Zbigniew Niemczycki to twardy zawodnik. Poprzedniego burmistrza Jastarni skutecznie przekonał – i tak powstała „Bryza”, hotel na chronionej podobno bałtyckiej wydmie. Teraz Z. N. chciałby zapisać się jeszcze trwalej na terenie jednego z najpiękniejszych zakątków Polski. Ale te projekty są tylko dla nielicznych. Nawet gdyby zbudować kompleks hotelowy połączony z warsztatami remontowymi to nie będą one dla tradycyjnych szkutników, ale dla tego całego nowobogackiego plastikowego paskudztwa, którego i tak we wszystkich marinach cumuje pełno, choć nie pływa, bo to swojego rodzaju „noclegownie” i miejsca do biesiadowania.
Pożyjemy zobaczymy. Na razie nasza morska władza to ciągle słaba płeć. Owszem zapowiedzi są zachęcające, ale fala falę goni. Podobno kolejna - dziewiąta - potrafi przyłożyć jak tsunami. Aż się marzy by takowy morski bałwan zalał bezdecyzyjnych bałwanów i cwaniaków liczących na łatwy zysk. Wśród deweloperów takowych nie brak. Ale ta kasta ciągle dobrze się ma pływając po mętnej wodzie. Mister minister Ziobro - może Pan się wybierze na urlop nad Bałtyk. Może Pan również zabrać ze sobą Pana Kamińskiego. Pogrobowcy odchodzących w siną dal nic dobrego już tutaj nie wymyślą. Tym bardziej, że miejscowa zniemczała prasa nie przejmuje się ani polskim morzem ani polskim wybrzeżem. Dziennik Bałtycki, który jest własnością niemiecką, pisząc o Stutthofie określa ten obóz jako nazistowski. Redaktorzy boją się swoich niemieckich mocodawców. Zupełnie inaczej niż za Odrą, gdzie bezczelnie wielokrotnie nazywano te obozy polskimi.
Ludzie są słabi i ulegają pokusom. Czy oprą się nim autochtoni z Helu? Chwalą się co prawda godnymi rodowodami. Ale jak to było kiedyś, tak naprawdę, to już wszystko ginie w pomroce dziejów. Ważne jest tu i teraz.
Burmistrz Helu już kręci młynka i optuje, by budować na cyplu półwyspu wieżowce w strefie chronionej, miażdżąc hektary unikalnej przyrody, ponoć bardzo tu pieszczonej.
Zastanawiam się jak bezmyślnie wybierają ludzie swoich przedstawicieli. Prof. Jerzy Regulski kreślił zupełnie niedawno jeszcze wspaniałą wizję polskiej samorządności. Oderwaliśmy się od uzurpatorów centralnych.
Pisał profesor: „A właśnie w Polsce samorządność może odnosić szczególne sukcesy. Jesteśmy bowiem społeczeństwem pełnym inicjatywy i zdolnym do zrywów i wysiłków”.
Ale trzeba przed wyborem ludzi dobrze im się przyjrzeć. Odpytać ich szczegółowo np. przed kamerami telewizji lokalnych. Na to przedstawianie potencjalnych decydentów nie powinno się żałować czasu antenowego.
No cóż, niestety regionalna telewizja publiczna w Polsce to bieda z nędzą. Zdominowana decyzyjnie przez centralę w Warszawie. Te faktycznie mikrostacyjki, które mogłyby nadawać programy nawet dla kilku milionów ludzi – zdychają z głodu, są od wielu lat „zerem”, a nawet dwoma zerami.
Wakacje szybko mijają. Kadencje też. Któregoś dnia wszyscy się znowu stłoczą na „chałupskim peronie”.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zbigniew Niemczycki to twardy zawodnik. Poprzedniego burmistrza Jastarni skutecznie przekonał – i tak powstała „Bryza”, hotel na chronionej podobno bałtyckiej wydmie. Teraz Z. N. chciałby zapisać się jeszcze trwalej na terenie jednego z najpiękniejszych zakątków Polski. Ale te projekty są tylko dla nielicznych. Nawet gdyby zbudować kompleks hotelowy połączony z warsztatami remontowymi to nie będą one dla tradycyjnych szkutników, ale dla tego całego nowobogackiego plastikowego paskudztwa, którego i tak we wszystkich marinach cumuje pełno, choć nie pływa, bo to swojego rodzaju „noclegownie” i miejsca do biesiadowania.
Pożyjemy zobaczymy. Na razie nasza morska władza to ciągle słaba płeć. Owszem zapowiedzi są zachęcające, ale fala falę goni. Podobno kolejna - dziewiąta - potrafi przyłożyć jak tsunami. Aż się marzy by takowy morski bałwan zalał bezdecyzyjnych bałwanów i cwaniaków liczących na łatwy zysk. Wśród deweloperów takowych nie brak. Ale ta kasta ciągle dobrze się ma pływając po mętnej wodzie. Mister minister Ziobro - może Pan się wybierze na urlop nad Bałtyk. Może Pan również zabrać ze sobą Pana Kamińskiego. Pogrobowcy odchodzących w siną dal nic dobrego już tutaj nie wymyślą. Tym bardziej, że miejscowa zniemczała prasa nie przejmuje się ani polskim morzem ani polskim wybrzeżem. Dziennik Bałtycki, który jest własnością niemiecką, pisząc o Stutthofie określa ten obóz jako nazistowski. Redaktorzy boją się swoich niemieckich mocodawców. Zupełnie inaczej niż za Odrą, gdzie bezczelnie wielokrotnie nazywano te obozy polskimi.
Ludzie są słabi i ulegają pokusom. Czy oprą się nim autochtoni z Helu? Chwalą się co prawda godnymi rodowodami. Ale jak to było kiedyś, tak naprawdę, to już wszystko ginie w pomroce dziejów. Ważne jest tu i teraz.
Burmistrz Helu już kręci młynka i optuje, by budować na cyplu półwyspu wieżowce w strefie chronionej, miażdżąc hektary unikalnej przyrody, ponoć bardzo tu pieszczonej.
Zastanawiam się jak bezmyślnie wybierają ludzie swoich przedstawicieli. Prof. Jerzy Regulski kreślił zupełnie niedawno jeszcze wspaniałą wizję polskiej samorządności. Oderwaliśmy się od uzurpatorów centralnych.
Pisał profesor: „A właśnie w Polsce samorządność może odnosić szczególne sukcesy. Jesteśmy bowiem społeczeństwem pełnym inicjatywy i zdolnym do zrywów i wysiłków”.
Ale trzeba przed wyborem ludzi dobrze im się przyjrzeć. Odpytać ich szczegółowo np. przed kamerami telewizji lokalnych. Na to przedstawianie potencjalnych decydentów nie powinno się żałować czasu antenowego.
No cóż, niestety regionalna telewizja publiczna w Polsce to bieda z nędzą. Zdominowana decyzyjnie przez centralę w Warszawie. Te faktycznie mikrostacyjki, które mogłyby nadawać programy nawet dla kilku milionów ludzi – zdychają z głodu, są od wielu lat „zerem”, a nawet dwoma zerami.
Wakacje szybko mijają. Kadencje też. Któregoś dnia wszyscy się znowu stłoczą na „chałupskim peronie”.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/305333-fortepian-i-igla?strona=2