Czy tę Jandę – mówiąc dzisiejszym młodzieżowym językiem – już całkiem pokręciło? Niedawno gdzieś przeczytałem opinię, że jak Bóg chce kogoś naprawdę ukarać tutaj na ziemi, odbiera mu rozum. Nie chcę przesądzać, coś wygląda jednak na to, że taka właśnie przykrość mogła spotkać Krystynę Jandę. W każdym razie są tego dość widoczne objawy.
Nie jestem psychologiem, a już tym bardziej psychiatrą, aby stawiać diagnozę, jakie drogi doprowadziły tę znaną aktorkę do zdziwienia, a nawet pewnego rodzaju żalu przemieszanego z pretensjami do polskiego Kościoła katolickiego, że do tej pory nie włączył się aktywnie w działalność Komitetów Obrony Demokracji Mateusza Kijowskiego. A duchowni katoliccy nie zgłaszają się spontanicznie, by przed każdą demonstracją KOD odprawić mszę świętą, jak to się działo podczas strajków sierpniowych na Wybrzeżu w 1980 roku. Obecnie takich księży nie ma. Nie znalazł się ani jeden – ubolewa.
Nie jest to myśl, która niczym błyskawica przebiegła przez głowę Jandy i uleciała bezpowrotnie, nie pozostawiając po sobie trwałego śladu. Odwrotnie, zagnieździła się na dobre w umyśle aktorki. Zajęła w nim tak znaczące i eksponowane miejsce, że uznała za konieczne, za swój patriotyczny obowiązek, podzielenie się tą myślą z resztą polskiego społeczeństwa za pośrednictwem mediów.
Trochę niezrozumiałe dla mnie jest, jak to możliwe, żeby Janda mogła pomylić ruch „Solidarności” z lat 80., z obecnym ruchem KOD? Fundamentem ruchu sprzed 36 laty byli robotnicy, w olbrzymiej większości ludzie wierzący i praktykujący, którzy w wielkim i odważnym proteście, podjęli próbę przeciwstawienia się zniewoleniu przez komunizm. Trzon KOD stanowią przedstawiciele klas średniej i wyższej – biurokracji i inteligencji różnych zawodów, w tym artystycznych i wolnych - w większości ludzie o przekonaniach lewicowych, wspierani przez środowiska, mające wprost korzenie komunistyczne. Celem KOD jest odzyskanie III RP, w kształcie ustalonym w Magdalence, będącej zlepkiem PRL z częściową demokracją.
Można by zapytać Jandę: „gdzie Rzym, gdzie Krym…?”
Moim zdaniem, kara, o której wspomniałem na początku, ze względu na jej bardzo dolegliwy charakter, winna spotykać tylko tych, którzy dopuścili się wyjątkowych przewinień.
W tej sytuacji muszę stanąć w obronie Krystyny Jandy i uznać, że wobec niej byłaby to sankcja zbyt surowa. Artyści mają prawo mieć chwile słabości, a poszukując twórczych inspiracji, czasami trafiają do labiryntów polityki, w których błądzą, jak małe dzieci. Grono tych, których spotkał podobny los, nie jest wcale takie małe.
Najgorętszy gadżet sezonu! Kubek lemingowy wPolityce.pl. Idealny dla wszystkich miłośników lemingozy. Kubek o głębokim wnętrzu.
Do nabycia TYLKO „wSklepiku.pl”!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/303076-janda-w-labiryncie-polityki-jak-bog-chce-kogos-naprawde-ukarac-tutaj-na-ziemi-odbiera-mu-rozum
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.