamowita historia
— mówił, ocierając łzy.
Wzruszenie w polskiej ekipie było duże, lecz tylko… w sztabie. Stoch był szczęśliwy, ale zmęczony. Do Żyły jego sukces nie docierał. Po udzieleniu wielu wywiadów chciał uciekać na górę, ale wówczas zawrócił go jeszcze organizator, przypominając o konferencji prasowej. „
a co mam iść?
— dopytywał Polak.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
65. edycję Turnieju Czterech Skoczni polscy kibice będą wspominać bardzo długo. Zawodnicy nie mają na to czasu i po wielkim sukcesie szybko muszą wrócić na „ziemię”. Teraz czekają ich występy w Wiśle i Zakopanem.
W zawodach zwyciężył Kamil Stoch, drugie miejsce zajął Piotr Żyła, a czwarte Maciej Kot. Nigdy wcześniej nie było dwóch polskich skoczków na podium TSC.
Nie ma czasu na świętowanie. To tylko jeden z etapów tego sezonu. Przed nami kolejne konkursy Pucharu Świata i to co najważniejsze - mistrzostwa globu. Musimy wrócić na „ziemię” i twardo po niej stąpać
— powiedział trener polskiej reprezentacji Stefan Horngacher.
Po nim wielkiej radości widać nie było, ale to introwertyk. Spokojny, opanowany, trzymający dystans do tego, co dzieje się wokół. Taki był cały czas - nawet wówczas, gdy w Innsbrucku Kamil Stoch zaliczył upadek i nie wiadomo było, co dalej. Na diagnozę trzeba było czekać do wieczora, ale dwukrotny mistrz olimpijski wcześniej wskoczył na czwarte miejsce konkursu i zachował kontakt z liderem Norwegiem Danielem Andre Tande.
Horngacher wówczas się nie odzywał. Uciekał od dziennikarzy, rzucał w powietrze: „no comment”. Zachowywał spokój, ale w środku się gotowało.
Przyznaję, myślałem, że to koniec i Kamil nie da rady już skakać w tym turnieju
— powiedział później.
Później to znaczy po dekoracji w Bischofshofen, w trakcie której oklaskiwał dwóch swoich podopiecznych Stocha i Żyłę. Podczas gdy na zwycięstwo pierwszego z nich wszyscy po cichu liczyli już nawet przed cyklem, tak druga lokata Żyły to dla wielu spora niespodzianka.
Dla mnie to największe zaskoczenie tego turnieju. Nie spodziewałem się tego
— otwarcie przyznał austriacki szkoleniowiec.
Inaczej było z Małyszem, który jeszcze przed otwierającym konkursem w Oberstdorfie powtarzał: „Piotrek będzie czarnym koniem”. Nie pomylił się, choć…
Drugie miejsce to dla mnie też jest szok. Stawiałem na trzecie, a tak niewiele brakowało, żeby i Maciek Kot znalazł się na podium. To niesamowita historia
— mówił, ocierając łzy.
Wzruszenie w polskiej ekipie było duże, lecz tylko… w sztabie. Stoch był szczęśliwy, ale zmęczony. Do Żyły jego sukces nie docierał. Po udzieleniu wielu wywiadów chciał uciekać na górę, ale wówczas zawrócił go jeszcze organizator, przypominając o konferencji prasowej. „
a co mam iść?
— dopytywał Polak.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/322356-szybkie-swietowanie-i-powrot-na-ziemie-polscy-skoczkowie-nie-moga-doczekac-sie-wystepu-w-wisle-i-zakopanem?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.