Kupno kolekcji Czartoryskich przez państwo polskie to historyczna transakcja, którą docenią przyszłe pokolenia. Krytycy, którzy twierdzą,że wydanie 100 mln euro było błędem, nie mają racji. Prawdziwy błąd państwo popełniło znacznie wcześniej, w 1991, kiedy podpisaliśmy fatalnie skonstruowaną umowę o powstaniu fundacji Czartoryskich.
Po co płacić za coś, co i tak się ma — to główny argument przeciwników kupna kolekcji Czartoryskich. Rzeczywiście, „Damę z gronostajem ” Leonarda da Vinci można oglądać na Wawelu .
Jednak kolekcja Czartoryskich to nie tylko ten bezcenny obraz, ale cała góra narodowych skarbów, wśród 80 tysięcy eksponatów znajdują się rzeczy o ogromnej wartości z punktu widzenia historii Polski. Powinny być wyeksponowane w jednym miejscu, taka była intencja Izabelli z Flemingów Czartoryskiej, która utworzyła kolekcję po 3 rozbiorze.
Od kilku lat tak nie było — muzeum Czartoryskich w Krakowie było w remoncie, a właściciel kolekcji książę Adam Karol Czartoryski nie miał pieniędzy, by remont dokończyć.. Jak podkreśla Maciej Radziwiłł — członek zarządu fundacji, z którym rozmawiałam pisząc tekst „Gronostaj dla każdego”, opublikowany w ostatnim numerze „wSieci” — obecne majątki arystokratów są bladym cieniem fortun ich przodków. Do utrzymania kolekcji Czartoryskich miała służyć ordynacja Sieniawska, upaństwowiona na podstawie dekretu o reformie rolnej .
W każdym razie Adam Karol Czartoryski remontu by nigdy nie dokończył. a państwo nie mogło płacić za remont siedziby prywatnej fundacji. To była kwadratura koła. Ale chociaż państwo nie mogło sfinansować remontu, to i tak przez lata podatnicy płacili dużo pieniędzy na utrzymanie kolekcji. Przekazywano fundacji spore sumy, a nad eksponatami czuwali konserwatorzy i muzealnicy z Muzeum Narodowego w Krakowie.
Nie oznacza to, że mogliśmy kontrolować, co dzieje się ze zbiorami , a także w fundacji Czartoryskich.
Pewne fakty są mało znane, a ciekawe — Adam Karol Czartoryski już czterokrotnie zmieniał statut fundacji i mógł wprowadzać dalsze drastyczne zmiany . Wyrzucił z rady fundacji dyrektora Muzeum Narodowego i przedstawiciela ministerstwa kultury, powołał spokrewnionych arystokratów.
Symbolem utraty kontroli nad kolekcją było wypożyczanie „Damy z gronostajem ” do zagranicznych placówek. Dla fundacji było to finansowo korzystne – sumy , za które wypożyczała „Damę z gronostajem “ są tajemnicą handlową, ale wiadomo, że np. za wypożyczenie obrazu do USA dostała milion dolarów.
Muzealnicy byli wstrząśnięci— nie bez powodu „Mona Lisa” nie opuszcza Luwru. Obawiano się, że namalowanej na cienkiej orzechowej desce „Damie z gronostajem ” te podróże zaszkodzą — zmiany warunków atmosferycznych mogły doprowadzić do mikrouszkodzeń. Ubezpieczony na 300 milionów euro obraz zapakowywano w kasetę odporną na wstrząsy i zmiany temperatury. Nigdy nie można jednak wykluczyć błędu ludzkiego. Istniało ryzyko, że coś pójdzie nie tak .
Wbrew ustaleniom, Adam Karol Czartoryski nie chciał się zgodzić, by obraz po tych podróżach przebadano.
W końcu państwo polskie miało już dość — w 2011 podpisano umowę, że przez 10 lat „Dama z gronostajem” nie będzie wyjeżdżać za granicę.
Spekulacje, że Polska mogłaby utracić „Damę z gronostajem ”, nie są zupełnie fantastyczne.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kupno kolekcji Czartoryskich przez państwo polskie to historyczna transakcja, którą docenią przyszłe pokolenia. Krytycy, którzy twierdzą,że wydanie 100 mln euro było błędem, nie mają racji. Prawdziwy błąd państwo popełniło znacznie wcześniej, w 1991, kiedy podpisaliśmy fatalnie skonstruowaną umowę o powstaniu fundacji Czartoryskich.
Po co płacić za coś, co i tak się ma — to główny argument przeciwników kupna kolekcji Czartoryskich. Rzeczywiście, „Damę z gronostajem ” Leonarda da Vinci można oglądać na Wawelu .
Jednak kolekcja Czartoryskich to nie tylko ten bezcenny obraz, ale cała góra narodowych skarbów, wśród 80 tysięcy eksponatów znajdują się rzeczy o ogromnej wartości z punktu widzenia historii Polski. Powinny być wyeksponowane w jednym miejscu, taka była intencja Izabelli z Flemingów Czartoryskiej, która utworzyła kolekcję po 3 rozbiorze.
Od kilku lat tak nie było — muzeum Czartoryskich w Krakowie było w remoncie, a właściciel kolekcji książę Adam Karol Czartoryski nie miał pieniędzy, by remont dokończyć.. Jak podkreśla Maciej Radziwiłł — członek zarządu fundacji, z którym rozmawiałam pisząc tekst „Gronostaj dla każdego”, opublikowany w ostatnim numerze „wSieci” — obecne majątki arystokratów są bladym cieniem fortun ich przodków. Do utrzymania kolekcji Czartoryskich miała służyć ordynacja Sieniawska, upaństwowiona na podstawie dekretu o reformie rolnej .
W każdym razie Adam Karol Czartoryski remontu by nigdy nie dokończył. a państwo nie mogło płacić za remont siedziby prywatnej fundacji. To była kwadratura koła. Ale chociaż państwo nie mogło sfinansować remontu, to i tak przez lata podatnicy płacili dużo pieniędzy na utrzymanie kolekcji. Przekazywano fundacji spore sumy, a nad eksponatami czuwali konserwatorzy i muzealnicy z Muzeum Narodowego w Krakowie.
Nie oznacza to, że mogliśmy kontrolować, co dzieje się ze zbiorami , a także w fundacji Czartoryskich.
Pewne fakty są mało znane, a ciekawe — Adam Karol Czartoryski już czterokrotnie zmieniał statut fundacji i mógł wprowadzać dalsze drastyczne zmiany . Wyrzucił z rady fundacji dyrektora Muzeum Narodowego i przedstawiciela ministerstwa kultury, powołał spokrewnionych arystokratów.
Symbolem utraty kontroli nad kolekcją było wypożyczanie „Damy z gronostajem ” do zagranicznych placówek. Dla fundacji było to finansowo korzystne – sumy , za które wypożyczała „Damę z gronostajem “ są tajemnicą handlową, ale wiadomo, że np. za wypożyczenie obrazu do USA dostała milion dolarów.
Muzealnicy byli wstrząśnięci— nie bez powodu „Mona Lisa” nie opuszcza Luwru. Obawiano się, że namalowanej na cienkiej orzechowej desce „Damie z gronostajem ” te podróże zaszkodzą — zmiany warunków atmosferycznych mogły doprowadzić do mikrouszkodzeń. Ubezpieczony na 300 milionów euro obraz zapakowywano w kasetę odporną na wstrząsy i zmiany temperatury. Nigdy nie można jednak wykluczyć błędu ludzkiego. Istniało ryzyko, że coś pójdzie nie tak .
Wbrew ustaleniom, Adam Karol Czartoryski nie chciał się zgodzić, by obraz po tych podróżach przebadano.
W końcu państwo polskie miało już dość — w 2011 podpisano umowę, że przez 10 lat „Dama z gronostajem” nie będzie wyjeżdżać za granicę.
Spekulacje, że Polska mogłaby utracić „Damę z gronostajem ”, nie są zupełnie fantastyczne.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/323339-idea-rozwiazania-problemu-fundacji-czartoryskich-w-sposob-korzystny-dla-panstwa-polskiego-mogla-zakielkowac-juz-kilka-lat-wczesniej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.