Coraz więcej wiemy o tym, jak mogło dojść do pomyłki w laboratorium in vitro w Policach. Jak informuje RMF FM placówka była słabo wyposażona, nie było w niej między innymi systemu znakowania zarodków kodami paskowymi. Właśnie to mogło doprowadzić do pomyłki.
Z informacji do jakich dotarło RMF FM wynika, że zarodki były opisywane długopisem, zamiast oznaczone kodem kreskowym. Pomylona komórka jajowa była opisana tak niewyraźnie, że pracownik laboratorium źle odczytał nazwisko pacjentki. Najprawdopodobniej w ten właśnie sposób kobieta urodziła dziecko, które nie jest z nią spokrewnione genetycznie.
Władze szpitala wiedziały już dwa lata temu o brakach w wyposażeniu laboratorium. Mimo to zgłosiły się do rządowego programu refundowania in vitro
—informuje RMF FM
Placówka jednak tłumaczy się kontrolą Ministerstwa Zdrowia, która wypadła pozytywnie.
Ministerstwo Zdrowia 3 lutego wypowiedziało umowę w zakresie realizowania programu in vitro klinice ginekologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, a na placówkę nałożono karę finansową.
Pomyłka przy zabiegu in vitro. „To był błąd jednostkowy” - podkreśla kierownik kliniki
Pomyłek przy in vitro było więcej? „Każdy z wariantów jest możliwy”
ann/rmf24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/232800-pomylka-przy-in-vitro-slabo-wyposazone-laboratorium-i-niedopatrzenia