Wspólnota Polaków, którzy mają w sercu Polskę i jej dobro, to jest najważniejsze. To może być wyrażane nie wprost i wtedy jest mniej patetyczne, co ja może akurat wolę, bo i nasze czasy patosu nie lubią
— mówi w rozmowie z Maciejem Mazurkiem Maryna Miklaszewska, pisarka, publicystka, sekretarz Kapituły Nagrody im. Lecha Kaczyńskiego, wiceprezes Fundacji „Polska Wielki Projekt”.
Maciej Mazurek: W dniach 18-21 maja odbywa się w Warszawie siódma już edycja Kongresu Polska Wielki Projekt. Jest Pani zaangażowana w jego organizację od 2011 roku, od jego początków. Co było impulsem czynnikiem decydującym o jego powstaniu, gdyż ten impuls musiał być silny, ponieważ warunki w jakich rodził się Kongres nie były sprzyjające?
Maryna Miklaszewska: Trudno wskazać jednoznacznie. Pomysł zrodził się jeszcze za życia Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który – o czym nie wszyscy wiedzą – przez cztery lata swojej prezydentury zapraszał przedstawicieli świata nauki i nie tylko na tzw. seminaria lucieńskie. Jeszcze jako prezydent Warszawy zainicjował budowę Muzeum Powstania Warszawskiego, Centrum Nauki Kopernik, Muzeum Historii Żydów Polskich. Wbrew panującym tendencjom sięgał do źródeł polskiego patriotyzmu, do tradycji piłsudczykowskiej i Armii Krajowej. Równocześnie przybierała na sile nagonka przeciw Niemu, zaczynała się ta inwazja chamstwa, którą teraz też możemy obserwować. Pomysł zawierający się w haśle „Polska Wielki Projekt” miał Go wesprzeć, pokazać potencjał intelektualny, który może ten projekt tworzyć. Ta praca została przerwana 10 kwietnia 2010. Smoleńsk to był wielki wstrząs, trauma, która trwa do dzisiaj. Ten szok smoleński stał się jednak dodatkowym impulsem do pracy nad Kongresem, bo nagonka nie ustała po śmierci Prezydenta a upadek państwa się pogłębiał.
Wielkim osiągnięciem Kongresu było to, że inteligencja, nie chcę tu używać klasyfikacji prawicowa, bo ono jest za wąskie, mogła się policzyć i zdać sobie sprawę ze swego potencjału?
Czuję niechęć do używania słowa inteligencja, tym bardziej z przymiotnikami lewicowa czy prawicowa. Wolałabym używać określenia „ludzie myślący samodzielnie”. Paradoksalnie, jest ich wśród tzw. inteligencji znacznie mniej niż w gorzej wykształconej części społeczeństwa. Kongres był w pewnym sensie poszukiwaniem i ukazywaniem tych myślących samodzielnie, tropami były publikacje np. naukowe, których lektura wskazywała, że te osoby nie biegną w zaprzęgu beneficjentów różnych zachodnich grantów i że chodzi im o Polskę.
Kongres przełamał pewien schemat wtłaczany przez media, że warunkiem bycia tzw. Europejczykiem jest czytanie „Gazety Wyborczej”? Było to bardzo nieznośne zakłamywanie rzeczywistości?
Były takie osoby, jak choćby Irena Lasota, które dużo wcześniej wyłamały się z tego schematu. Zaliczam ją do absolutnej awangardy w tym względzie. Lasota zdemaskowała Wyborczą i Michnika już we wczesnych latach 90-tych. Co do Europejczyka, to przecież Polak był nim zawsze, chronił Europę przed Azją ze wschodu w 1920 roku, a jeszcze wcześniej przed islamem pod Wiedniem. Został za to zepchnięty do przedpokoju Europy, gdzie miał czekać, mnąc czapkę w ręku, aż Europa wymyśli warunki, na jakich zaprosi go do środka. Kongres chce działać w kierunku przełamywania polskich kompleksów, w których GW nas utwierdzała i chyba pewne sukcesy w tej mierze już odnieśliśmy.
To, co było i jest bardzo istotne w programach Kongresu, to nakierowanie uwagi na praktycyzm, na problemy ekonomiczne, gospodarcze. I jednoczesne pokazanie, że narracja neoliberalna czy kosmopolityczna nie są dobrymi odpowiedziami na wyzwania czasów?
Jeśli spojrzeć na antyliberalne i pronarodowe ruchy, które teraz odzywają się w wielu krajach, to istotnie można wskazać na profetyczny wydźwięk konkluzji paneli gospodarczych i ekonomicznych od 1 edycji Kongresu. Taki np. panel zaproponowany przez profesora – w 2011 roku dr hab. Krzysztofa Szczerskiego – „Jak Polska może stać się silnym graczem w Unii Europejskiej?” Widzimy, że może jeszcze nie stała się silnym graczem, ale już jakimś graczem jest, podczas gdy 6 lat temu była jedynie pionkiem. Pionkowi nie grozi się sankcjami, początkującemu graczowi owszem. A wobec gracza silnego, którym chcemy zostać, rezygnuje się z tych pogróżek: sankcje? Kto mówił o jakichś sankcjach? Wyzwania są naprawdę wielkie, myślę, że cała Europa powinna zdobyć się na taki kongres, bo czasy ją do tego prędzej czy później zmuszą.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wspólnota Polaków, którzy mają w sercu Polskę i jej dobro, to jest najważniejsze. To może być wyrażane nie wprost i wtedy jest mniej patetyczne, co ja może akurat wolę, bo i nasze czasy patosu nie lubią
— mówi w rozmowie z Maciejem Mazurkiem Maryna Miklaszewska, pisarka, publicystka, sekretarz Kapituły Nagrody im. Lecha Kaczyńskiego, wiceprezes Fundacji „Polska Wielki Projekt”.
Maciej Mazurek: W dniach 18-21 maja odbywa się w Warszawie siódma już edycja Kongresu Polska Wielki Projekt. Jest Pani zaangażowana w jego organizację od 2011 roku, od jego początków. Co było impulsem czynnikiem decydującym o jego powstaniu, gdyż ten impuls musiał być silny, ponieważ warunki w jakich rodził się Kongres nie były sprzyjające?
Maryna Miklaszewska: Trudno wskazać jednoznacznie. Pomysł zrodził się jeszcze za życia Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który – o czym nie wszyscy wiedzą – przez cztery lata swojej prezydentury zapraszał przedstawicieli świata nauki i nie tylko na tzw. seminaria lucieńskie. Jeszcze jako prezydent Warszawy zainicjował budowę Muzeum Powstania Warszawskiego, Centrum Nauki Kopernik, Muzeum Historii Żydów Polskich. Wbrew panującym tendencjom sięgał do źródeł polskiego patriotyzmu, do tradycji piłsudczykowskiej i Armii Krajowej. Równocześnie przybierała na sile nagonka przeciw Niemu, zaczynała się ta inwazja chamstwa, którą teraz też możemy obserwować. Pomysł zawierający się w haśle „Polska Wielki Projekt” miał Go wesprzeć, pokazać potencjał intelektualny, który może ten projekt tworzyć. Ta praca została przerwana 10 kwietnia 2010. Smoleńsk to był wielki wstrząs, trauma, która trwa do dzisiaj. Ten szok smoleński stał się jednak dodatkowym impulsem do pracy nad Kongresem, bo nagonka nie ustała po śmierci Prezydenta a upadek państwa się pogłębiał.
Wielkim osiągnięciem Kongresu było to, że inteligencja, nie chcę tu używać klasyfikacji prawicowa, bo ono jest za wąskie, mogła się policzyć i zdać sobie sprawę ze swego potencjału?
Czuję niechęć do używania słowa inteligencja, tym bardziej z przymiotnikami lewicowa czy prawicowa. Wolałabym używać określenia „ludzie myślący samodzielnie”. Paradoksalnie, jest ich wśród tzw. inteligencji znacznie mniej niż w gorzej wykształconej części społeczeństwa. Kongres był w pewnym sensie poszukiwaniem i ukazywaniem tych myślących samodzielnie, tropami były publikacje np. naukowe, których lektura wskazywała, że te osoby nie biegną w zaprzęgu beneficjentów różnych zachodnich grantów i że chodzi im o Polskę.
Kongres przełamał pewien schemat wtłaczany przez media, że warunkiem bycia tzw. Europejczykiem jest czytanie „Gazety Wyborczej”? Było to bardzo nieznośne zakłamywanie rzeczywistości?
Były takie osoby, jak choćby Irena Lasota, które dużo wcześniej wyłamały się z tego schematu. Zaliczam ją do absolutnej awangardy w tym względzie. Lasota zdemaskowała Wyborczą i Michnika już we wczesnych latach 90-tych. Co do Europejczyka, to przecież Polak był nim zawsze, chronił Europę przed Azją ze wschodu w 1920 roku, a jeszcze wcześniej przed islamem pod Wiedniem. Został za to zepchnięty do przedpokoju Europy, gdzie miał czekać, mnąc czapkę w ręku, aż Europa wymyśli warunki, na jakich zaprosi go do środka. Kongres chce działać w kierunku przełamywania polskich kompleksów, w których GW nas utwierdzała i chyba pewne sukcesy w tej mierze już odnieśliśmy.
To, co było i jest bardzo istotne w programach Kongresu, to nakierowanie uwagi na praktycyzm, na problemy ekonomiczne, gospodarcze. I jednoczesne pokazanie, że narracja neoliberalna czy kosmopolityczna nie są dobrymi odpowiedziami na wyzwania czasów?
Jeśli spojrzeć na antyliberalne i pronarodowe ruchy, które teraz odzywają się w wielu krajach, to istotnie można wskazać na profetyczny wydźwięk konkluzji paneli gospodarczych i ekonomicznych od 1 edycji Kongresu. Taki np. panel zaproponowany przez profesora – w 2011 roku dr hab. Krzysztofa Szczerskiego – „Jak Polska może stać się silnym graczem w Unii Europejskiej?” Widzimy, że może jeszcze nie stała się silnym graczem, ale już jakimś graczem jest, podczas gdy 6 lat temu była jedynie pionkiem. Pionkowi nie grozi się sankcjami, początkującemu graczowi owszem. A wobec gracza silnego, którym chcemy zostać, rezygnuje się z tych pogróżek: sankcje? Kto mówił o jakichś sankcjach? Wyzwania są naprawdę wielkie, myślę, że cała Europa powinna zdobyć się na taki kongres, bo czasy ją do tego prędzej czy później zmuszą.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/340304-maryna-miklaszewska-wyzwania-sa-naprawde-wielkie-mysle-ze-cala-europa-powinna-zdobyc-sie-na-taki-kongres-jak-polska-wielki-projekt-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.