Dolnośląski biznesmen, który został potraktowany przez prokuraturę i sądy niczym bohaterowie filmu „Układ zamknięty”, czeka aż Trybunał Konstytucyjny wyda wyrok w sprawie jego skargi konstytucyjnej.
Gdyby zapadł wyrok pozytywny, byłby to precedens. Miałby on ogromne znaczenie dla tysięcy poszkodowanych, którzy tak jak ja byli bezprawnie aresztowani i zniszczono im biznesy
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marek Kubala, dolnośląski przedsiębiorca, który od 17 lat walczy o sprawiedliwość z sądami.
Dzwonię i codziennie zaglądam na stronę, kiedy będzie nadany bieg sprawie. Spodziewam się rozstrzygnięcia jeszcze w tym roku, może nawet w listopadzie. Żyję w napięciu, bo zbliża się mój czas
— wyznaje.
Sprawa, która teraz rozstrzyga się w TK, to dla niego walka o życie.
Nie mogę się zgodzić, żeby w państwie demokratycznym wymiar sprawiedliwości bezprawnie mnie aresztował, wpuszczał w spiralę długów, doprowadzał do upadku moją firmę, pozbawiał mnie dobrego imienia, a na koniec co? Na koniec słyszę: „To my pana przepraszamy”. Tak się w Polsce niszczyło przedsiębiorców. Takich jak ja jest setki
— podkreśla biznesmen.
Marek Kubala uznał, że Sąd Najwyższy oddalając kasację o odszkodowanie w wysokości 48 milinów, naruszył jego prawo wynikające z 77 artykułu Konstytucji, który mówi, że wyrządzoną szkodę skarb państwa musi naprawić. 23 maja tego roku złożył skargę do TK. Nadzieją dla niego jest i TK, i reforma sądownictwa.
Walczyłem razem z innymi przedsiębiorcami, którzy zostali podobnie niszczeni jak ja o skargę nadzwyczajną. To od nas pochodził nacisk, aby znalazła się ona w projekcie prezydenckim. Pisałem do posłów, którzy brali udział przy jej tworzeniu. Jeśli tylko się pojawi natychmiast z niej skorzystam
— zaznacza.
Ale najbardziej biznesmena boli fakt, że prace nad reformą sądów zatrzymały się.
Od lipca, od kiedy została zawetowana, nic się nie dzieje, a mamy już prawie koniec roku. Ja bardzo czekam na tą reformę i prawdę mówiąc jestem już załamany. 17 lat mierzyłem się z przestępcami w togach, korupcją i układami w sądach. To są ostre słowa, ale ja się nie boję procesów z sędziami
— mówi.
Marek Kubala prowadził salon samochodów w Wałbrzychu, był m.in. dealerem marki Seat. Działał prężnie i z rozmachem.
To nie podobało się moim konkurentom. Postanowili mnie zniszczyć wykorzystując znajomości w sądach, prokuraturze. Dokładnie tak, jak w filmie „Układ”
— stwierdza.
13 grudnia 2000 roku o godzinie 6 rano do jego domu i firmy wpadli uzbrojeni policjanci. Na miejscu były kamery, telewizja.
Kubala został oskarżony między innymi o przemyt samochodów i przestępstwa podatkowe. W prasie pojawiły się doniesienia o gigantycznej aferze. Spędził w areszcie kilkanaście dni. W tym czasie banki zerwały z nim umowy kredytowe, dostawca aut się wycofał. Musiał ogłosić bankructwo. Jego forma upadła, a on wpadł w spiralę długów. Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dolnośląski biznesmen, który został potraktowany przez prokuraturę i sądy niczym bohaterowie filmu „Układ zamknięty”, czeka aż Trybunał Konstytucyjny wyda wyrok w sprawie jego skargi konstytucyjnej.
Gdyby zapadł wyrok pozytywny, byłby to precedens. Miałby on ogromne znaczenie dla tysięcy poszkodowanych, którzy tak jak ja byli bezprawnie aresztowani i zniszczono im biznesy
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marek Kubala, dolnośląski przedsiębiorca, który od 17 lat walczy o sprawiedliwość z sądami.
Dzwonię i codziennie zaglądam na stronę, kiedy będzie nadany bieg sprawie. Spodziewam się rozstrzygnięcia jeszcze w tym roku, może nawet w listopadzie. Żyję w napięciu, bo zbliża się mój czas
— wyznaje.
Sprawa, która teraz rozstrzyga się w TK, to dla niego walka o życie.
Nie mogę się zgodzić, żeby w państwie demokratycznym wymiar sprawiedliwości bezprawnie mnie aresztował, wpuszczał w spiralę długów, doprowadzał do upadku moją firmę, pozbawiał mnie dobrego imienia, a na koniec co? Na koniec słyszę: „To my pana przepraszamy”. Tak się w Polsce niszczyło przedsiębiorców. Takich jak ja jest setki
— podkreśla biznesmen.
Marek Kubala uznał, że Sąd Najwyższy oddalając kasację o odszkodowanie w wysokości 48 milinów, naruszył jego prawo wynikające z 77 artykułu Konstytucji, który mówi, że wyrządzoną szkodę skarb państwa musi naprawić. 23 maja tego roku złożył skargę do TK. Nadzieją dla niego jest i TK, i reforma sądownictwa.
Walczyłem razem z innymi przedsiębiorcami, którzy zostali podobnie niszczeni jak ja o skargę nadzwyczajną. To od nas pochodził nacisk, aby znalazła się ona w projekcie prezydenckim. Pisałem do posłów, którzy brali udział przy jej tworzeniu. Jeśli tylko się pojawi natychmiast z niej skorzystam
— zaznacza.
Ale najbardziej biznesmena boli fakt, że prace nad reformą sądów zatrzymały się.
Od lipca, od kiedy została zawetowana, nic się nie dzieje, a mamy już prawie koniec roku. Ja bardzo czekam na tą reformę i prawdę mówiąc jestem już załamany. 17 lat mierzyłem się z przestępcami w togach, korupcją i układami w sądach. To są ostre słowa, ale ja się nie boję procesów z sędziami
— mówi.
Marek Kubala prowadził salon samochodów w Wałbrzychu, był m.in. dealerem marki Seat. Działał prężnie i z rozmachem.
To nie podobało się moim konkurentom. Postanowili mnie zniszczyć wykorzystując znajomości w sądach, prokuraturze. Dokładnie tak, jak w filmie „Układ”
— stwierdza.
13 grudnia 2000 roku o godzinie 6 rano do jego domu i firmy wpadli uzbrojeni policjanci. Na miejscu były kamery, telewizja.
Kubala został oskarżony między innymi o przemyt samochodów i przestępstwa podatkowe. W prasie pojawiły się doniesienia o gigantycznej aferze. Spędził w areszcie kilkanaście dni. W tym czasie banki zerwały z nim umowy kredytowe, dostawca aut się wycofał. Musiał ogłosić bankructwo. Jego forma upadła, a on wpadł w spiralę długów. Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/364410-tylko-u-nas-poszkodowany-przedsiebiorca-czeka-na-wyrok-tk-mierzylem-sie-z-przestepcami-w-togach-korupcja-i-ukladami-w-sadach