„Polska to mój kraj, a jak się tu komunistom coś nie podoba, to niech sami stąd spieprzają” – miał powiedzieć genialny sportowiec.
Styczeń to dla polskiego sportu ważny czas z powodu plebiscytu „Przeglądu Sportowego” (drugiego najstarszego tego typu konkursu na świecie, organizowanego od 1926 r.) Ale nie tylko. Również w styczniu, 11 lat temu, odszedł Jerzy Pawłowski – pięciokrotny medalista igrzysk olimpijskich w szermierce, 19-krotny medalista mistrzostw świata (!) (siedem złotych medali), 14-krotny mistrz Polski w szabli i we florecie. W 1967 r. uznany przez Międzynarodową Federację Szermierczą za szablistę wszech czasów (!). Dwukrotnie zwyciężył także we wspomnianym plebiscycie „Przeglądu Sportowego” i został sportowcem roku 1957 oraz 1968.
Imponująca działalność sportowa Jerzego Pawłowskiego nie była jednak jedyną, w którą się zaangażował. Od 1964 r. współpracował z CIA, w której strukturach miał rozpracowywać sowiecką siatkę w NATO. Ta współpraca – jak pisze w swojej książce „Najdłuższy pojedynek. Spowiedź szablisty wszech czasów – agenta CIA” – stanowiła odwet na władzy komunistycznej za zmuszenie go do współpracy z wywiadem wojskowym. Ojcu Jerzego Pawłowskiego, służącemu w batalionie „Zośka”, po zakończeniu wojny groziła bowiem śmierć. Ceną za zostawienie go w spokoju było podpisanie przez syna zobowiązania o nawiązaniu współpracy z wojskowym wywiadem (WSW). „Wytłumaczyłem sobie wszystko, zaplanowałem postępowanie i cele. Moje, nie ich. Jeszcze zobaczymy, czyje będzie na wierzchu. Niech tylko ojca zostawią w spokoju […]. Ja im, sukinsynom, jeszcze pokażę” – wspominał Jerzy Pawłowski w swojej książce.
Wychowany w rodzinie z tradycjami patriotycznymi (dziadek służył w Legionach Piłsudskiego, wujek pracował w wywiadzie AK) – jak przyznaje w „Najdłuższym pojedynku…” – nienawidził komunizmu. Podkreślał w wywiadach, że z tych pobudek nawiązał współpracę z CIA, a nie dla korzyści majątkowych, co wielokrotnie mu zarzucano:
To kłamstwo komunistycznej propagandy. Kiedy mnie skazywali, za wszelką cenę chcieli mi udowodnić pobieranie ogromnych pieniędzy za szpiegostwo […]. Była to zemsta gen. Kiszczaka, świadome szkalowanie zdrajcy komuny, jakim niewątpliwie byłem”.
Za tę „zdradę” sąd wojskowy skazał Pawłowskiego w 1976 r. na 25 lat więzienia. Po kilku latach, w okresie stanu wojennego, zaproponowano mu wcześniejsze zwolnienie z zakładu karnego w zamian za nagranie filmu, w którym by się ukorzył.
Muszę opluć wszystko, co dotąd robiłem. Mam się zgodzić na napisanie o mnie książki i zrobienie wywiadu telewizyjnego. Oświetlającego całość w należyty sposób. Odmówiłem kategorycznie. […] Ubecja […] wiedziała, co może na mnie wpłynąć. Ciężko mi było przez ten cały czas w więzieniu […], ale może mam taki odporny charakter, że jakoś mogłem to wytrzymać. Ale jak miała to wytrzymać moja żona, sama przez tyle lat? […] Przywieźli ją do mnie na widzenie, wiedzieli, że gdy odmówię, ona będzie płakać. […] A ona jeszcze argumentuje, że Amerykanie nie są głupi, nie wyprą się mnie przez jakąś głupią książkę. […] Zgodziłem się
– pisał w „Najdłuższym pojedynku…”.
Fragment artykułu pt. „Wczoraj w telewizji. Pogarda”, który ukazał się w „Trybunie Ludu” po emisji wywiadu z Jerzym Pawłowskim (przytoczony przez szablistę wszech czasów w jego książce), wskazuje na to, że władze PRL niewiele zyskały na tym filmie:
Słuchając wynurzeń Jerzego Pawłowskiego, agenta CIA, człowieka, który zdradzał swój kraj, nie można nie odnieść wrażenia, iż bohater filmu dokumentalnego niczego nie zrozumiał, niczego się nie nauczył, a pracę dla obcego wywiadu i sprzedawanie polskich tajemnic traktuje nawet dziś jako bardzo szczególną dyscyplinę sportową, w której nie zdobył złotego medalu.
Niemniej w 1984 r. ułaskawiono Pawłowskiego. I postanowiono – w ramach wymiany szpiegów pomiędzy CIA a KGB – wymienić jego oraz innych amerykańskich agentów osadzonych w polskich więzieniach na skazanego w USA Mariana Zacharskiego. Do słynnej wymiany doszło na berlińskim moście Glienicke. Pawłowski otrzymał wówczas od Amerykanów propozycję wyjazdu na stałe do USA. Mógł zabrać ze sobą rodzinę. Zaoferowano mu też wysokie zadośćuczynienie finansowe. Odmówił. Podobno miał wówczas powiedzieć:
Polska to mój kraj, a jak się tu komunistom coś nie podoba, to niech sami stąd spieprzają.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
„Polska to mój kraj, a jak się tu komunistom coś nie podoba, to niech sami stąd spieprzają” – miał powiedzieć genialny sportowiec.
Styczeń to dla polskiego sportu ważny czas z powodu plebiscytu „Przeglądu Sportowego” (drugiego najstarszego tego typu konkursu na świecie, organizowanego od 1926 r.) Ale nie tylko. Również w styczniu, 11 lat temu, odszedł Jerzy Pawłowski – pięciokrotny medalista igrzysk olimpijskich w szermierce, 19-krotny medalista mistrzostw świata (!) (siedem złotych medali), 14-krotny mistrz Polski w szabli i we florecie. W 1967 r. uznany przez Międzynarodową Federację Szermierczą za szablistę wszech czasów (!). Dwukrotnie zwyciężył także we wspomnianym plebiscycie „Przeglądu Sportowego” i został sportowcem roku 1957 oraz 1968.
Imponująca działalność sportowa Jerzego Pawłowskiego nie była jednak jedyną, w którą się zaangażował. Od 1964 r. współpracował z CIA, w której strukturach miał rozpracowywać sowiecką siatkę w NATO. Ta współpraca – jak pisze w swojej książce „Najdłuższy pojedynek. Spowiedź szablisty wszech czasów – agenta CIA” – stanowiła odwet na władzy komunistycznej za zmuszenie go do współpracy z wywiadem wojskowym. Ojcu Jerzego Pawłowskiego, służącemu w batalionie „Zośka”, po zakończeniu wojny groziła bowiem śmierć. Ceną za zostawienie go w spokoju było podpisanie przez syna zobowiązania o nawiązaniu współpracy z wojskowym wywiadem (WSW). „Wytłumaczyłem sobie wszystko, zaplanowałem postępowanie i cele. Moje, nie ich. Jeszcze zobaczymy, czyje będzie na wierzchu. Niech tylko ojca zostawią w spokoju […]. Ja im, sukinsynom, jeszcze pokażę” – wspominał Jerzy Pawłowski w swojej książce.
Wychowany w rodzinie z tradycjami patriotycznymi (dziadek służył w Legionach Piłsudskiego, wujek pracował w wywiadzie AK) – jak przyznaje w „Najdłuższym pojedynku…” – nienawidził komunizmu. Podkreślał w wywiadach, że z tych pobudek nawiązał współpracę z CIA, a nie dla korzyści majątkowych, co wielokrotnie mu zarzucano:
To kłamstwo komunistycznej propagandy. Kiedy mnie skazywali, za wszelką cenę chcieli mi udowodnić pobieranie ogromnych pieniędzy za szpiegostwo […]. Była to zemsta gen. Kiszczaka, świadome szkalowanie zdrajcy komuny, jakim niewątpliwie byłem”.
Za tę „zdradę” sąd wojskowy skazał Pawłowskiego w 1976 r. na 25 lat więzienia. Po kilku latach, w okresie stanu wojennego, zaproponowano mu wcześniejsze zwolnienie z zakładu karnego w zamian za nagranie filmu, w którym by się ukorzył.
Muszę opluć wszystko, co dotąd robiłem. Mam się zgodzić na napisanie o mnie książki i zrobienie wywiadu telewizyjnego. Oświetlającego całość w należyty sposób. Odmówiłem kategorycznie. […] Ubecja […] wiedziała, co może na mnie wpłynąć. Ciężko mi było przez ten cały czas w więzieniu […], ale może mam taki odporny charakter, że jakoś mogłem to wytrzymać. Ale jak miała to wytrzymać moja żona, sama przez tyle lat? […] Przywieźli ją do mnie na widzenie, wiedzieli, że gdy odmówię, ona będzie płakać. […] A ona jeszcze argumentuje, że Amerykanie nie są głupi, nie wyprą się mnie przez jakąś głupią książkę. […] Zgodziłem się
– pisał w „Najdłuższym pojedynku…”.
Fragment artykułu pt. „Wczoraj w telewizji. Pogarda”, który ukazał się w „Trybunie Ludu” po emisji wywiadu z Jerzym Pawłowskim (przytoczony przez szablistę wszech czasów w jego książce), wskazuje na to, że władze PRL niewiele zyskały na tym filmie:
Słuchając wynurzeń Jerzego Pawłowskiego, agenta CIA, człowieka, który zdradzał swój kraj, nie można nie odnieść wrażenia, iż bohater filmu dokumentalnego niczego nie zrozumiał, niczego się nie nauczył, a pracę dla obcego wywiadu i sprzedawanie polskich tajemnic traktuje nawet dziś jako bardzo szczególną dyscyplinę sportową, w której nie zdobył złotego medalu.
Niemniej w 1984 r. ułaskawiono Pawłowskiego. I postanowiono – w ramach wymiany szpiegów pomiędzy CIA a KGB – wymienić jego oraz innych amerykańskich agentów osadzonych w polskich więzieniach na skazanego w USA Mariana Zacharskiego. Do słynnej wymiany doszło na berlińskim moście Glienicke. Pawłowski otrzymał wówczas od Amerykanów propozycję wyjazdu na stałe do USA. Mógł zabrać ze sobą rodzinę. Zaoferowano mu też wysokie zadośćuczynienie finansowe. Odmówił. Podobno miał wówczas powiedzieć:
Polska to mój kraj, a jak się tu komunistom coś nie podoba, to niech sami stąd spieprzają.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/277749-11-rocznica-smierci-szablisty-wszech-czasow-i-agenta-cia-wideo?strona=1