Polska poza elitą. Decydowały sekundy… A może całe lata?!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Stanisław Rozpędzik
fot. PAP/Stanisław Rozpędzik

Hokejowa reprezentacja Polski przegrała z Węgrami 1:2 w swoim ostatnim występie w mistrzostwach świata Dywizji 1A i nie zdołała awansować do Elity. Przed meczem sytuacja była prosta – biało-czerwonym awans dawało tylko zwycięstwo w regulaminowym czasie gra, a każdy inny wynik premiował rywali. Stawka spotkania sprawiła, że na trybunach Kraków Areny zasiadło prawie 13 tysięcy widzów, z czego węgierscy fani stanowili aż trzy tysiące.

Wszystkie bramki padły w ostatniej tercji. W dwóch pierwszych odsłonach przewagę mieli Węgrzy, ale bardzo dobrze w polskiej bramce spisywał się Przemysław Odrobny. Wynik otworzył w 42 minucie Hari i wówczas było wiadomo, że Polska musi zdobyć dwa gole. W ostatnich minutach trener reprezentacji Polski Jacek Płachta postawił wszystko na jedną kartę i zdjął z lodu bramkarza. Wyrównać udało się dopiero na trzy minuty przed końcową syreną po strzale Mateusza Bryka. To wciąż był jednak wynik korzystny dla gości. Ostatnie sekundy to znów gra z sześcioma zawodnikami w polu w polskiej drużynie. Niestety, zamiast gola dla naszej drużyny na cztery sekundy przed końcem krążek do pustej polskiej bramki skierował Sziranyi i przesądził tym samym losy awansu.

Węgry zagrały bardzo dobry mecz i zasłużenie wygrały. Jednak po dwóch tercjach losy spotkania były otwarte, mimo że byliśmy spięci. Nie możemy zapominać, że w trakcie dwóch pierwszych tercji mieliśmy swoje okazje do zdobycia gola. Nie wiadomo jak by się mecz potoczył, gdybyśmy wykorzystali jedną z nich. Jednak teraz to już historia. Niedosyt jest, gdyż byliśmy tak blisko awansu. Jednak z drugiej strony uważam, że zagraliśmy dobry turniej. Miałem drużynę bez gwiazd, która jednak walczyła. Jestem dumny, że mogę pracować z takimi zawodnikami

—stwierdził trener Jacek Płachta.

Balon był bardzo pompowany. My nastawialiśmy się, by krok po kroku iść do przodu. Ostatecznie nie udało się awansować i czuję się zawiedziony, ale uważam też, że mogę spojrzeć lustro bez obaw

—powiedział napastnik naszej reprezentacji Adam Bagiński.

Awans do Elity wywalczyły drużyny Kazachstanu i Węgier. Polska, z dwoma zwycięstwami i trzema porażkami, zajęła trzecie miejsce. Do Dywizji 1B spadła Ukraina.

W sobotę na krakowskim lodowisku o braku awansu do hokejowej Elity zadecydowały sekundy. Ale to nie może zaciemniać obrazu sytuacji, bo tak naprawdę o tym, że gramy w hokejowej drugiej lidze, a jeszcze rok temu występowaliśmy w trzeciej – decydują nie sekundy, a całe lata zaniechań. Polski hokej na lodzie nie przypadkiem znajduje się dzisiaj w zapaści. Brak wsparcia ze strony ministerstwa sportu - za takie trudno uważać współfinansowanie mistrzostw świata, bo dyscyplinie trzeba pomagać na co dzień, a nie tylko od święta, dramatycznie słaba liga, problemy ze sponsorami - problemów jest co niemiara. Nadzieja, którą żyli przez kilka dni kibice tej dramatycznej sytuacji nie zmieni…

CZYTAJ WIĘCEJ: Polski hokej, czyli syndrom emeryta

mm/pap

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych