Rozpoczęły się wakacje - czas, kiedy jesteśmy wreszcie w stanie znaleźć kilka chwil, aby złapać oddech. Na te spokojniejsze momenty polecamy Państwu książkę „Moi rodzice” Marty Kaczyńskiej i Doroty Łosiewicz. To piękne wspomnienie o Marii i Lechu Kaczyńskich, dzięki któremu możemy poznać te nieznane do tej pory historie z ich życia. Polecamy gorąco!
Poniżej fragment - jedną z anegdot o prywatnym życiu ś.p. pary prezydenckiej:
Naukę w szkole baletowej rozpoczęłam w wieku dziesięciu lat. Wówczas skończyło się dzieciństwo skoncentrowane wyłącznie na zabawie. Pamiętam do dziś pomarańczową tiulową halkę… Z niej mama uszyła mi spódniczkę przypominającą baletową paczkę. Będąc kilkuletnią dziewczynką, na” każdym balu karnawałowym przebierałam się za baletnicę, zawsze w tej samej spódniczce. Zresztą mama, która odziedziczyła talent po babci, szyła również przepiękne stroje dla lalek. Pierwszą Barbie dostałam od dużo starszej koleżanki i choć lalka miała nieco przerzedzoną czuprynę, dla mnie była najwspanialsza. Wtedy nie sprzedawano ubranek dla lalek tego typu, nie było też na to pieniędzy, więc mama po raz kolejny wyczarowywała coś specjalnie dla mnie – z gałganków powstał bardzo elegancki płaszcz Barbie, w dodatku z futrzanym kołnierzem, była też piękna suknia balowa, był kostium. Rodzice najprawdopodobniej traktowali moje przebieranki i ukrywające się za nimi marzenia jako dziecięcą fanaberię. Mimo to pozwolili mi wziąć udział we wstępnych eliminacjach do szkoły baletowej. Być może zgodzili się dlatego, że nie brali pod uwagę ewentualnego sukcesu. Tymczasem ja miałam nie najgorsze warunki fizyczne oraz ogromną pasję – i udało się. Dopiero po latach dowiedziałam się, że rodzice zastanawiali się, czy w ogóle powiedzieć mi o tym, że dostałam się do szkoły baletowej. Zdecydowali się pod wpływem znajomych, którzy wytłumaczyli im, że skoro tak bardzo tego chcę, to nie można mi tego marzenia odebrać. (…) Tata śledził moją baletową pasję z dystansu, gdyż wówczas był już bardzo zaabsorbowany działalnością publiczną. Odkąd został ministrem stanu w Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy, większość czasu spędzał w Warszawie. To mama wzięła na siebie cały ciężar realizacji mojego marzenia. Codziennie rano woziła mnie z Sopotu do Wrzeszcza. Kończyłam szkołę późnym popołudniem. Czekała mnie za każdym razem dość długa droga powrotna. To była naprawdę ciężka praca, ale i znakomita lekcja dyscypliny. Dlatego szkołę baletową wspominam z ogromnym sentymentem. Paradoksalnie, najlepszym nauczycielem języka polskiego, jakiego kiedykolwiek miałam, był polonista właśnie ze szkoły baletowej. Co pół roku w szkole odbywał się egzamin i mama zawsze przychodziła mnie oglądać. Była też na premierze szkolnego spektaklu baletowego Festyn nad morzem w choreografii Izabeli Gorzkowskiej, w którym miałam swoją małą rolę. Przebiegałam przez scenę i w połowie drogi rzucałam chusteczkę tak, by zauważył ją nadchodzący chłopiec. To było ogromne przeżycie. Występowaliśmy na deskach Opery Bałtyckiej i mieliśmy okazję poczuć atmosferę prawdziwego teatru.
CZYTAJ TAKŻE:
Książka „Moi rodzice” dostępna jest wSklepiku.pl!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/203208-marta-kaczynska-tata-sledzil-moja-baletowa-pasje-z-dystansu-gdyz-wowczas-byl-juz-bardzo-zaabsorbowany-to-mama-wziela-na-siebie-ciezar-realizacji-mojego-marzenia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.