Do programu zaproszeni zostali lekarze, naukowcy, eksperci, działacze społeczni, urzędnicy, politycy oraz rodzice chorych dzieci – ci, którzy sądzą, że to wynik szczepienia oraz ci, którzy sądzą, że to wynik braku sczepienia. Opowiedzieli swoje historie. Pozostali goście je komentowali. Obecny w studio Główny Inspektor Sanitarny Kraju przyznał, że wysoce naganne jest niezgłaszanie przez lekarzy stacjom Sanepid sygnalizowanych przez rodziców niepożądanych objawów poszczepiennych (NOP). Tymczasem taka praktyka jest w Polsce plagą. Jeden z rodziców opowiedział jak siedmiu (SIEDMIU) lekarzy zdiagnozowało u jego dziecka powikłania poszczepienne i żaden z tej siódemki nie chciał zgłosić tego faktu do Sanepidu. Gdy wreszcie ósmy lekarz ów fakt zgłosił, Sanepid odmówił przyjęcie zgłoszenia. Gdy ojciec dziecka zgłosił wobec tego sprawę do prokuratury, prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania. Takich historii są setki.
Kilkunastu lekarzy i urzędników zapraszanych do programu odmówiło publicznej rozmowy na ten temat. Jedni po cichu przyznają, że problem jest ogromny, ale pod nazwiskiem mówić o tym nie będą, boją się konsekwencji. Inni twierdzą, żer środowisko przyjęło zasadę nie wchodzenia w dyskusje z „emocjonalnymi” wystąpieniami rodziców, którzy domagają się identyfikowania NOP. Innymi słowy – nie rozmawiamy z nimi, robimy swoje. Innymi słowy – my jesteśmy mądrzejsi i mamy władzę, a głupsi nie zasługują na wyjaśnienia, tylko na kolejne szczepienia. I kary finansowe, gdy odmawiają.
To niestety przejaw pychy, by nie użyć mocniejszego słowa. Właśnie taka postawa „wywołuje lęk”. Jest ona reliktem minionej epoki, gdy lud nie miał prawa pytać ani wiedzieć, miał jedynie wykonywać polecenia władzy.
W zdecydowanej większości państw Europy Zachodniej (Niemcy, Wielka Brytania, Hiszpania, Portugalia, Szwajcaria, Austria, Holandia, Szwecja, Norwegia, Finlandia) szczepionki nie są obowiązkowe. Są świadomą decyzją rodziców, którzy wcześniej dostają rozległą wiedzę o pożytkach, konsekwencjach, niebezpieczeństwach oraz działaniach i procedurach w razie powikłań. We Francji w Włoszech i Belgii obowiązkowych szczepionek jest 1-4. Natomiast kilkanaście szczepionek obowiązkowych jest tylko w Polsce i innych dawnych „demoludach”. (z wyjątkiem Litwy i Estonii, które stosują zachodni standard). Skąd ta dziwna prawidłowość?
Rodzice dzieci z NOP, które nie zostały zgłoszone przez lekarzy i Sanepidy twierdzą, iż organizują się, by uzdrowić system szczepień, a nie by go zniszczyć. Domagają się, by działał wedle standardów wypracowanych w dojrzałych demokracjach.
W programie „Studio Polska” oddaliśmy głos lekarzom i urzędnikom popierającym obecny system szczepień, ale nie uzyskaliśmy odpowiedzi na wiele pytań. W Zachodniej Europie (w Niemczech od roku 1961, we Francji od roku 1963, w Niemczech w Austrii, od roku 1973, w Finlandii od 1984, w Norwegii od 1995…) istnieje państwowy system odszkodowań w przypadku powikłań poszczepiennych. Na taki system łożą koncerny farmaceutyczne, producenci szczepionek. Dlaczego w Polsce takiego systemu nie ma? Czy tańszy jest lobbying o tym, że „powikłania występują raz na milion”, nieformalne wydawanie Sanepidom poleceń by nie przyjmowały zgłoszeń, zmiany klasyfikacji spraw w toku ich procedowania, zastraszanie lekarzy, docieranie do polityków, blokowanie mediów? Może gdyby taki system odszkodowawczy istniał – wiedza o szczepionkach byłaby perswadowana, a nie – jak obecnie – ogłaszana jako aksjomat, którego nie wolno kwestionować?
W programie „Studio Polska” była też miła przedstawicielka kampanii „Zaszczep się wiedzą”. Oficjalnymi partnerami owej „społecznej kampanii” są m.in. Krajowy Konsultant ds. chorób płuc, Krajowy Konsultant w dziedzinie pediatrii, Polskie Towarzystwo Pediatryczne i wiele innych, poważnych, budzących zaufanie instytucji. Kampania wyjaśnia „fakty i mity” (pomińmy skojarzenia z pewnym tygodnikiem) dotyczące szczepionek i powikłań po nich. Miła pani z uśmiechem mówiąca, że wszystkie „mity” zostały już naukowo obalone, nie była łaskawa nadmienić, że kampania „Zaszczep się wiedzą” jest finansowana przez koncerny farmaceutyczne. Innymi słowy – jest ona witryną sprzedażną tychże koncernów. Z przybitymi na tej witrynie pieczęciami instytucji medycznych.
Czy rodzice mają prawo wiedzieć, że stosowana w Polsce szczepionka przeciw gruźlicy w Niemczech ze względu na wielką liczbę powikłań po niej - została wycofana w roku 1998, czyli 18 lat tremu? A jeśli ktoś domaga się, by ją dziś otrzymać, traci prawo do odszkodowania? Czy rodzice mają prawo pytać czy to na pewno bezpieczne, że w szczepionkach podawanych niemowlakom jest tiomersal, czyli rtęć? Albo że szczepi się dzieci z temperaturą 38,5 stopnia? Dlaczego dzieci szczepione są często w ogromnym pośpiechu, bez żadnego – wymaganego przepisami – przygotowania, wywiadu i badań? Dlaczego lekarze nie informują o powikłaniach, a ci, którzy informują - są potem za to szykanowani, mają postępowania dyscyplinarne? Takich pytań są setki, państwo polskie musi na nie – w majestacie swoich instytucji i sprawnym systemie – odpowiadać.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Do programu zaproszeni zostali lekarze, naukowcy, eksperci, działacze społeczni, urzędnicy, politycy oraz rodzice chorych dzieci – ci, którzy sądzą, że to wynik szczepienia oraz ci, którzy sądzą, że to wynik braku sczepienia. Opowiedzieli swoje historie. Pozostali goście je komentowali. Obecny w studio Główny Inspektor Sanitarny Kraju przyznał, że wysoce naganne jest niezgłaszanie przez lekarzy stacjom Sanepid sygnalizowanych przez rodziców niepożądanych objawów poszczepiennych (NOP). Tymczasem taka praktyka jest w Polsce plagą. Jeden z rodziców opowiedział jak siedmiu (SIEDMIU) lekarzy zdiagnozowało u jego dziecka powikłania poszczepienne i żaden z tej siódemki nie chciał zgłosić tego faktu do Sanepidu. Gdy wreszcie ósmy lekarz ów fakt zgłosił, Sanepid odmówił przyjęcie zgłoszenia. Gdy ojciec dziecka zgłosił wobec tego sprawę do prokuratury, prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania. Takich historii są setki.
Kilkunastu lekarzy i urzędników zapraszanych do programu odmówiło publicznej rozmowy na ten temat. Jedni po cichu przyznają, że problem jest ogromny, ale pod nazwiskiem mówić o tym nie będą, boją się konsekwencji. Inni twierdzą, żer środowisko przyjęło zasadę nie wchodzenia w dyskusje z „emocjonalnymi” wystąpieniami rodziców, którzy domagają się identyfikowania NOP. Innymi słowy – nie rozmawiamy z nimi, robimy swoje. Innymi słowy – my jesteśmy mądrzejsi i mamy władzę, a głupsi nie zasługują na wyjaśnienia, tylko na kolejne szczepienia. I kary finansowe, gdy odmawiają.
To niestety przejaw pychy, by nie użyć mocniejszego słowa. Właśnie taka postawa „wywołuje lęk”. Jest ona reliktem minionej epoki, gdy lud nie miał prawa pytać ani wiedzieć, miał jedynie wykonywać polecenia władzy.
W zdecydowanej większości państw Europy Zachodniej (Niemcy, Wielka Brytania, Hiszpania, Portugalia, Szwajcaria, Austria, Holandia, Szwecja, Norwegia, Finlandia) szczepionki nie są obowiązkowe. Są świadomą decyzją rodziców, którzy wcześniej dostają rozległą wiedzę o pożytkach, konsekwencjach, niebezpieczeństwach oraz działaniach i procedurach w razie powikłań. We Francji w Włoszech i Belgii obowiązkowych szczepionek jest 1-4. Natomiast kilkanaście szczepionek obowiązkowych jest tylko w Polsce i innych dawnych „demoludach”. (z wyjątkiem Litwy i Estonii, które stosują zachodni standard). Skąd ta dziwna prawidłowość?
Rodzice dzieci z NOP, które nie zostały zgłoszone przez lekarzy i Sanepidy twierdzą, iż organizują się, by uzdrowić system szczepień, a nie by go zniszczyć. Domagają się, by działał wedle standardów wypracowanych w dojrzałych demokracjach.
W programie „Studio Polska” oddaliśmy głos lekarzom i urzędnikom popierającym obecny system szczepień, ale nie uzyskaliśmy odpowiedzi na wiele pytań. W Zachodniej Europie (w Niemczech od roku 1961, we Francji od roku 1963, w Niemczech w Austrii, od roku 1973, w Finlandii od 1984, w Norwegii od 1995…) istnieje państwowy system odszkodowań w przypadku powikłań poszczepiennych. Na taki system łożą koncerny farmaceutyczne, producenci szczepionek. Dlaczego w Polsce takiego systemu nie ma? Czy tańszy jest lobbying o tym, że „powikłania występują raz na milion”, nieformalne wydawanie Sanepidom poleceń by nie przyjmowały zgłoszeń, zmiany klasyfikacji spraw w toku ich procedowania, zastraszanie lekarzy, docieranie do polityków, blokowanie mediów? Może gdyby taki system odszkodowawczy istniał – wiedza o szczepionkach byłaby perswadowana, a nie – jak obecnie – ogłaszana jako aksjomat, którego nie wolno kwestionować?
W programie „Studio Polska” była też miła przedstawicielka kampanii „Zaszczep się wiedzą”. Oficjalnymi partnerami owej „społecznej kampanii” są m.in. Krajowy Konsultant ds. chorób płuc, Krajowy Konsultant w dziedzinie pediatrii, Polskie Towarzystwo Pediatryczne i wiele innych, poważnych, budzących zaufanie instytucji. Kampania wyjaśnia „fakty i mity” (pomińmy skojarzenia z pewnym tygodnikiem) dotyczące szczepionek i powikłań po nich. Miła pani z uśmiechem mówiąca, że wszystkie „mity” zostały już naukowo obalone, nie była łaskawa nadmienić, że kampania „Zaszczep się wiedzą” jest finansowana przez koncerny farmaceutyczne. Innymi słowy – jest ona witryną sprzedażną tychże koncernów. Z przybitymi na tej witrynie pieczęciami instytucji medycznych.
Czy rodzice mają prawo wiedzieć, że stosowana w Polsce szczepionka przeciw gruźlicy w Niemczech ze względu na wielką liczbę powikłań po niej - została wycofana w roku 1998, czyli 18 lat tremu? A jeśli ktoś domaga się, by ją dziś otrzymać, traci prawo do odszkodowania? Czy rodzice mają prawo pytać czy to na pewno bezpieczne, że w szczepionkach podawanych niemowlakom jest tiomersal, czyli rtęć? Albo że szczepi się dzieci z temperaturą 38,5 stopnia? Dlaczego dzieci szczepione są często w ogromnym pośpiechu, bez żadnego – wymaganego przepisami – przygotowania, wywiadu i badań? Dlaczego lekarze nie informują o powikłaniach, a ci, którzy informują - są potem za to szykanowani, mają postępowania dyscyplinarne? Takich pytań są setki, państwo polskie musi na nie – w majestacie swoich instytucji i sprawnym systemie – odpowiadać.
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/316608-szczepionki-czy-wolno-pytac-czy-tylko-milczec-i-szczepic-wszystkich?strona=2