Kolejny rozdzialik wielkiego artykułu przywołuje podpisanego, o dziwo, imieniem i nazwiskiem (choć czytelnicy gazety wcale tego nie wymagają!) byłego ucznia Gimnazjum im. Stanisława Konarskiego. Prawdziwości takiej wypowiedzi nie da się kwestionować. A były uczeń, niejaki Wojciech Plewiński, stwierdza bez ogródek:
Wychowanie [było] pod konkretną religię i postawę patriotyczną. Pamiętam lekcje języka polskiego, gdzie obrażano m.in. Adama Michnika czy Wojciecha Jaruzelskiego.
I proszę mi powiedzieć, czy można tolerować takie podejście kierownictwa szkoły do naszych bohaterów narodowych, do tej pięknej pary redaktorsko-generalskiej złączonej duchem wiecznego kosmopolityzmu? Kimże on jest, ten Graniczka, że pozwala sobie na ataki na tak niepodważalne autorytety moralne, tak skutecznie łączące PRL z III RP? Tego darować nie można! Na dodatek pan Wojtek wyraźnie stwierdził, że w gimnazjum chciano mu wpoić postawę patriotyczną! Świadek słusznie nie oszczędza dyrektora, wali prosto w oczy:
Po katastrofie smoleńskiej na trzecim piętrze naszego gimnazjum utworzono „kącik smoleński”. Postawiono tam zdjęcia pary prezydenckiej, ustawiono znicze i kwiaty. Takie miejsce pamięci. We wszystkich szybach szkoły powieszono zdjęcia pary prezydenckiej.
Nic dodać, nic ująć.
W miarę zanurzania się w opowieści o segregatorach nie widać kresu przestępstw Graniczki;
Po katastrofie smoleńskiej organizował złożone z uczniów oraz ich rodziców całodobowe warty pod krzyżem katyńskim w Krakowie
— czytamy w artykule.
Chciał, by trwały bez przerwy okrągły rok, i bezskutecznie planował w to wciągnąć inne krakowskie szkoły. W nagrodę za dobre wyniki w nauce rozdawał dzieciom albumy „Hołd katyński” z esejami o Lechu Kaczyńskim.
Tu nie od rzeczy będzie przypomnieć, że ów „Hołd katyński” wydało wydawnictwo Biały Kruk, naszpikowane nacjonalistycznymi autorami, którzy i w tymże „Hołdzie” się produkują: np. prof. Ryszard Legutko, prof. Andrzej Nowak, śp. kard. prof. Stanisław Nagy… Skrytykowała to wówczas ostro Gazeta Wyborcza, ale niestety odzew był taki, że wydawnictwo musiało tak nagłośniony „Hołd katyński” dodrukować, co wyraźnie dowodzi, że praca nad polskim społeczeństwem nie może ustawać i takich Graniczków trzeba tępić zawsze i wszędzie. Bo proszę popatrzeć co się znów dzieje: oto teraz ten pan Graniczka nawołuje do budowy pomnika „Orląt – Obrońców Lwowa – 1918 roku”! Mało tego, zachęca uczniów, by to oni złożyli się na pomnik swoich bohaterskich rówieśników, by byli jego fundatorami. To budzi uzasadniony i zdecydowany sprzeciw, bo co innego oddać swe młode życie za Lwów i Ojczyznę, a co innego oddać swoje uczniowskie oszczędności na pomnik. Dochodzi do pomylenia pojęć. Oszczędności są sprawą świętą i powinny zostać na bankowych kontach, a nie żeby pod byle pretekstem wykorzystywać nieletnich i zabierać im grosz odłożony na kolejna grę komputerową lub najnowszy model smartfona. Jeśli już nawet uczniowie będą oddawać kasę na patriotyczne pomniki, a nie na konsumpcję zagranicznych produktów, to ładnie będzie wyglądać nasza przyszłość gospodarcza…
Ktoś w tym miejscu mógłby może powiedzieć, że to piękny przykład budowania społeczeństwa obywatelskiego, otwartego, ale co to za otwarcie – na upamiętnianie bohaterskich zrywów wolnościowych utrwalających przestarzałe idee państwa narodowego? Otwartym trzeba być, owszem, ale na wyraźnie wyznaczone przez sprawdzoną elitę idee, np. na wzruszającą koncepcję miłości homoseksualnej zwieńczonej małżeństwem albo na zwalczanie nacjonalizmów odżywających teraz w kulcie dla Żołnierzy Wyklętych, zwłaszcza wśród młodych.
Redaktorzy rozumieją ten problem i stwierdzają, iż „absolwenci szkoły opowiadają, że uczniowie za udział w uroczystościach są specjalnie nagradzani m.in. podwyższoną oceną z zachowania”. Nie ukrywajmy, że chodzi o uroczystości patriotyczne, jak np. owa warta smoleńska. A więc to do tego doszliśmy prawie 30 lat po odzyskaniu wolności, że za udział w uroczystościach patriotycznych podnosi się ocenę z wychowania?! To o to walczyli Adam Michnik razem z generałem Jaruzelskim? Podnosić oceny z zachowania trzeba, owszem, ale za udział np. w paradzie LGBT albo za zaprenumerowanie Gazety Wyborczej, to ma jakiś sens.
Skarg i zarzutów rzeczywiście jest wiele. Graniczka i jego grono nauczycielskie zapraszają na przykład do siebie jakichś cudzoziemców (ale przecież nie imigrantów), by co im o Polsce opowiadać? Że niedemokratyczna, że antyunijna, że stoi na skraju przepaści, że wymaga natychmiastowej interwencji z zagranicy? Ależ nie, oni cudzoziemskiej młodzieży opowiadają jaka ta Polska piękna, jak bogata w historię, jaką potęgą była kiedyś i jakie znaczenia ma dziś, jakich miała władców, jak była i jest chrześcijańska. Ostatni przykład takiej nieprzemyślanej działalności pochodzi z końca marca tego roku, kiedy na Bernardyńską w ramach wymiany zjechała młodzież szkolna ze Szwecji. Oprowadzano ich po królewskich komnatach, skarbcach i zbrojowniach wawelskich oraz po katedrze, obwożono także po Wieliczce, zabrano nawet na Kopiec Marszałka Józefa Piłsudskiego (ze zwiedzaniem po drodze zoo), nie pominięto rzecz jasna Kazimierza z Synagogą Remuh i starym cmentarzem żydowskim, Fabryki Schindlera i Muzeum Auschwitz-Birkenau. Czyż jednak nie można było poprzestać na synagodze, cmentarzu i muzeum? To by wystarczyło aż nadto i na dodatek nie irytowałoby nowoczesnych, prawdziwych Europejczyków z ul. Czerskiej w Warszawie. Bo to już jest naprawdę przesada; to po co red. Michnik jeździ po świecie i urąga Polakom? Po to, żeby tu teraz jacyś cudzoziemcy przyjeżdżali i na własne oczy stwierdzali, że redaktor łże?!
Nie dzieje się dobrze pod Wawelem, skoro, jak piszą redaktorzy od segregatorów, „O prawicowych poglądach Mariusza Graniczki i ich wpływie na prowadzoną przez niego szkołę wielokrotnie informowały media.” I to jakie media – sama Gazeta Wyborcza! No i co? I nic, Graniczka i spółka okazują się odporni. A wyobraźmy sobie, co to będzie, jak tak wszyscy ludzie przestaną się słuchać mediów, zwłaszcza tych świadomych współczesnych realiów, nowoczesnych i postępowych – do czego wówczas dojdzie? Może nawet runąć misterna konstrukcja okrągłostołowa! Już wyraźnie widać, że nie jest dobrze, skoro premier Beata Szydło ma odwagę wołać i to z sejmowej mównicy „Europo, dokąd zmierzasz?! Powstań i obudź się ze snu, albo będziesz płakać nad swoimi dziećmi codziennie”. To właśnie ludzie typu Graniczki wynieśli Beatę Szydło do władzy. Właśnie tacy.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kolejny rozdzialik wielkiego artykułu przywołuje podpisanego, o dziwo, imieniem i nazwiskiem (choć czytelnicy gazety wcale tego nie wymagają!) byłego ucznia Gimnazjum im. Stanisława Konarskiego. Prawdziwości takiej wypowiedzi nie da się kwestionować. A były uczeń, niejaki Wojciech Plewiński, stwierdza bez ogródek:
Wychowanie [było] pod konkretną religię i postawę patriotyczną. Pamiętam lekcje języka polskiego, gdzie obrażano m.in. Adama Michnika czy Wojciecha Jaruzelskiego.
I proszę mi powiedzieć, czy można tolerować takie podejście kierownictwa szkoły do naszych bohaterów narodowych, do tej pięknej pary redaktorsko-generalskiej złączonej duchem wiecznego kosmopolityzmu? Kimże on jest, ten Graniczka, że pozwala sobie na ataki na tak niepodważalne autorytety moralne, tak skutecznie łączące PRL z III RP? Tego darować nie można! Na dodatek pan Wojtek wyraźnie stwierdził, że w gimnazjum chciano mu wpoić postawę patriotyczną! Świadek słusznie nie oszczędza dyrektora, wali prosto w oczy:
Po katastrofie smoleńskiej na trzecim piętrze naszego gimnazjum utworzono „kącik smoleński”. Postawiono tam zdjęcia pary prezydenckiej, ustawiono znicze i kwiaty. Takie miejsce pamięci. We wszystkich szybach szkoły powieszono zdjęcia pary prezydenckiej.
Nic dodać, nic ująć.
W miarę zanurzania się w opowieści o segregatorach nie widać kresu przestępstw Graniczki;
Po katastrofie smoleńskiej organizował złożone z uczniów oraz ich rodziców całodobowe warty pod krzyżem katyńskim w Krakowie
— czytamy w artykule.
Chciał, by trwały bez przerwy okrągły rok, i bezskutecznie planował w to wciągnąć inne krakowskie szkoły. W nagrodę za dobre wyniki w nauce rozdawał dzieciom albumy „Hołd katyński” z esejami o Lechu Kaczyńskim.
Tu nie od rzeczy będzie przypomnieć, że ów „Hołd katyński” wydało wydawnictwo Biały Kruk, naszpikowane nacjonalistycznymi autorami, którzy i w tymże „Hołdzie” się produkują: np. prof. Ryszard Legutko, prof. Andrzej Nowak, śp. kard. prof. Stanisław Nagy… Skrytykowała to wówczas ostro Gazeta Wyborcza, ale niestety odzew był taki, że wydawnictwo musiało tak nagłośniony „Hołd katyński” dodrukować, co wyraźnie dowodzi, że praca nad polskim społeczeństwem nie może ustawać i takich Graniczków trzeba tępić zawsze i wszędzie. Bo proszę popatrzeć co się znów dzieje: oto teraz ten pan Graniczka nawołuje do budowy pomnika „Orląt – Obrońców Lwowa – 1918 roku”! Mało tego, zachęca uczniów, by to oni złożyli się na pomnik swoich bohaterskich rówieśników, by byli jego fundatorami. To budzi uzasadniony i zdecydowany sprzeciw, bo co innego oddać swe młode życie za Lwów i Ojczyznę, a co innego oddać swoje uczniowskie oszczędności na pomnik. Dochodzi do pomylenia pojęć. Oszczędności są sprawą świętą i powinny zostać na bankowych kontach, a nie żeby pod byle pretekstem wykorzystywać nieletnich i zabierać im grosz odłożony na kolejna grę komputerową lub najnowszy model smartfona. Jeśli już nawet uczniowie będą oddawać kasę na patriotyczne pomniki, a nie na konsumpcję zagranicznych produktów, to ładnie będzie wyglądać nasza przyszłość gospodarcza…
Ktoś w tym miejscu mógłby może powiedzieć, że to piękny przykład budowania społeczeństwa obywatelskiego, otwartego, ale co to za otwarcie – na upamiętnianie bohaterskich zrywów wolnościowych utrwalających przestarzałe idee państwa narodowego? Otwartym trzeba być, owszem, ale na wyraźnie wyznaczone przez sprawdzoną elitę idee, np. na wzruszającą koncepcję miłości homoseksualnej zwieńczonej małżeństwem albo na zwalczanie nacjonalizmów odżywających teraz w kulcie dla Żołnierzy Wyklętych, zwłaszcza wśród młodych.
Redaktorzy rozumieją ten problem i stwierdzają, iż „absolwenci szkoły opowiadają, że uczniowie za udział w uroczystościach są specjalnie nagradzani m.in. podwyższoną oceną z zachowania”. Nie ukrywajmy, że chodzi o uroczystości patriotyczne, jak np. owa warta smoleńska. A więc to do tego doszliśmy prawie 30 lat po odzyskaniu wolności, że za udział w uroczystościach patriotycznych podnosi się ocenę z wychowania?! To o to walczyli Adam Michnik razem z generałem Jaruzelskim? Podnosić oceny z zachowania trzeba, owszem, ale za udział np. w paradzie LGBT albo za zaprenumerowanie Gazety Wyborczej, to ma jakiś sens.
Skarg i zarzutów rzeczywiście jest wiele. Graniczka i jego grono nauczycielskie zapraszają na przykład do siebie jakichś cudzoziemców (ale przecież nie imigrantów), by co im o Polsce opowiadać? Że niedemokratyczna, że antyunijna, że stoi na skraju przepaści, że wymaga natychmiastowej interwencji z zagranicy? Ależ nie, oni cudzoziemskiej młodzieży opowiadają jaka ta Polska piękna, jak bogata w historię, jaką potęgą była kiedyś i jakie znaczenia ma dziś, jakich miała władców, jak była i jest chrześcijańska. Ostatni przykład takiej nieprzemyślanej działalności pochodzi z końca marca tego roku, kiedy na Bernardyńską w ramach wymiany zjechała młodzież szkolna ze Szwecji. Oprowadzano ich po królewskich komnatach, skarbcach i zbrojowniach wawelskich oraz po katedrze, obwożono także po Wieliczce, zabrano nawet na Kopiec Marszałka Józefa Piłsudskiego (ze zwiedzaniem po drodze zoo), nie pominięto rzecz jasna Kazimierza z Synagogą Remuh i starym cmentarzem żydowskim, Fabryki Schindlera i Muzeum Auschwitz-Birkenau. Czyż jednak nie można było poprzestać na synagodze, cmentarzu i muzeum? To by wystarczyło aż nadto i na dodatek nie irytowałoby nowoczesnych, prawdziwych Europejczyków z ul. Czerskiej w Warszawie. Bo to już jest naprawdę przesada; to po co red. Michnik jeździ po świecie i urąga Polakom? Po to, żeby tu teraz jacyś cudzoziemcy przyjeżdżali i na własne oczy stwierdzali, że redaktor łże?!
Nie dzieje się dobrze pod Wawelem, skoro, jak piszą redaktorzy od segregatorów, „O prawicowych poglądach Mariusza Graniczki i ich wpływie na prowadzoną przez niego szkołę wielokrotnie informowały media.” I to jakie media – sama Gazeta Wyborcza! No i co? I nic, Graniczka i spółka okazują się odporni. A wyobraźmy sobie, co to będzie, jak tak wszyscy ludzie przestaną się słuchać mediów, zwłaszcza tych świadomych współczesnych realiów, nowoczesnych i postępowych – do czego wówczas dojdzie? Może nawet runąć misterna konstrukcja okrągłostołowa! Już wyraźnie widać, że nie jest dobrze, skoro premier Beata Szydło ma odwagę wołać i to z sejmowej mównicy „Europo, dokąd zmierzasz?! Powstań i obudź się ze snu, albo będziesz płakać nad swoimi dziećmi codziennie”. To właśnie ludzie typu Graniczki wynieśli Beatę Szydło do władzy. Właśnie tacy.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/342585-pod-wawelem-jest-dylemat-co-likwidowac-patriotyczne-szkoly-czy-domy-publiczne?strona=2