Wyjście z przechyłu. "Pierwsze godziny czy dni zmian personalnych w mediach publicznych przyniosły wyraźną zmianę na korzyść widza/słuchacza"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Felieton ukazał się na portalu SDP

Pierwsze godziny czy dni zmian personalnych w mediach publicznych przyniosły wyraźną zmianę na korzyść widza/słuchacza, na korzyść dobrego poinformowania i szacunku dla odbiorców.

Moje wrażenie – zaczęliśmy być traktowani jak dorośli. Znikli wydawcy, przykrawające programy informacyjne i publicystyczne do własnego niewysokiego poziomu intelektualnego i do swoich prymitywnych projekcji mentalnych. Wiadomości telewizyjne przestały ględzić o niczym, programy publicystyczne, znane do bólu ze stronniczości, dawać pole naparzankom między politykami podburzanymi nerwowo przez prowadzących, i chamskim lekceważeniem umysłów widzów/słuchaczy. Znikły – mam nadzieję, że na dobre – szczerbate „zwykłe Polki” z  ich nierozwiązywalnymi z przyczyn najczęściej emocjonalnych problemami, pokazywane chyba tylko po to, by pogłębić u widzów poczucie wściekłości i bezsilności.

Pokazywano rozmaite wiadomości na tematy niechętnie podawane wcześniej i stan afer niewygodnych dla poprzednich rządów. Tematy publicystyczne zmuszały do myślenia, gwałtownie przyspieszając ustawowo zresztą wymaganą edukację polityczną i ekonomiczną widzów. W publicystyce pojawili się nawet w jednym programie Jerzy Targalski, obsmarowany negatywną propagandą, i Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”, którzy w towarzystwie innych ciekawych gości mieli szansę pokazać zarys fundamentalnego sporu ideowego obecnego w polityce w Polsce.

To pierwsze wrażenia z pierwszych dwóch dni po zmianach.

Ostatnim akcentem starego stylu był program Lisa. Oglądam to bardzo rzadko, oszczędzając własne nerwy. Pomysł zaproszenia sędziego Rzeplińskiego i posła Petru był dobry, sylwetki obu panów zarysowały się wyraźniej niż do tej pory, co cenne, bo szybko nas nie opuszczą. Trzecia część programu Lisa z Anną Materską-Sosnowską, Cezarym Michalskim i Antonim Dudkiem pokazała, o co chodzi krytykom Lisa i w ogóle telewizji publicznej. Para Materska-Michalski rozprawiała dużo i swobodnie. Dudek, choć żaden z niego prorządowy ekspert, a w swych opiniach mieści się raczej w centrum ścisłego centrum poglądów (to u Lisa pełny pluralizm), na początku dwa razy zabrał głos, a potem już tylko zaczynał mówić, zaczynał, zaczynał… i powiedzieć mu już nic nie dali. Jego gorzki uśmiech pokazywany przez dłuższą chwilę na zakończenie programu został mi w pamięci, stał się dla mnie symbolem odchodzącego mam nadzieję stylu.

Daje to wszystko nadzieję na to, że rzeczywiście się zmieni na lepsze. Polskie media publiczne, w których o jakichkolwiek zasadach dziennikarskich i ustawach zapomniano już dawno, zaczną widzieć wszystkie ważne strony debaty publicznej. Przechył medialnej brygantyny, na burcie której siedziały wrzeszczące w Polskim Radiu „sterniczki”, w audycji, w której ledwie czasem dopuszczano jedną zakrzyczaną zwykle przedstawicielkę przeciwstawnej czterem współuczestniczkom opcji, ma szanse powoli wyrównać kurs. Zważmy – dopiero powoli wyrównać, na żaden przechył w przeciwną stronę się nie zanosi.

Odpłynie mam nadzieję chamstwo prowadzących i brutalność polityków, szturchających się pod batutą tych pierwszych. I przygotowana zostanie wkrótce tzw. duża ustawa medialna, przychylna polskim interesom, polskiej racji stanu i polskiej publiczności, która zakończy okres burzy i naporu gwałtownych zmian, a wypuści tę nawę na spokojne wody codziennej rzetelności, pluralizmu i kultury debaty.

Na tle tych pozytywnych zmian zdumienie i obrzydzenie musi budzić testowanie przez „GW” wytrzymałości nielubianych i potępianych patriotycznie (może łatwiej znieść słowo „suwerennie”?) nastawionych Polaków. **Wyczyn Wojciecha Czuchnowskiego, człowieka widmo, bez adresu, bo latami nie mogły go zdobyć nie tylko osoby wytaczające mu proces, ale nawet sądy, przekroczył zwyczajową dawkę gazetowego hejtu. Piotr Skwieciński słusznie napisał, że ktoś nawołujący polskich żołnierzy do rokoszu, powinien siedzieć, i dotyczy to porządku „moralnego”, politycznie byłoby to przeciwskazane**. Nic ująć, dodać można, że dotyczy to przede wszystkim porządku prawnego. Osoby, broniące Czuchnowskiego jako dziennikarza przed zwykłym w takich razach postępowaniem prokuratorskim, powinny zastanowić się, czy to w ogóle jest dziennikarz. Dawniej na takich mówiono: renegat.

Potrzebne jest możliwie szybkie powołanie przy okazji zmian profesjonalnego Instytutu Mediów, który potrafi skupić się na monitorowaniu programów mediów publicznych, by uprzedzać zagrożenia propagandą, dworskością, nierównością i brakiem rzetelności. Instytut powinien w publikowanych raportach okresowych pokazywać to, co telewizja i radio robią, i co zresztą od dawna mają, ale zawsze zazdrośnie strzegą – analizy programowe i recenzje programów. Stowarzyszenie dziennikarzy Polskich planuje niedługo konferencję na temat nowoczesnego monitoringu i zasadności powołania Rady Prasowej lub Instytutu Mediów.

Bacznie przyglądajmy się zmianom w mediach. Mam uzasadnioną nadzieję, że zainteresowanym prawdziwą informacją i poprawnie przygotowaną publicystyką wyjdą na dobre.


Doskonała lektura na weekend! Tygodnik „wSieci”. A w nim jak zawsze ważne i aktualne tematy, ciekawe teksty i znakomite fotografie.

Tygodnik dostępny również w wersji elektronicznej! Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych