Od dłuższego czasu podejrzewam, że obecny rząd postawił sobie za cel zupełne zdemolowanie systemu edukacji. Kolejne pomysły władzy napawają coraz większym przerażaniem.

Aktualnie za reformowanie szkoły wziął się Marek Michalak, rzecznik praw dziecka.

Obecny system oceniania na zajęciach wychowania fizycznego zniechęca dzieci  do wysiłku fizycznego i jest jedną z przyczyn dużej liczby zwolnień

— uważa Michalak.

Dlatego - jak czytamy w depesze Polskiej Agencji Prasowej - zaapelował o zmianę przez szkoły zasad oceniania na lekcjach WF.

W liście do minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej Michalak powołuje się na swoje rozmowy z uczniami. Wynika z nich, że część dzieci unika zajęć z WF (np. załatwiając sobie zwolnienia lekarskie) z powodu obawy, że kiepska ocena z tego przedmiotu wpłynie na obniżenie średniej ocen na świadectwie, a tym samym uczeń będzie miał mniejsze szanse na dostanie się do wymarzonej szkoły, stypendium lub dobre świadectwo.

Natomiast ci, którzy są mniej sprawni fizycznie obawiają się, że staną się obiektem drwin ze strony rówieśników. Uczeń niewłaściwie oceniany nie lubi zajęć wychowania fizycznego, nie chce ćwiczyć, unika lekcji. To sprawia, że jest coraz mniej sprawny ruchowo, a tym samym postrzega siebie jako gorszego od innych, zaś zaniżona samoocena rzutuje na jego postawę także w innych sferach życia

— napisał rzecznik praw dziecka.

Dlatego - jego zdaniem - tak ważne jest dostosowanie wewnątrzszkolnych systemów oceniania do rozporządzenia ministra edukacji w sprawie warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów. Zapisano w nim, że

przy ustalaniu oceny z wychowania fizycznego należy w szczególności brać pod uwagę wysiłek wkładany przez ucznia w wywiązywanie się z obowiązków wynikających ze specyfiki tych zajęć.

Dylematy rzecznika Michalaka budzą podejrzenie o utratę kontaktu z rzeczywistością przez wyżej wymienionego. Należy się też zacząć poważnie obawiać co będzie jak  pan rzecznik weźmie się za system oceniania, dotyczący innych przedmiotów. Już się boję, że pan rzecznik dojdzie do wniosku, że obecny system oceniania na zajęciach z matematyki lub polskiego zniechęca dzieci  do nauki i jest jedną z przyczyn niechęci dzieci do szkoły?

Co będzie jak pan rzecznik na podstawie rozmów z uczniami dojdzie do wniosku, że ci boją się, iż ocena z polskiego czy z matematyki wpłynie na obniżenie średniej ich ocen na świadectwie, a tym samym uczeń będzie miał mniejsze szanse na dostanie się do wymarzonej szkoły, stypendium lub dobre świadectwo? Czy wówczas pan rzecznik będzie postulował likwidację stopni z innych przedmiotów? Przecież to takie szkodliwe i może prowadzić do kompromitacji gorzej ocenianych osób, nie mówiąc już o kompromitacji szkół na przykład przy okazji matur.

Pan rzecznik Michalak chce, by brać pod uwagę wysiłek wkładany przez ucznia w wywiązywanie się z obowiązków wynikających ze specyfiki zajęć. Czy naprawdę tak samo należy oceniać osobę która robi fikołka i taką, która próbuje, ale jej nie wychodzi? Nowatorskie podejście do nauki, przyznacie Państwo. Czy i podobne rozwiązania zaproponuje pan rzecznik w przypadku fizyki czy chemii? No bo może ktoś bardzo się stara, ale mu nie wychodzi i za nic nie może się nauczyć…I czy ocenianie starań, faktycznie poprawi sprawność fizyczną Polaków? Czy faktycznie stłuczenie termometru pomaga w leczeniu gorączki?

Ile jeszcze szkodliwych pomysłów na reformę edukacji ma w zanadrzu obecna władza? Panie rzeczniku, zalecam kubeł zimnej wody na głowę. Może wtedy zauważy pan prawdziwe problemy polskiej szkoły, dzieci i rodziców. Choćby te sześciolatków siedzących w przepełnionych klasach,  nie sięgających do szafek, uczących się na zmiany czy pracujących w kontenerach.

Czytaj także: Prawnuk pisarza miał rację - ch…, d… i kamieni kupa. Nie inaczej jest z reformą edukacji.