Wstałam o ósmej trzydzieści, podekscytowana jak cholera, wszak skoro dzisiaj totalny strajk, można się zwlec z łóżka trochę wcześniej.
Przeprasowałam bluzkę z napisem „Macice wyklęte” oraz znakiem Polski walczącej wpisanym w żeńskie narządy rozrodcze. I nagle mówię sobie: „Co ty robisz dziewczyno?!”. Bo ja mam dopiero 66 wiosen, a po botoksie odmłodniałam na maksa, nawet doktor, co mi te wargi robił, to zauważył…
Ale nie o tym chciałam. Wiec nagle mówię sobie: „Dziewczyno, co ty, k…, robisz?! Przecież miałaś strajkować!”. Pogniotłam bluzkę z powrotem, bo jeszcze ktoś zauważy, że coś tam w domu jednak robiłam i polazłam do łazienki. Zębów myć nie będę, to wiadomo, ale co z makijażem? Przecież nie pójdę ze zdartą tapetą, bo mnie nikt poważnie nie potraktuje. A telewizja będzie bankowo. Już nawet sobie wymyśliłam, co powiem, jakby mnie zagadnęli. Dla TVN - że super akcja i że im współczuję, że w takim dniu muszą pracować. A dla TVP - że telewizja kłamie.
Sypnęłam puder od niechcenia, coś tam poprawiłam, ale tak na szybko, wiec już godzinę później stałam przed szafą. I znowu to samo – jak tu się ubrać, jak się strajkuje? To znaczy – nie „w co”, bo wiadomo, że musi być utrzymana symbolika czarnej dziury, w której znalazł się dziś nasz zaangażowany feminizm , ale właśnie „jak”? Dzwonię do kumpeli, mówię: „Chodź, mnie ubierz, bo przecież ja nie mogę dzisiaj nic robić, gdyż jestem koordynatorem strajku na całe przedsiębiorstwo”. A ona mi bezczelnie, że też strajkuje, i że jak już zacznę coś robić, to po pierwsze mogę się w d… pocałować, bo ona mnie też wiele razy o coś prosiła, a ja nigdy nie mogłam.
No i musiałam znowu strajk przerwać. Kurczę, myślę sobie, gdybym Ukrainki nie zwolniła za to że mi tę rzeźbę do kosza wyrzuciła, to bym ją teraz miała, jak znalazł. No, ale jak miałam jej nie zwolnić, jak rzeźba była nowoczesna: podarte majtki na drucie kolczastym. Jeszcze się na czerwono świeciły, ale ta ciemnota tego nawet włączyć nie umiała, więc wzięła i wyrzuciła. No, to ja wyrzuciłam ją. Nic mnie tak nie wpienia, jak brak wrażliwości.
Ale teraz by się przydała, bo jak coś zrobić, jak cała akcja na tym właśnie polega, żeby nic nie robić? Ja to zresztą, nie wiem, jak te dziewczyny ode mnie z biura, co je namówiłam na fajce, żeby z wolnego skorzystały, chcą wyjść strajkować na ulicę, skoro tego w zasadzie nie da się przeprowadzić? Bo jednak kurtkę założyć trzeba albo przycisk w windzie nacisnąć, a to już z totalnym strajkiem nie ma nic wspólnego. A jakby np. taki windziarz w hotelu zastrajkował, to przecież przycisków wciskać nie będzie? I co? I one strajkują, więc jadą windą, a on nie może, bo też strajkuje? To jak na parter zjedzie, żeby na ulicę wyjść? A na tej ulicy, kontynuując moje rozważania, to przecież też nie każda może zastrajkować. Bo jak któraś na ulicy pracuje? Nie mówię o tych ostatnich, ale kwiaciarki w Krakowie na przykład? Gdzie mają iść, żeby ich głos był słyszalny? Do biura jakiegoś?
Strasznie to skomplikowane. Ja już się nie dziwię, dlaczego Janda dopiero teraz się w walkę włączyła. Raz, że – jak powiedział pan Morozowski z TVN – Polki są zahukane. Dwa – że wcześniej jej córka osobista też poniekąd strajkowała bardziej niż w teatrze grała. No, ale mama miała prywatny teatr, to i ona dostać jakiś musiała. Zwłaszcza, że to się mniej więcej u tych samych ludzi załatwia. Ale nie o tym chciałam, ja za panią Jandę to bym wszystko oddała, nawet te godziny wolne, co mi przysługują.
Czymże one są przy zasięgu naszej akcji? A ten będzie totalnie gigantyczny i już parę telewizji o to zadba. Bo skoro strajk ma być powszechny i ogólnomacicznie dostępny, to znaczy, że my, ultrafeministki pragnące tylko tego, by od naszych dolnych partii faceci odczepili się raz na zawsze, gdyż nikt tak nie pomoże kobiecie w potrzebie, jak inna w potrzebie, możemy sobie dzisiaj przemnożyć liczbę uczestniczek choćby razy tysiąc. Wszystkie na zwolnienia lekarskich. Wszystkie aktorki, które, tak jak pani Janda, same sobie dyrektorują, więc akurat nie grają. Wszystkie głupie krowy, które nie chcą strajkować, ale będą przechodzić ulicą, itd. Te „głupie krowy” to od pani Wellmanowej wzięłam. Zaraz, ona „głupie” napisała, czy „grube”? Niemożliwe, żeby „grube”, aż taka odważna to chyba nie jest.
cd na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wstałam o ósmej trzydzieści, podekscytowana jak cholera, wszak skoro dzisiaj totalny strajk, można się zwlec z łóżka trochę wcześniej.
Przeprasowałam bluzkę z napisem „Macice wyklęte” oraz znakiem Polski walczącej wpisanym w żeńskie narządy rozrodcze. I nagle mówię sobie: „Co ty robisz dziewczyno?!”. Bo ja mam dopiero 66 wiosen, a po botoksie odmłodniałam na maksa, nawet doktor, co mi te wargi robił, to zauważył…
Ale nie o tym chciałam. Wiec nagle mówię sobie: „Dziewczyno, co ty, k…, robisz?! Przecież miałaś strajkować!”. Pogniotłam bluzkę z powrotem, bo jeszcze ktoś zauważy, że coś tam w domu jednak robiłam i polazłam do łazienki. Zębów myć nie będę, to wiadomo, ale co z makijażem? Przecież nie pójdę ze zdartą tapetą, bo mnie nikt poważnie nie potraktuje. A telewizja będzie bankowo. Już nawet sobie wymyśliłam, co powiem, jakby mnie zagadnęli. Dla TVN - że super akcja i że im współczuję, że w takim dniu muszą pracować. A dla TVP - że telewizja kłamie.
Sypnęłam puder od niechcenia, coś tam poprawiłam, ale tak na szybko, wiec już godzinę później stałam przed szafą. I znowu to samo – jak tu się ubrać, jak się strajkuje? To znaczy – nie „w co”, bo wiadomo, że musi być utrzymana symbolika czarnej dziury, w której znalazł się dziś nasz zaangażowany feminizm , ale właśnie „jak”? Dzwonię do kumpeli, mówię: „Chodź, mnie ubierz, bo przecież ja nie mogę dzisiaj nic robić, gdyż jestem koordynatorem strajku na całe przedsiębiorstwo”. A ona mi bezczelnie, że też strajkuje, i że jak już zacznę coś robić, to po pierwsze mogę się w d… pocałować, bo ona mnie też wiele razy o coś prosiła, a ja nigdy nie mogłam.
No i musiałam znowu strajk przerwać. Kurczę, myślę sobie, gdybym Ukrainki nie zwolniła za to że mi tę rzeźbę do kosza wyrzuciła, to bym ją teraz miała, jak znalazł. No, ale jak miałam jej nie zwolnić, jak rzeźba była nowoczesna: podarte majtki na drucie kolczastym. Jeszcze się na czerwono świeciły, ale ta ciemnota tego nawet włączyć nie umiała, więc wzięła i wyrzuciła. No, to ja wyrzuciłam ją. Nic mnie tak nie wpienia, jak brak wrażliwości.
Ale teraz by się przydała, bo jak coś zrobić, jak cała akcja na tym właśnie polega, żeby nic nie robić? Ja to zresztą, nie wiem, jak te dziewczyny ode mnie z biura, co je namówiłam na fajce, żeby z wolnego skorzystały, chcą wyjść strajkować na ulicę, skoro tego w zasadzie nie da się przeprowadzić? Bo jednak kurtkę założyć trzeba albo przycisk w windzie nacisnąć, a to już z totalnym strajkiem nie ma nic wspólnego. A jakby np. taki windziarz w hotelu zastrajkował, to przecież przycisków wciskać nie będzie? I co? I one strajkują, więc jadą windą, a on nie może, bo też strajkuje? To jak na parter zjedzie, żeby na ulicę wyjść? A na tej ulicy, kontynuując moje rozważania, to przecież też nie każda może zastrajkować. Bo jak któraś na ulicy pracuje? Nie mówię o tych ostatnich, ale kwiaciarki w Krakowie na przykład? Gdzie mają iść, żeby ich głos był słyszalny? Do biura jakiegoś?
Strasznie to skomplikowane. Ja już się nie dziwię, dlaczego Janda dopiero teraz się w walkę włączyła. Raz, że – jak powiedział pan Morozowski z TVN – Polki są zahukane. Dwa – że wcześniej jej córka osobista też poniekąd strajkowała bardziej niż w teatrze grała. No, ale mama miała prywatny teatr, to i ona dostać jakiś musiała. Zwłaszcza, że to się mniej więcej u tych samych ludzi załatwia. Ale nie o tym chciałam, ja za panią Jandę to bym wszystko oddała, nawet te godziny wolne, co mi przysługują.
Czymże one są przy zasięgu naszej akcji? A ten będzie totalnie gigantyczny i już parę telewizji o to zadba. Bo skoro strajk ma być powszechny i ogólnomacicznie dostępny, to znaczy, że my, ultrafeministki pragnące tylko tego, by od naszych dolnych partii faceci odczepili się raz na zawsze, gdyż nikt tak nie pomoże kobiecie w potrzebie, jak inna w potrzebie, możemy sobie dzisiaj przemnożyć liczbę uczestniczek choćby razy tysiąc. Wszystkie na zwolnienia lekarskich. Wszystkie aktorki, które, tak jak pani Janda, same sobie dyrektorują, więc akurat nie grają. Wszystkie głupie krowy, które nie chcą strajkować, ale będą przechodzić ulicą, itd. Te „głupie krowy” to od pani Wellmanowej wzięłam. Zaraz, ona „głupie” napisała, czy „grube”? Niemożliwe, żeby „grube”, aż taka odważna to chyba nie jest.
cd na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/310538-zapiski-uczestniczki-strajku-histeria-dzieje-sie-na-naszych-oczach?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.