Leśnicy sami powiększyli obszar ochrony biernej w Puszczy. W końcu marca 2016 r. dyrektor generalny Lasów Państwowych wyodrębnił na terenie nadleśnictw Browsk i Białowieża łącznie 5,6 tys. ha tzw. obszaru referencyjnego, gdzie ingerencję człowieka ograniczono do minimum. W sumie działaniu sił samej natury pozostawiono – łącznie z rezerwatami – 17,6 tys. ha na terenie puszczańskich nadleśnictw, czyli aż 33% tej części Puszczy, którą zarządzają Lasy Państwowe (jeśli dodamy park narodowy, to blisko 45% całej Puszczy). Rezerwaty wraz z referencją będą punktem odniesienia dla pozostałego obszaru nadleśnictw, gdzie zastosujemy metody gospodarki leśnej, aby odnowić drzewostany zniszczone przez kornika i przywrócić właściwy stan chronionych siedlisk. Dość frazesów, w praktyce porównamy skutki obu metod – bezczynności, jak chcą aktywiści, oraz działań leśników wspomagających procesy naturalne
—wyliczają leśnicy.
Skuteczne kontrolowanie gradacji kornika jest możliwe. Od początku lat 90. w puszczańskich nadleśnictwach co roku usuwano z lasu praktycznie wszystkie świerki zasiedlone przez korniki, więc nie przerzucały się one na kolejne drzewostany. Skala cięć sanitarnych była ograniczona – od zwykle kilku tysięcy do ok. 25 tys. m sześc. w zależności od roku. Zmieniło to wejście w życie nowych planów urządzenia lasu (PUL) dla nadleśnictw Białowieża, Browsk i Hajnówka na lata 2012–2021: pod naciskiem organizacji pozarządowych ówczesny resort środowiska radykalnie zmniejszył w nich limity pozyskania drewna i wyłączył z użytkowania kolejne powierzchnie w Puszczy, co uniemożliwiło leśnikom usuwanie zaatakowanych świerków. Już w pierwszym roku nowych planów z zasiedlonych 23 tys. m sześc. świerków usunięto tylko jedną czwartą, więc gradacja mogła się rozwinąć. W 2013 r. zasiedlonych drzew w Puszczy było już 100 tys. m sześć., w następnym 200 tys. m sześc. i ten skokowy wzrost trwa. Leśnikom spętano ręce i przez pięć lat kornik zabił w Puszczy ok. 1 mln m sześc. świerków (usunięto w tym czasie tylko ok. 190 tys. m sześc. z nich)! Właśnie po to, by móc ograniczać klęskę, na początku 2016 r. najbardziej dotkniętemu nią Nadleśnictwu Białowieża zwiększono aneksem limit pozyskania drewna
—opisują w liście zamieszczonym na stronie lasy.gov.pl.
Więcej o aktualnej sytuacji w Puszczy Białowieskiej
Nikt nie wytnie Puszczy! Sugerowanie, że ratunkowe działania leśników obejmą cały ten kompleks, że będą tam wielkie zręby zupełne, że takich cięć nigdy nie było w Puszczy – to perfidna manipulacja. W taki sposób nie prowadzi się gospodarki w zwykłych lasach, a co dopiero w Puszczy Białowieskiej. Trzy puszczańskie nadleśnictwa pozyskują rocznie o wiele mniej drewna niż jedno zwykłe nadleśnictwo z innego regionu. W 2016 r. – kiedy aktywiści już alarmowali, że leśnicy „wycinają Puszczę” – puszczańskie nadleśnictwa pozyskały razem 65,7 tys. m sześc. drewna, czyli… mniej niż rok wcześniej (w 2015 r. – 83,6 tys. m sześc.). Jak aktywiści mogą mówić, że zabitych przez kornika świerków wcale nie ma dużo, że obecna gradacja nie jest niczym szczególnym, a jednocześnie twierdzić, że likwidacja skutków tej klęski - rzekomo ograniczonych przecież - będzie równoznaczna z zagładą Puszczy?
Nie wycinamy tylko chorych drzew. W nadleśnictwach w Puszczy leśnicy wykonują przepisy o lasach, ochronie przyrody, bezpieczeństwie publicznym, plany urządzenia lasu oraz plan zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000, a także polecenia służb ochrony środowiska, straży pożarnej. To oznacza, że wycinają:
martwe i już opuszczone przez korniki świerki stojące w pobliżu dróg i ścieżek, na które mogłyby się wywrócić, zagrażając ludziom (będą się łamały w ciągu kilku lat), lub nadmiernie zwiększające ryzyko pożaru (jeśli w danym miejscu jest wyjątkowo duże nagromadzenie suchej biomasy). Usuwanie martwych drzew ze względów bezpieczeństwa jest prowadzone wszędzie na obszarze nadleśnictw, gdzie jest to konieczne;
incydentalnie drzewa innych gatunków, jeśli np. zostały uszkodzone przez łamiące się świerki i teraz same grożą wywróceniem się na drogi lub ścieżki; żywe jeszcze, lecz zasiedlone przez korniki świerki – po to, by owady nie wyleciały z nich i nie zaatakowały jeszcze zdrowych drzew. Cięcia sanitarne nie są jednak prowadzone w rezerwatach ani strefie referencyjnej;
żywe i zdrowe drzewa różnych innych gatunków – w ramach normalnych zabiegów hodowlanych i rębnych przewidzianych w planach urządzenia lasu dla puszczańskich nadleśnictw oraz planie zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000 Puszcza Białowieska. Na przykład utrzymanie w należytym stanie chronionych przez Naturę 2000 grądów wymaga usuwania grabów i leszczyny, wypełniających dziś lukę po martwych świerkach; czynnej ochrony wymaga utrzymanie świetlistych dąbrów, miejsc występowania chronionych motyli itp.
Skala tych ostatnich prac w nadleśnictwach w Puszczy jest jednak ograniczona, bo priorytetem jest usuwanie martwych świerków, które zagrażają bezpieczeństwu ludzi przy szlakach, oraz cięcia sanitarne zasiedlonych przez kornika drzew, by wyhamować tempo rozwoju gradacji.
Na koniec listu przypominają:
Lasy Państwowe nie działają w Puszczy dla zysku. Powodem cięć jest konieczność zapewnienia bezpieczeństwa ludziom, ograniczenie zamierania kolejnych drzewostanów oraz wykonanie zadań z planów urządzenia lasu i planu zadań ochronnych. Pozyskane z tych powodów drewno sprzedajemy (pomijając część pozostawianą do naturalnego rozkładu) – inaczej narażalibyśmy na stratę Skarb Państwa, w imieniu którego zarządzamy lasami. Ale mnogość form ochrony przyrody i ograniczeń gospodarki leśnej w Puszczy przesądza, że tamtejsze nadleśnictwa zawsze były i będą deficytowe. To dla nas oczywiste, inne są po prostu zadania leśników w Puszczy (dopłaty z funduszu leśnego LP dla puszczańskich nadleśnictw np. w 2016 r. wyniosły 23 mln zł).
Cały list dostępny jest na stronie lasy.gov.pl
CZYTAJ TEŻ:
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Leśnicy sami powiększyli obszar ochrony biernej w Puszczy. W końcu marca 2016 r. dyrektor generalny Lasów Państwowych wyodrębnił na terenie nadleśnictw Browsk i Białowieża łącznie 5,6 tys. ha tzw. obszaru referencyjnego, gdzie ingerencję człowieka ograniczono do minimum. W sumie działaniu sił samej natury pozostawiono – łącznie z rezerwatami – 17,6 tys. ha na terenie puszczańskich nadleśnictw, czyli aż 33% tej części Puszczy, którą zarządzają Lasy Państwowe (jeśli dodamy park narodowy, to blisko 45% całej Puszczy). Rezerwaty wraz z referencją będą punktem odniesienia dla pozostałego obszaru nadleśnictw, gdzie zastosujemy metody gospodarki leśnej, aby odnowić drzewostany zniszczone przez kornika i przywrócić właściwy stan chronionych siedlisk. Dość frazesów, w praktyce porównamy skutki obu metod – bezczynności, jak chcą aktywiści, oraz działań leśników wspomagających procesy naturalne
—wyliczają leśnicy.
Skuteczne kontrolowanie gradacji kornika jest możliwe. Od początku lat 90. w puszczańskich nadleśnictwach co roku usuwano z lasu praktycznie wszystkie świerki zasiedlone przez korniki, więc nie przerzucały się one na kolejne drzewostany. Skala cięć sanitarnych była ograniczona – od zwykle kilku tysięcy do ok. 25 tys. m sześc. w zależności od roku. Zmieniło to wejście w życie nowych planów urządzenia lasu (PUL) dla nadleśnictw Białowieża, Browsk i Hajnówka na lata 2012–2021: pod naciskiem organizacji pozarządowych ówczesny resort środowiska radykalnie zmniejszył w nich limity pozyskania drewna i wyłączył z użytkowania kolejne powierzchnie w Puszczy, co uniemożliwiło leśnikom usuwanie zaatakowanych świerków. Już w pierwszym roku nowych planów z zasiedlonych 23 tys. m sześc. świerków usunięto tylko jedną czwartą, więc gradacja mogła się rozwinąć. W 2013 r. zasiedlonych drzew w Puszczy było już 100 tys. m sześć., w następnym 200 tys. m sześc. i ten skokowy wzrost trwa. Leśnikom spętano ręce i przez pięć lat kornik zabił w Puszczy ok. 1 mln m sześc. świerków (usunięto w tym czasie tylko ok. 190 tys. m sześc. z nich)! Właśnie po to, by móc ograniczać klęskę, na początku 2016 r. najbardziej dotkniętemu nią Nadleśnictwu Białowieża zwiększono aneksem limit pozyskania drewna
—opisują w liście zamieszczonym na stronie lasy.gov.pl.
Więcej o aktualnej sytuacji w Puszczy Białowieskiej
Nikt nie wytnie Puszczy! Sugerowanie, że ratunkowe działania leśników obejmą cały ten kompleks, że będą tam wielkie zręby zupełne, że takich cięć nigdy nie było w Puszczy – to perfidna manipulacja. W taki sposób nie prowadzi się gospodarki w zwykłych lasach, a co dopiero w Puszczy Białowieskiej. Trzy puszczańskie nadleśnictwa pozyskują rocznie o wiele mniej drewna niż jedno zwykłe nadleśnictwo z innego regionu. W 2016 r. – kiedy aktywiści już alarmowali, że leśnicy „wycinają Puszczę” – puszczańskie nadleśnictwa pozyskały razem 65,7 tys. m sześc. drewna, czyli… mniej niż rok wcześniej (w 2015 r. – 83,6 tys. m sześc.). Jak aktywiści mogą mówić, że zabitych przez kornika świerków wcale nie ma dużo, że obecna gradacja nie jest niczym szczególnym, a jednocześnie twierdzić, że likwidacja skutków tej klęski - rzekomo ograniczonych przecież - będzie równoznaczna z zagładą Puszczy?
Nie wycinamy tylko chorych drzew. W nadleśnictwach w Puszczy leśnicy wykonują przepisy o lasach, ochronie przyrody, bezpieczeństwie publicznym, plany urządzenia lasu oraz plan zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000, a także polecenia służb ochrony środowiska, straży pożarnej. To oznacza, że wycinają:
martwe i już opuszczone przez korniki świerki stojące w pobliżu dróg i ścieżek, na które mogłyby się wywrócić, zagrażając ludziom (będą się łamały w ciągu kilku lat), lub nadmiernie zwiększające ryzyko pożaru (jeśli w danym miejscu jest wyjątkowo duże nagromadzenie suchej biomasy). Usuwanie martwych drzew ze względów bezpieczeństwa jest prowadzone wszędzie na obszarze nadleśnictw, gdzie jest to konieczne;
incydentalnie drzewa innych gatunków, jeśli np. zostały uszkodzone przez łamiące się świerki i teraz same grożą wywróceniem się na drogi lub ścieżki; żywe jeszcze, lecz zasiedlone przez korniki świerki – po to, by owady nie wyleciały z nich i nie zaatakowały jeszcze zdrowych drzew. Cięcia sanitarne nie są jednak prowadzone w rezerwatach ani strefie referencyjnej;
żywe i zdrowe drzewa różnych innych gatunków – w ramach normalnych zabiegów hodowlanych i rębnych przewidzianych w planach urządzenia lasu dla puszczańskich nadleśnictw oraz planie zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000 Puszcza Białowieska. Na przykład utrzymanie w należytym stanie chronionych przez Naturę 2000 grądów wymaga usuwania grabów i leszczyny, wypełniających dziś lukę po martwych świerkach; czynnej ochrony wymaga utrzymanie świetlistych dąbrów, miejsc występowania chronionych motyli itp.
Skala tych ostatnich prac w nadleśnictwach w Puszczy jest jednak ograniczona, bo priorytetem jest usuwanie martwych świerków, które zagrażają bezpieczeństwu ludzi przy szlakach, oraz cięcia sanitarne zasiedlonych przez kornika drzew, by wyhamować tempo rozwoju gradacji.
Na koniec listu przypominają:
Lasy Państwowe nie działają w Puszczy dla zysku. Powodem cięć jest konieczność zapewnienia bezpieczeństwa ludziom, ograniczenie zamierania kolejnych drzewostanów oraz wykonanie zadań z planów urządzenia lasu i planu zadań ochronnych. Pozyskane z tych powodów drewno sprzedajemy (pomijając część pozostawianą do naturalnego rozkładu) – inaczej narażalibyśmy na stratę Skarb Państwa, w imieniu którego zarządzamy lasami. Ale mnogość form ochrony przyrody i ograniczeń gospodarki leśnej w Puszczy przesądza, że tamtejsze nadleśnictwa zawsze były i będą deficytowe. To dla nas oczywiste, inne są po prostu zadania leśników w Puszczy (dopłaty z funduszu leśnego LP dla puszczańskich nadleśnictw np. w 2016 r. wyniosły 23 mln zł).
Cały list dostępny jest na stronie lasy.gov.pl
CZYTAJ TEŻ:
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/347382-od-5-lat-znaczna-czesc-puszczy-bialowieskiej-zamiera-na-naszych-oczach-lesnicy-chca-ratowac-puszcze-przeczytaj-list?strona=2