Patriotyzm to jest odpowiedzialność za ojczyznę w wielu wymiarach. Nie wystarczy płacić podatków, by być dobrym patriotą, nas powinno obchodzić wszystko - podkreśla w rozmowie z PAP wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński.
PAP: Czym jest dla pana niepodległość?
Piotr Gliński: Niepodległość daje podmiotowość wspólnocie politycznej; daje możliwość większej swobody i wolności w decyzjach dotyczących naszych losów. Świat jest rzeczywistością definiowaną przede wszystkim przez bardzo ostrą walkę konkurencyjną różnych grup interesów. Rywalizacja rozgrywa się w sferze ekonomicznej, gospodarczej, kulturowej i symbolicznej, a wszystkie te sfery decydują o jakości naszego życia; o możliwości rozwoju naszego państwa, ale także naszych rodzin i nas samych indywidualnie, więc to nie jest rzecz bez znaczenia. My, mówię także o moim środowisku politycznym, uważamy, że niepodległość, czyli większy zakres suwerenności decyzji, daje nam szanse na lepsze życie.
W takim razie wokół jakich idei, postaw powinniśmy budować naszą tożsamość narodową?
Przede wszystkim wokół idei wspólnotowych, ponieważ wciąż jesteśmy skazani na rywalizację pomiędzy wspólnotami narodowymi. Jeżeli ktoś mówi, że tego typu identyfikacje nie są dziś istotne - to są mrzonki. Oczywiście dobrze jest, jeżeli istnieje dobra współpraca pomiędzy narodami. Gdy jest dobra współpraca w takich instytucjach jak Unia Europejska, w której obecność Polski jest oczywista, to jest już bardzo dobrze. Widzimy jednak do czego doprowadziło takie dążenie na siłę do „ever closer union”, czyli do zacieśnienia tej współpracy w sposób sztuczny i korzystny dla pewnych grup interesów - doprowadziło to do olbrzymiego kryzysu w Unii Europejskiej. W tej chwili mamy przecież do czynienia z kryzysem - to jest nie tylko kwestia euro, sytuacji Grecji i paru innych krajów; mamy przecież także dramatyczne napięcia we Włoszech. Tam są olbrzymie interesy, więc lepiej jest, gdy mówimy otwarcie, że są te interesy, że one się ogniskują wokół wspólnot politycznych, niż gdy udajemy, że jesteśmy wszyscy razem, kiedy nie jesteśmy. Zwłaszcza w momencie kryzysów ci słabi nie mają nic do powiedzenia - krótko mówiąc, to skutkuje zupełnie innymi szansami rozwojowymi, bo ktoś wygrywa w tej rywalizacji.
W Polsce istnieje istotna różnica w podejściu do tego, jak ważna jest niepodległość i suwerenność. Nasi oponenci polityczni oddają losy naszej ojczyzny, niejako automatycznie, bezrefleksyjnie, w ręce pewnej wyimaginowanej wspólnoty, jak powiedział prezydent Andrzej Duda. I słusznie powiedział, bo nawet naród to jest wspólnota wyobrażona. Zgodnie z definicją Benedicta Andersona, do której pewnie odnosił się prezydent, naród wyobrażony opiera się o pewne bardzo silne, wspólnotowo istotne więzi. Ale znaczna część z nich jest „wyobrażona”, bo my sobie wyobrażamy np. to, że jesteśmy razem w pewnej wspólnocie z osobami, których w ogóle nie znamy; które mieszkają zupełnie gdzie indziej, często są nawet poza granicami; ale tworzymy wspólny naród, bo łączy nas wspólna kultura, tradycja, sentymenty, dziedzictwo, symbole, a także interesy (bo ta sfera też jest obszarem naszego wyobrażenia).
Ale wspólnota europejska jest nawet znacznie słabiej „wyobrażona”, w sensie spoistości więzi społecznych. Tam nie ma żadnego społeczeństwa ani wspólnoty w takim sensie, jak socjologowie opisują naród. W sensie socjologicznym nie istnieje więc właściwie coś takiego jak wspólnota europejska. Istnieją pewne struktury, które ludzi łączą, umożliwiają współpracę i bardzo dobrze - my nie jesteśmy temu przeciwni. Ale są to bardzo różne poziomy „wspólnotowości”.
A co możemy uczynić, żeby myślenie o niepodległości towarzyszyło nam nie tylko od święta, ale także na co dzień?
Można zrobić bardzo wiele, począwszy od tego, że instytucje do tego powołane, czyli rodzina, szkoła, ale także instytucje funkcjonujące w świecie publicznym, media, będą wychowywać w tym duchu nowe pokolenia. Powinny przypominać, że niepodległość nie jest czymś sztucznym, ale że jest szalenie istotna na poziomie realnych zjawisk - jest ściśle związana z szansami rozwojowymi nas wszystkich; naszej wspólnoty, społeczności lokalnych, rodzin i indywidualnych osób. I musimy być tego w każdej chwili świadomi, bo każdy może w tym zakresie zawsze zrobić coś pożytecznego. Polacy lubią się porównywać z tymi, którym lepiej się powodzi - zresztą politycznie to jest bardzo widoczne, nawet w wyborach, wciąż mamy kompleks Zachodu, wynikający jeszcze z PRL-u. Warto więc zobaczyć, jak Niemcy, Francuzi, Brytyjczycy, Holendrzy, Szwajcarzy walczą o swoją suwerenność i swoją niepodległość, tę rozumianą jako walkę o interesy i potrzeby swojej wspólnoty. Zawarcie kontraktu z jakimś podmiotem narodowym w jakiejś sprawie od razu pociąga za sobą cały szereg koncesji na rzecz innych narodowych instytucji z tamtej wspólnoty. Oni bardzo o to dbają, o ten swój interes, i to jest naturalne.
Czyli Polacy wciąż mają problem z jednoczeniem się dla większego dobra?
Tak. Kiedy byłem jeszcze w opozycji przychodzili do mnie ludzie pracujący w zagranicznych korporacjach, na bardzo wysokich stanowiskach, i mówili, że oni chcą coś dla Polski zrobić; że oni - gdyby tu były jakieś szanse - to chcieliby wrócić i pracować dla Polski, przekazywać swoją wiedzę i motywację. Spotkałem młodych ludzi, ale już doświadczonych w swej pracy. W tych korporacjach spotykali się z kolegami z innych krajów, którzy byli dumni ze swoich ojczyzn, łączyli pracę z patriotyzmem - Amerykanin, Japończyk, Francuz itd. A ci biedni Polacy, z tym swoim kompleksem niższości, siedzieli na tych lunchach i słuchali tamtych i mówili: „do jasnej cholery!, przecież my też skądś pochodzimy i może faktycznie warto pomyśleć o tej naszej wspólnocie, z której przyjechaliśmy”. Wszędzie na świecie ci, którzy odnoszą sukcesy, dbają o interesy swojej niepodległej, podmiotowej wspólnoty politycznej, bo do tego się to sprowadza. Pozbądźmy się tych kompleksów niższości.
Przyjęło się, że patriotyzm zaczyna się od dbałości o nasze „małe ojczyzny”. Na ile pana zdaniem oddolne, lokalne inicjatywy służą temu celowi?
Patriotyzm buduje się na poziomie lokalnych wspólnot, ale także na poziomie wspólnoty ponadlokalnej. Patriotyzm jest również kształtowany poprzez losy tych malutkich wspólnot rodzinnych czy przyjacielskich - w Polsce te więzi wciąż są ważne. Wszędzie tam dobrze jest budować patriotyzm, czyli miłość, przywiązanie, lojalność do więzi wspólnotowych. Takie dobrze funkcjonujące więzi podnoszą nasze szanse właśnie w rywalizacji ogólnoświatowej; zwiększają szansę na lepsze życie, ale także wypełniają nasze życie takim normalnym sensem, bo one są związane z tym, co lubimy, co kochamy, uzupełniają świat naszych emocji w pozytywnym sensie tego słowa. Nieprzypadkowo wielu socjologów, wybitnych badaczy życia społecznego, podkreślało zawsze istotę „małych ojczyzn”, ale łączyli to z patriotyzmem szerszym - tu nie ma sprzeczności, choć czasami próbuje się to przeciwstawiać.
CIĄG DALSZY NA NASTĘPNEJ STRONIE.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Patriotyzm to jest odpowiedzialność za ojczyznę w wielu wymiarach. Nie wystarczy płacić podatków, by być dobrym patriotą, nas powinno obchodzić wszystko - podkreśla w rozmowie z PAP wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński.
PAP: Czym jest dla pana niepodległość?
Piotr Gliński: Niepodległość daje podmiotowość wspólnocie politycznej; daje możliwość większej swobody i wolności w decyzjach dotyczących naszych losów. Świat jest rzeczywistością definiowaną przede wszystkim przez bardzo ostrą walkę konkurencyjną różnych grup interesów. Rywalizacja rozgrywa się w sferze ekonomicznej, gospodarczej, kulturowej i symbolicznej, a wszystkie te sfery decydują o jakości naszego życia; o możliwości rozwoju naszego państwa, ale także naszych rodzin i nas samych indywidualnie, więc to nie jest rzecz bez znaczenia. My, mówię także o moim środowisku politycznym, uważamy, że niepodległość, czyli większy zakres suwerenności decyzji, daje nam szanse na lepsze życie.
W takim razie wokół jakich idei, postaw powinniśmy budować naszą tożsamość narodową?
Przede wszystkim wokół idei wspólnotowych, ponieważ wciąż jesteśmy skazani na rywalizację pomiędzy wspólnotami narodowymi. Jeżeli ktoś mówi, że tego typu identyfikacje nie są dziś istotne - to są mrzonki. Oczywiście dobrze jest, jeżeli istnieje dobra współpraca pomiędzy narodami. Gdy jest dobra współpraca w takich instytucjach jak Unia Europejska, w której obecność Polski jest oczywista, to jest już bardzo dobrze. Widzimy jednak do czego doprowadziło takie dążenie na siłę do „ever closer union”, czyli do zacieśnienia tej współpracy w sposób sztuczny i korzystny dla pewnych grup interesów - doprowadziło to do olbrzymiego kryzysu w Unii Europejskiej. W tej chwili mamy przecież do czynienia z kryzysem - to jest nie tylko kwestia euro, sytuacji Grecji i paru innych krajów; mamy przecież także dramatyczne napięcia we Włoszech. Tam są olbrzymie interesy, więc lepiej jest, gdy mówimy otwarcie, że są te interesy, że one się ogniskują wokół wspólnot politycznych, niż gdy udajemy, że jesteśmy wszyscy razem, kiedy nie jesteśmy. Zwłaszcza w momencie kryzysów ci słabi nie mają nic do powiedzenia - krótko mówiąc, to skutkuje zupełnie innymi szansami rozwojowymi, bo ktoś wygrywa w tej rywalizacji.
W Polsce istnieje istotna różnica w podejściu do tego, jak ważna jest niepodległość i suwerenność. Nasi oponenci polityczni oddają losy naszej ojczyzny, niejako automatycznie, bezrefleksyjnie, w ręce pewnej wyimaginowanej wspólnoty, jak powiedział prezydent Andrzej Duda. I słusznie powiedział, bo nawet naród to jest wspólnota wyobrażona. Zgodnie z definicją Benedicta Andersona, do której pewnie odnosił się prezydent, naród wyobrażony opiera się o pewne bardzo silne, wspólnotowo istotne więzi. Ale znaczna część z nich jest „wyobrażona”, bo my sobie wyobrażamy np. to, że jesteśmy razem w pewnej wspólnocie z osobami, których w ogóle nie znamy; które mieszkają zupełnie gdzie indziej, często są nawet poza granicami; ale tworzymy wspólny naród, bo łączy nas wspólna kultura, tradycja, sentymenty, dziedzictwo, symbole, a także interesy (bo ta sfera też jest obszarem naszego wyobrażenia).
Ale wspólnota europejska jest nawet znacznie słabiej „wyobrażona”, w sensie spoistości więzi społecznych. Tam nie ma żadnego społeczeństwa ani wspólnoty w takim sensie, jak socjologowie opisują naród. W sensie socjologicznym nie istnieje więc właściwie coś takiego jak wspólnota europejska. Istnieją pewne struktury, które ludzi łączą, umożliwiają współpracę i bardzo dobrze - my nie jesteśmy temu przeciwni. Ale są to bardzo różne poziomy „wspólnotowości”.
A co możemy uczynić, żeby myślenie o niepodległości towarzyszyło nam nie tylko od święta, ale także na co dzień?
Można zrobić bardzo wiele, począwszy od tego, że instytucje do tego powołane, czyli rodzina, szkoła, ale także instytucje funkcjonujące w świecie publicznym, media, będą wychowywać w tym duchu nowe pokolenia. Powinny przypominać, że niepodległość nie jest czymś sztucznym, ale że jest szalenie istotna na poziomie realnych zjawisk - jest ściśle związana z szansami rozwojowymi nas wszystkich; naszej wspólnoty, społeczności lokalnych, rodzin i indywidualnych osób. I musimy być tego w każdej chwili świadomi, bo każdy może w tym zakresie zawsze zrobić coś pożytecznego. Polacy lubią się porównywać z tymi, którym lepiej się powodzi - zresztą politycznie to jest bardzo widoczne, nawet w wyborach, wciąż mamy kompleks Zachodu, wynikający jeszcze z PRL-u. Warto więc zobaczyć, jak Niemcy, Francuzi, Brytyjczycy, Holendrzy, Szwajcarzy walczą o swoją suwerenność i swoją niepodległość, tę rozumianą jako walkę o interesy i potrzeby swojej wspólnoty. Zawarcie kontraktu z jakimś podmiotem narodowym w jakiejś sprawie od razu pociąga za sobą cały szereg koncesji na rzecz innych narodowych instytucji z tamtej wspólnoty. Oni bardzo o to dbają, o ten swój interes, i to jest naturalne.
Czyli Polacy wciąż mają problem z jednoczeniem się dla większego dobra?
Tak. Kiedy byłem jeszcze w opozycji przychodzili do mnie ludzie pracujący w zagranicznych korporacjach, na bardzo wysokich stanowiskach, i mówili, że oni chcą coś dla Polski zrobić; że oni - gdyby tu były jakieś szanse - to chcieliby wrócić i pracować dla Polski, przekazywać swoją wiedzę i motywację. Spotkałem młodych ludzi, ale już doświadczonych w swej pracy. W tych korporacjach spotykali się z kolegami z innych krajów, którzy byli dumni ze swoich ojczyzn, łączyli pracę z patriotyzmem - Amerykanin, Japończyk, Francuz itd. A ci biedni Polacy, z tym swoim kompleksem niższości, siedzieli na tych lunchach i słuchali tamtych i mówili: „do jasnej cholery!, przecież my też skądś pochodzimy i może faktycznie warto pomyśleć o tej naszej wspólnocie, z której przyjechaliśmy”. Wszędzie na świecie ci, którzy odnoszą sukcesy, dbają o interesy swojej niepodległej, podmiotowej wspólnoty politycznej, bo do tego się to sprowadza. Pozbądźmy się tych kompleksów niższości.
Przyjęło się, że patriotyzm zaczyna się od dbałości o nasze „małe ojczyzny”. Na ile pana zdaniem oddolne, lokalne inicjatywy służą temu celowi?
Patriotyzm buduje się na poziomie lokalnych wspólnot, ale także na poziomie wspólnoty ponadlokalnej. Patriotyzm jest również kształtowany poprzez losy tych malutkich wspólnot rodzinnych czy przyjacielskich - w Polsce te więzi wciąż są ważne. Wszędzie tam dobrze jest budować patriotyzm, czyli miłość, przywiązanie, lojalność do więzi wspólnotowych. Takie dobrze funkcjonujące więzi podnoszą nasze szanse właśnie w rywalizacji ogólnoświatowej; zwiększają szansę na lepsze życie, ale także wypełniają nasze życie takim normalnym sensem, bo one są związane z tym, co lubimy, co kochamy, uzupełniają świat naszych emocji w pozytywnym sensie tego słowa. Nieprzypadkowo wielu socjologów, wybitnych badaczy życia społecznego, podkreślało zawsze istotę „małych ojczyzn”, ale łączyli to z patriotyzmem szerszym - tu nie ma sprzeczności, choć czasami próbuje się to przeciwstawiać.
CIĄG DALSZY NA NASTĘPNEJ STRONIE.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/420521-glinski-nasze-problemy-maja-korzenie-nie-tylko-w-prl-u?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.