Mam niestety wrażenie, że tekst napisał albo nieprofesjonalny autor, albo osoba, która za wszelką cenę chce dokopać panu prezydentowi lub obecnemu szefowi BOR
— mówi portalowi wPolityce.pl płk Tomasz Grudziński, były wiceszef Biura Ochrony Rządu, komentując dzisiejsze doniesienia „Rzeczpospolite”, według których prezydent nie jest wystarczająco chroniony przez Biuro Ochrony Rządu.
wPolityce.pl: Jak pan opublikowane w „Rzeczpospolitej” informacje na temat ochrony prezydenta?
Płk Tomasz Grudziński: Mam dwa przemyślenia. To, że prezydent siedzi w miejscu, z którego ogląda sobie mecz, koncert lub cokolwiek i jest słabo chroniony, to znaczy, że trzeba zmienić ochronę bezpośrednią oraz tych ludzi, którzy przygotowują daną wizytę prezydenta.
Natomiast w tym tekście ja nie widzę problemu złej ochrony prezydenta. Odnośnie sytuacji z naciskającym tłumem opowiem o swoich doświadczeniach. Chyba siedmiokrotnie chroniłem naszego papieża i też było tak, że tłum jakby doskakiwał do niego. Miałem przypadek, gdy jeszcze w życiu nie użyłem tyle siły ile wtedy, gdy musiałem zasłaniać papieża przed napierającymi zakonnicami, które gdyby tylko im pozwolić, to by chyba rozszarpały go z miłości.
Nikt jednak nie krzyczał, że papież był źle chroniony, bo właśnie od tego jest ochrona, aby VIP był bezpieczny w takich sytuacjach. Mam niestety wrażenie, że tekst napisał albo nieprofesjonalny autor, albo osoba, która za wszelką cenę chce dokopać panu prezydentowi lub obecnemu szefowi BOR.
Nie widzę w tym tekście zagrożenia, bo jak uniknąć tłumów? Nie możemy przecież „wyciąć” całego stadionu dla bezpieczeństwa VIP-a. Tak więc w tekście podejrzewam jakieś intencje polityczne.
Załóżmy przez moment, że dziennikarz napisał, to, co faktycznie powiedział mu jakiś oficer BOR. Jak pan ocenia wynoszenie informacji na temat poziomu zabezpieczenia najważniejszych osób w państwie?
Uważam, że po wyjaśnieniu wewnętrznym, to gdybym ja był szefem BOR, to zawiadomiłbym prokuraturę. Tak powinno się to skończyć, bo to jest przestępstwo.
Są pewne rzeczy tajne, o różnym stopniu tajności. To w jaki sposób chroni się osoby określa nie tylko ustawa, ale także różne zarządzenia bądź przepisy prawne. Te dokumenty także mają różne poziomy tajności. Więc przekazywanie o nich jakichkolwiek informacji jest przekazaniem informacji tajnej. Nic nie ma prawa wyjść poza służbę.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Mam niestety wrażenie, że tekst napisał albo nieprofesjonalny autor, albo osoba, która za wszelką cenę chce dokopać panu prezydentowi lub obecnemu szefowi BOR
— mówi portalowi wPolityce.pl płk Tomasz Grudziński, były wiceszef Biura Ochrony Rządu, komentując dzisiejsze doniesienia „Rzeczpospolite”, według których prezydent nie jest wystarczająco chroniony przez Biuro Ochrony Rządu.
wPolityce.pl: Jak pan opublikowane w „Rzeczpospolitej” informacje na temat ochrony prezydenta?
Płk Tomasz Grudziński: Mam dwa przemyślenia. To, że prezydent siedzi w miejscu, z którego ogląda sobie mecz, koncert lub cokolwiek i jest słabo chroniony, to znaczy, że trzeba zmienić ochronę bezpośrednią oraz tych ludzi, którzy przygotowują daną wizytę prezydenta.
Natomiast w tym tekście ja nie widzę problemu złej ochrony prezydenta. Odnośnie sytuacji z naciskającym tłumem opowiem o swoich doświadczeniach. Chyba siedmiokrotnie chroniłem naszego papieża i też było tak, że tłum jakby doskakiwał do niego. Miałem przypadek, gdy jeszcze w życiu nie użyłem tyle siły ile wtedy, gdy musiałem zasłaniać papieża przed napierającymi zakonnicami, które gdyby tylko im pozwolić, to by chyba rozszarpały go z miłości.
Nikt jednak nie krzyczał, że papież był źle chroniony, bo właśnie od tego jest ochrona, aby VIP był bezpieczny w takich sytuacjach. Mam niestety wrażenie, że tekst napisał albo nieprofesjonalny autor, albo osoba, która za wszelką cenę chce dokopać panu prezydentowi lub obecnemu szefowi BOR.
Nie widzę w tym tekście zagrożenia, bo jak uniknąć tłumów? Nie możemy przecież „wyciąć” całego stadionu dla bezpieczeństwa VIP-a. Tak więc w tekście podejrzewam jakieś intencje polityczne.
Załóżmy przez moment, że dziennikarz napisał, to, co faktycznie powiedział mu jakiś oficer BOR. Jak pan ocenia wynoszenie informacji na temat poziomu zabezpieczenia najważniejszych osób w państwie?
Uważam, że po wyjaśnieniu wewnętrznym, to gdybym ja był szefem BOR, to zawiadomiłbym prokuraturę. Tak powinno się to skończyć, bo to jest przestępstwo.
Są pewne rzeczy tajne, o różnym stopniu tajności. To w jaki sposób chroni się osoby określa nie tylko ustawa, ale także różne zarządzenia bądź przepisy prawne. Te dokumenty także mają różne poziomy tajności. Więc przekazywanie o nich jakichkolwiek informacji jest przekazaniem informacji tajnej. Nic nie ma prawa wyjść poza służbę.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/281210-plk-grudzinski-o-doniesieniach-ws-luk-w-ochronie-prezydenta-dudy-gdybym-ja-byl-szefem-bor-zawiadomilbym-prokurature-to-jest-przestepstwo-nasz-wywiad