Praca Kongresu odsyła chyba do tego działo się w Rzeczypospolitej drugiej połowie XVIII wieku, kiedy elita intelektualna podjęła pracę nad reformą państwa. Polska po rządami poprzedniej ekipy dryfowała bez kierunku, ku dezintegracji? Być może tak historycy będą postrzegać to ożywienie jakie miało miejsce po 10 kwietnia, bo ta data jest kluczowa, jeśli chodzi rozumienie tego co się w Polsce dzieje?
Odpowiem na to zdaniem, które wybrzmiało na pierwszym Kongresie, w roku 2011: „Wyzwania są gigantyczne, a stan naszego życia publicznego może budzić tylko przygnębienie. W tej sytuacji nie wolno nam ulec pokusie ucieczki w spokój życia prywatnego. Szybko bowiem ujawni się jego kruchość. W naszym wspólnym interesie leży podjęcie trudu odpowiedzialności za wspólne dobro, naszą Rzeczpospolitą.” Właśnie ten dryf, ta pokusa ucieczki, zapadnięcia w jakiś sen, było największym niebezpieczeństwem. Kongres miał być taką trąbką budzącą z uśpienia, wzywającą do boju. Chcieliśmy też stworzyć ramy przestrzeni politycznej do dyskusji o sprawach najwyższej wagi.
Mnie bardzo się podoba pewien oświeceniowy patos Kongresu, połączony z troską czyli miłością ojczyzny….
Wspólnota Polaków, którzy mają w sercu Polskę i jej dobro, to jest najważniejsze. To może być wyrażane nie wprost i wtedy jest mniej patetyczne, co ja może akurat wolę, bo i nasze czasy patosu nie lubią.
Na Kongresach goszczą wybitni naukowcy, intelektualiści z innych krajów. Ten międzynarodowy charakter Kongresu pozwala zobaczyć, że Polska staje się normalnym europejskim krajem, a może stać się liderem regionu?
„Umiędzynarodowienie” Kongresu było i jest naszym założeniem. Pytanie tylko, czy nasi zagraniczni goście na pewno są „z normalnych, europejskich krajów”. W Niemczech np., co zauważa mieszkający tam prof. Krasnodębski, „filar” Kongresu i przewodniczący kapituły, niektórzy ludzie nauki czy kultury zmagają się z cenzurą i bywają niedopuszczani do debaty publicznej. Tak jak oni myśleć nie wolno, chyba, że w przestrzeni prywatnej. Nie wiem więc, co znaczy normalny europejski kraj, może nie ma czegoś takiego? Może wskutek naszego rozwojowego opóźnienia opuścimy, jak biegacz na stadionowej bieżni, jedno [jałowe] okrążenie i znajdziemy się nagle w peletonie stawki?
Bardzo poważnym dopełnieniem, klamrą, która spina całość tej konstrukcji, jaką jest Kongres jest troska o kulturę. Świadczy o tym prestiżowa nagroda im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Martwi mnie właśnie to słowo „dopełnienie”. Dla mnie kultura na równi z gospodarką ma walor modernizacyjny kraju. A już na pewno formacyjny. Przykro to powiedzieć, ale w czasach komunizmu, kiedy nie kopiowaliśmy wzorców z zachodu [bo nie mogliśmy] ani ze wschodu [bo nie chcieliśmy] więcej było twórczych indywidualności niż teraz. A teraz żyjemy w przesileniu kulturowym, decydującym w walce o tożsamość. Więc szukamy tych indywidualności, bo mimo że nie są obecne we wszechobecnej narracji, nie znaczy to, że w ogóle ich nie ma. Kiedy zdecydowaliśmy się na organizację Kongresu w 2011, chcieliśmy oddać hołd Lechowi Kaczyńskiemu. Nagroda Jego imienia została przeznaczona dla twórców, bo chodziło też o przyciągnięcie do projektu właśnie artystów, ludzi kultury. Przez pięć edycji Kongresu nagroda była honorowa, można z pewną przesadą powiedzieć, że GW kupowała swoich laureatów NIKE za duże pieniądze, a my nie dość, że ich nie kupowaliśmy, to jeszcze mogliśmy „zrażać”, bo patron nagrody był do tego stopnia znienawidzony przez rządzącą wtedy PO, i bardzo wpływowa grupa potrafiła takiego delikwenta – laureata wykończyć. Mimo to nagroda była przyjmowana, to było niesamowite. Teraz, dzięki fundacjom, które nas wspierają, możemy uzupełnić nagrodę o element finansowy.
Rozmawiał Maciej Mazurek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Praca Kongresu odsyła chyba do tego działo się w Rzeczypospolitej drugiej połowie XVIII wieku, kiedy elita intelektualna podjęła pracę nad reformą państwa. Polska po rządami poprzedniej ekipy dryfowała bez kierunku, ku dezintegracji? Być może tak historycy będą postrzegać to ożywienie jakie miało miejsce po 10 kwietnia, bo ta data jest kluczowa, jeśli chodzi rozumienie tego co się w Polsce dzieje?
Odpowiem na to zdaniem, które wybrzmiało na pierwszym Kongresie, w roku 2011: „Wyzwania są gigantyczne, a stan naszego życia publicznego może budzić tylko przygnębienie. W tej sytuacji nie wolno nam ulec pokusie ucieczki w spokój życia prywatnego. Szybko bowiem ujawni się jego kruchość. W naszym wspólnym interesie leży podjęcie trudu odpowiedzialności za wspólne dobro, naszą Rzeczpospolitą.” Właśnie ten dryf, ta pokusa ucieczki, zapadnięcia w jakiś sen, było największym niebezpieczeństwem. Kongres miał być taką trąbką budzącą z uśpienia, wzywającą do boju. Chcieliśmy też stworzyć ramy przestrzeni politycznej do dyskusji o sprawach najwyższej wagi.
Mnie bardzo się podoba pewien oświeceniowy patos Kongresu, połączony z troską czyli miłością ojczyzny….
Wspólnota Polaków, którzy mają w sercu Polskę i jej dobro, to jest najważniejsze. To może być wyrażane nie wprost i wtedy jest mniej patetyczne, co ja może akurat wolę, bo i nasze czasy patosu nie lubią.
Na Kongresach goszczą wybitni naukowcy, intelektualiści z innych krajów. Ten międzynarodowy charakter Kongresu pozwala zobaczyć, że Polska staje się normalnym europejskim krajem, a może stać się liderem regionu?
„Umiędzynarodowienie” Kongresu było i jest naszym założeniem. Pytanie tylko, czy nasi zagraniczni goście na pewno są „z normalnych, europejskich krajów”. W Niemczech np., co zauważa mieszkający tam prof. Krasnodębski, „filar” Kongresu i przewodniczący kapituły, niektórzy ludzie nauki czy kultury zmagają się z cenzurą i bywają niedopuszczani do debaty publicznej. Tak jak oni myśleć nie wolno, chyba, że w przestrzeni prywatnej. Nie wiem więc, co znaczy normalny europejski kraj, może nie ma czegoś takiego? Może wskutek naszego rozwojowego opóźnienia opuścimy, jak biegacz na stadionowej bieżni, jedno [jałowe] okrążenie i znajdziemy się nagle w peletonie stawki?
Bardzo poważnym dopełnieniem, klamrą, która spina całość tej konstrukcji, jaką jest Kongres jest troska o kulturę. Świadczy o tym prestiżowa nagroda im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Martwi mnie właśnie to słowo „dopełnienie”. Dla mnie kultura na równi z gospodarką ma walor modernizacyjny kraju. A już na pewno formacyjny. Przykro to powiedzieć, ale w czasach komunizmu, kiedy nie kopiowaliśmy wzorców z zachodu [bo nie mogliśmy] ani ze wschodu [bo nie chcieliśmy] więcej było twórczych indywidualności niż teraz. A teraz żyjemy w przesileniu kulturowym, decydującym w walce o tożsamość. Więc szukamy tych indywidualności, bo mimo że nie są obecne we wszechobecnej narracji, nie znaczy to, że w ogóle ich nie ma. Kiedy zdecydowaliśmy się na organizację Kongresu w 2011, chcieliśmy oddać hołd Lechowi Kaczyńskiemu. Nagroda Jego imienia została przeznaczona dla twórców, bo chodziło też o przyciągnięcie do projektu właśnie artystów, ludzi kultury. Przez pięć edycji Kongresu nagroda była honorowa, można z pewną przesadą powiedzieć, że GW kupowała swoich laureatów NIKE za duże pieniądze, a my nie dość, że ich nie kupowaliśmy, to jeszcze mogliśmy „zrażać”, bo patron nagrody był do tego stopnia znienawidzony przez rządzącą wtedy PO, i bardzo wpływowa grupa potrafiła takiego delikwenta – laureata wykończyć. Mimo to nagroda była przyjmowana, to było niesamowite. Teraz, dzięki fundacjom, które nas wspierają, możemy uzupełnić nagrodę o element finansowy.
Rozmawiał Maciej Mazurek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/340304-maryna-miklaszewska-wyzwania-sa-naprawde-wielkie-mysle-ze-cala-europa-powinna-zdobyc-sie-na-taki-kongres-jak-polska-wielki-projekt-wywiad?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.