A jak jest z ustawą „Za Życiem” i statusem asystenta rodziny? Wielu z nich podnosi uwagi, że ustawa nakłada na nich dodatkowe obowiązki, choć i tak mają już ich wiele.
Ale jeżeli my zwiększamy środki na asystentów rodziny jeszcze raz o tyle, jak do tej pory, to znaczy, że mówimy o zatrudnianiu również nowych asystentów rodziny a nie dokładaniu im obowiązków. Stąd zupełnie nie rozumiem skąd są te obawy. Raczej postrzegałabym to jako szansę dla rozwoju tej profesji asystentury rodziny, która ma stosunkowo krótką historię swego funkcjonowania. Zupełnie nie podzielam tych obaw. Przede wszystkim jest to szansa dla rodzin, którym rodzi się dziecko, a które potrzebują pomocy. Natomiast asystenci rodziny dostaną dodatkowe uprawnienia i będą musieli wykonywać te zadania.
Asystenci tłumaczą, że do tej pory byli kimś w rodzaju psychologów czy pedagogów środowiskowych, a teraz muszą być koordynatorami opieki rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym, co ich zdaniem sprowadza się do roli stricte administracyjnej i to za to samo wynagrodzenie.
W każdym zawodzie możemy mówić, że to wynagrodzenie takie jest. Ono też musi odnosić się do tych pracowników, którzy funkcjonują w służbach społecznych, chociażby do pracowników socjalnych. Powtórzę, że jeżeli mówimy o uruchomieniu nowego programu, to także o nowych asystentach rodziny, którzy są do tego zadania przygotowywani i przeszkalani. Myślę, że zainteresowanie zatrudnieniem na stanowisku asystenta rodziny będzie spore.
A nie powinien być oddzielny asystent dla osoby niepełnosprawnej, który będzie pełnił funkcję opiekuńczą?
Mówimy o asystencie, który ma wspierać w szczególności rodzinę, w której rodzi się dziecko nieodwracalnie ciężko chore i którego niepełnosprawność powstawała w okresie prenatalnym. To nie jest tak, że takich przypadków w gminie będą dziesiątki. Myślę, że to może być jedna taka rodzina, którą taki asystent się opiekuje, zależy jak jest zorganizowana ta praca. Jeszcze ten program nie został uruchomiany, a już podnoszą się kwestie dotyczące raczej funkcjonowanie zawodu, a nie świadczonej pomocy. Podobnie było, gdy przyznawane było świadczenia wychowawcze i pracownicy socjalni mówili, że będą dodatkowo obciążeni, a my przecież dawaliśmy na ten cel pieniądze. Tu jest podobnie. To my dofinansujemy zadanie, które będzie prowadzić samorząd, bo to będzie musiał zorganizować pracę asystentom rodziny. Nie widzę tu najmniejszych powodów do narzekań. Jestem zaskoczona nawet taka postawą.
460 wniosków zostało złożonych do tej pory o wsparcie. To dużo czy mało?
Mam takie wrażenie, że ciągle stawiamy to pytanie, a ono jest niewłaściwe. Musimy pamiętać, że jednorazowe świadczenie w wysokości 4 tys. zł jest z tytułu urodzenia dziecka, u którego zdiagnozowano ciężkie, nieodwracalne upośledzenie, albo nieuleczalną chorobę, zagrażającą jego życiu, która powstała w prenatalnym okresie rozwoju. Mówimy tu o najciężej chorych, w związku z tym nie chcemy, żeby to były tysiące takich dzieci. 460 wniosków to dane z jednego miesiąca. Żeby oceniać czy to jest mało, czy dużo musimy mieć dane z co najmniej pierwszego półrocza. Często bowiem po narodzinach dziecka tak głęboko chorego rodzice potrzebują czasu, żeby złożyć ten wniosek, a gminy mają swój czas, żeby go rozpatrzyć. Ale trzeba powiedzieć wprost: to nie jest masowe świadczenie. Ono jest bardzo precyzyjnie adresowane do określonej grupy dzieci, które są nieuleczalnie chore.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
-
SIEĆ PRZYJACIÓŁ! DOŁĄCZ DO NASZEJ SPOŁECZNOŚCI!
Zapraszamy do Sieci Przyjaciół portalu wPolityce.pl i największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce „wSieci”. Możesz w ten sposób wspierać media, dla których wyznacznikiem działań jest troska o Rzeczpospolitą w duchu prawdy, dobra i piękna.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
A jak jest z ustawą „Za Życiem” i statusem asystenta rodziny? Wielu z nich podnosi uwagi, że ustawa nakłada na nich dodatkowe obowiązki, choć i tak mają już ich wiele.
Ale jeżeli my zwiększamy środki na asystentów rodziny jeszcze raz o tyle, jak do tej pory, to znaczy, że mówimy o zatrudnianiu również nowych asystentów rodziny a nie dokładaniu im obowiązków. Stąd zupełnie nie rozumiem skąd są te obawy. Raczej postrzegałabym to jako szansę dla rozwoju tej profesji asystentury rodziny, która ma stosunkowo krótką historię swego funkcjonowania. Zupełnie nie podzielam tych obaw. Przede wszystkim jest to szansa dla rodzin, którym rodzi się dziecko, a które potrzebują pomocy. Natomiast asystenci rodziny dostaną dodatkowe uprawnienia i będą musieli wykonywać te zadania.
Asystenci tłumaczą, że do tej pory byli kimś w rodzaju psychologów czy pedagogów środowiskowych, a teraz muszą być koordynatorami opieki rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym, co ich zdaniem sprowadza się do roli stricte administracyjnej i to za to samo wynagrodzenie.
W każdym zawodzie możemy mówić, że to wynagrodzenie takie jest. Ono też musi odnosić się do tych pracowników, którzy funkcjonują w służbach społecznych, chociażby do pracowników socjalnych. Powtórzę, że jeżeli mówimy o uruchomieniu nowego programu, to także o nowych asystentach rodziny, którzy są do tego zadania przygotowywani i przeszkalani. Myślę, że zainteresowanie zatrudnieniem na stanowisku asystenta rodziny będzie spore.
A nie powinien być oddzielny asystent dla osoby niepełnosprawnej, który będzie pełnił funkcję opiekuńczą?
Mówimy o asystencie, który ma wspierać w szczególności rodzinę, w której rodzi się dziecko nieodwracalnie ciężko chore i którego niepełnosprawność powstawała w okresie prenatalnym. To nie jest tak, że takich przypadków w gminie będą dziesiątki. Myślę, że to może być jedna taka rodzina, którą taki asystent się opiekuje, zależy jak jest zorganizowana ta praca. Jeszcze ten program nie został uruchomiany, a już podnoszą się kwestie dotyczące raczej funkcjonowanie zawodu, a nie świadczonej pomocy. Podobnie było, gdy przyznawane było świadczenia wychowawcze i pracownicy socjalni mówili, że będą dodatkowo obciążeni, a my przecież dawaliśmy na ten cel pieniądze. Tu jest podobnie. To my dofinansujemy zadanie, które będzie prowadzić samorząd, bo to będzie musiał zorganizować pracę asystentom rodziny. Nie widzę tu najmniejszych powodów do narzekań. Jestem zaskoczona nawet taka postawą.
460 wniosków zostało złożonych do tej pory o wsparcie. To dużo czy mało?
Mam takie wrażenie, że ciągle stawiamy to pytanie, a ono jest niewłaściwe. Musimy pamiętać, że jednorazowe świadczenie w wysokości 4 tys. zł jest z tytułu urodzenia dziecka, u którego zdiagnozowano ciężkie, nieodwracalne upośledzenie, albo nieuleczalną chorobę, zagrażającą jego życiu, która powstała w prenatalnym okresie rozwoju. Mówimy tu o najciężej chorych, w związku z tym nie chcemy, żeby to były tysiące takich dzieci. 460 wniosków to dane z jednego miesiąca. Żeby oceniać czy to jest mało, czy dużo musimy mieć dane z co najmniej pierwszego półrocza. Często bowiem po narodzinach dziecka tak głęboko chorego rodzice potrzebują czasu, żeby złożyć ten wniosek, a gminy mają swój czas, żeby go rozpatrzyć. Ale trzeba powiedzieć wprost: to nie jest masowe świadczenie. Ono jest bardzo precyzyjnie adresowane do określonej grupy dzieci, które są nieuleczalnie chore.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
-
SIEĆ PRZYJACIÓŁ! DOŁĄCZ DO NASZEJ SPOŁECZNOŚCI!
Zapraszamy do Sieci Przyjaciół portalu wPolityce.pl i największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce „wSieci”. Możesz w ten sposób wspierać media, dla których wyznacznikiem działań jest troska o Rzeczpospolitą w duchu prawdy, dobra i piękna.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/331730-nasz-wywiad-minister-rafalska-mamy-wyrazny-wzrost-urodzen-w-polsce-mozna-powiedziec-ze-bociany-wczesniej-przylecialy?strona=2