Autobusy, które dowożą dzieci do szkół powinny być wygodne i bezpieczne, a pory ich kursowania dostosowane do czasu zajęć. Tak miło być w planach i niestety w wielu przypadkach poza plany nie wyszło.
Stan gimbusów sprawdza inspekcja drogowa, a ostatnio w Wielkopolsce skontrolowała je Najwyższa Izba Kontroli.
Nie wszystkie wielkopolskie gminy potrafią zapewnić odpowiedni poziom bezpieczeństwa dzieciom i uczniom dowożonym do szkół i przedszkoli. Pojedyncze, ale najpoważniejsze przypadki wskazane przez NIK to niewłaściwy stan techniczny pojazdów oraz brak należytej opieki nad dziećmi podczas przejazdów. Stwierdzono również, że część gmin do przewozu dzieci wybrała przewoźników, którzy nie posiadali odpowiednich zezwoleń
—wynika z raportu NIK.
Okazało się też, że w jednej ze szkół uczniowie dłużej podróżowali i czekali w szkole na transport do domu, niż przebywali na zajęciach.
NIK skontrolowała sześć wielkopolskich gmin, które organizowały dowóz dzieci. Nieprawidłowości stwierdzono w pięciu z nich. Co zasługuję na naganę?
Kontrolerzy NIK przy udziale przedstawicieli Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Poznaniu, stwierdzili rażące nieprawidłowości i zaniedbania w organizacji tych przewozów. Najpoważniejsze zarzuty dotyczyły stanu technicznego pojazdów i jakości opieki nad dziećmi
—czytamy w raporcie.
Dzieci przewożone były niesprawnymi pojazdami. W jednej z gmin autobus miał niesprawne światła cofania i oświetlenie tablicy rejestracyjnej, a z przewodów wyciekały płyny eksploatacyjne (Inspekcja Transportu zatrzymała dowód rejestracyjny pojazdu oraz wystawiła mandat karny). W innej gminie zatrzymano nawet dowód rejestracyjny pojazdu z uwagi na zły stan techniczny: uszkodzone ogumienie, wyciek płynów, uszkodzoną podłogę w części pasażerskiej, zepsute mocowania foteli oraz uszkodzony układ jezdny.
Kontrolerzy NIK mieli również poważne zastrzeżenia do jakości opieki nad uczniami podczas przejazdów. I tak na przykład w Ostrowie Wielkopolskim opiekunowie i kierowcy pojazdów dowożących dzieci nie wiedzieli, ilu uczniów znajdowało się pod ich opieką, ani ilu uczniów powinno wysiąść w poszczególnych punktach.
W tej samej gminie, ale w innej miejscowości uczniowie samodzielnie przechodzili na drugą stronę jezdni tuż przed autobusem, w miejscu ograniczającym widoczność zarówno uczniom, jak i innym użytkownikom drogi. Zdarzało się także, że kierowca wysadzał dzieci tuż przed lub wręcz na skrzyżowaniu, blokując ruch drogowy
—poinformowała Renata Dudek, rzeczniczka poznańskiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli.
Obowiązek zapewnienia dowozu dzieci do przedszkola lub szkoły spoczywa na urzędzie gminy. Bezpłatny transport i opieka przysługują np. wszystkim dzieciom uczęszczającym do „zerówek” (czyli pięciolatkom, objętym obowiązkowym wychowaniem przedszkolnym), a także niepełnosprawnym uczniom szkół podstawowych i gimnazjów.
Czytaj też:
Co 10 gimbus na Podlasiu ma poważne usterki. Zdarza się, że dzieci wożą nietrzeźwi kierowcy!
Gimbus Kluzik-Rostkowskiej: „ministrzyca” edukacji wozi syna do szkoły… rządową limuzyną
ann/nik/gov.pl/tvn24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/256100-szkolny-koszmar-dzieci-niesprawny-gimbus-ktorym-jazda-trwa-dluzej-niz-lekcje