Relacja Betlejewskiego zamieszczona na portalu, który twierdzi, że chce być głosem społeczeństwa obywatelskiego, jest wręcz podręcznikowym przykładem hipokryzji. Ukryty za lustrem weneckim autor prowokacji obserwował manipulowanych zgodnie ze swoim scenariuszem ludzi, by następnie pocieszać ich na korytarzu. I tę swoją rzekomo pełną współczucie reakcję opisuje, co ma zapewne chronić go przez zarzutami o okrucieństwo.
Tak naprawdę lustro weneckie należałoby ustawić za autorem „eksperymentu” - przyjrzeć się jemu, jego reakcjom na upokarzane ludzi. Czy cieszył się, że ma tak świetny materiał, który po dobrym zmontowaniu efektownie wypadnie w telewizji? Jak daleko może się posunąć w pogoni za autopromocją i lansowaniem się jako dziennikarz, który robi ostre programy? Program Betlejewskiego ma być pokazany dziś późnym wieczorem w telewizji TTV, w której większościowe udziały ma grupa TVN. Zapewne nad materiałem musieli się pochylić prawnicy stacji. Ciekawe, czy program będzie wyemitowany — podobno uczestnicy „eksperymentu” podpisali po fakcie kwitek, że zgadzają się na upublicznienie wizerunku. A także otrzymali oszałamiającą kwotę 50 złotych.
Kontrowersje wokół „eksperymentu społecznego” sprawiły, że odcięła się od niego nawet część środowiska Rafała Betlejewskiego. Niekiedy w dość osobliwym stylu. Prof. Monika Płatek stwierdziła na przykład, że jest to równie naganne, jak prowokacje CBA, które „ nabierają dotąd może naiwne, ale uczciwe Beaty na nadzieję i miłość”.
To zdecydowanie groteskowe porównanie i nie chodzi tylko o specyficzną interpretację afery Beaty Sawickiej, a także godny Harlequina opis jej osobowości. Jeśli więc pani profesor nie rozumie istoty problemu, to postaram się wytłumaczyć to bardzo przystępnie: Beata Sawicka była posłanką, osobą publiczną. Zajmowała uprzywilejowaną pozycję społeczną.
Ci, których prowokuje, a właściwie upokarza Betlejewski, to zwykli ludzie. W dodatku są w fatalnym momencie życia, bez szans i perspektyw. Są słabi, łatwo ich pogrążyć i dobić. A dziennikarz nie powinien tropić słabych i zagubionych, lecz silnych i bezwzględnych.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Relacja Betlejewskiego zamieszczona na portalu, który twierdzi, że chce być głosem społeczeństwa obywatelskiego, jest wręcz podręcznikowym przykładem hipokryzji. Ukryty za lustrem weneckim autor prowokacji obserwował manipulowanych zgodnie ze swoim scenariuszem ludzi, by następnie pocieszać ich na korytarzu. I tę swoją rzekomo pełną współczucie reakcję opisuje, co ma zapewne chronić go przez zarzutami o okrucieństwo.
Tak naprawdę lustro weneckie należałoby ustawić za autorem „eksperymentu” - przyjrzeć się jemu, jego reakcjom na upokarzane ludzi. Czy cieszył się, że ma tak świetny materiał, który po dobrym zmontowaniu efektownie wypadnie w telewizji? Jak daleko może się posunąć w pogoni za autopromocją i lansowaniem się jako dziennikarz, który robi ostre programy? Program Betlejewskiego ma być pokazany dziś późnym wieczorem w telewizji TTV, w której większościowe udziały ma grupa TVN. Zapewne nad materiałem musieli się pochylić prawnicy stacji. Ciekawe, czy program będzie wyemitowany — podobno uczestnicy „eksperymentu” podpisali po fakcie kwitek, że zgadzają się na upublicznienie wizerunku. A także otrzymali oszałamiającą kwotę 50 złotych.
Kontrowersje wokół „eksperymentu społecznego” sprawiły, że odcięła się od niego nawet część środowiska Rafała Betlejewskiego. Niekiedy w dość osobliwym stylu. Prof. Monika Płatek stwierdziła na przykład, że jest to równie naganne, jak prowokacje CBA, które „ nabierają dotąd może naiwne, ale uczciwe Beaty na nadzieję i miłość”.
To zdecydowanie groteskowe porównanie i nie chodzi tylko o specyficzną interpretację afery Beaty Sawickiej, a także godny Harlequina opis jej osobowości. Jeśli więc pani profesor nie rozumie istoty problemu, to postaram się wytłumaczyć to bardzo przystępnie: Beata Sawicka była posłanką, osobą publiczną. Zajmowała uprzywilejowaną pozycję społeczną.
Ci, których prowokuje, a właściwie upokarza Betlejewski, to zwykli ludzie. W dodatku są w fatalnym momencie życia, bez szans i perspektyw. Są słabi, łatwo ich pogrążyć i dobić. A dziennikarz nie powinien tropić słabych i zagubionych, lecz silnych i bezwzględnych.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/309625-co-zrobia-ludzie-w-polce-zeby-dostac-prace-wszystko-mial-to-pokazac-tzw-eksperyment-spoleczny-pokazal-ze-to-media-potrafia-zrobic-wszystko?strona=2