Naprawdę rozumiem panią Krysię Kwiatkowską, to naprawdę bardzo bolesne, że w trumnie jej męża znaleziono szczątki 7 osób. Bo jeżeli już po badaniach DNA stwierdzono, że to nie są szczątki generała Kwiatkowskiego, to rodzi się pytanie dlaczego zostały one dołożone do jego trumny. Uważam, że to był wielki błąd, że tych trumien nie pozwolono nam otwierać w momencie, kiedy one przyleciały do kraju. Wiem, że rodziny czekały na to
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Lucyna Gągor, żona gen. Franciszka Gągora, szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, który zginał w katastrofie smoleńskiej.
CZYTAJ TAKŻE: NASZ NEWS. Horror trwa… UJAWNIAMY kolejne bulwersujące odkrycia po ekshumacjach. Tym razem dotyczą m.in. ciał biskupów
wPolityce.pl: Odbyła się już ekshumacja ciała Pani męża?
Lucyna Gągor: Jeszcze nie, czekam na nią. Szczerze mówiąc na początku bardzo sceptycznie odnosiłam się do ekshumacji i kiedy dowiedziałam się, że będą dotyczyły one wszystkich, przerażało mnie to. Teraz, kiedy dowiaduję się z mediów, że po otwarciu następnych trumien znajdują się w nich szczątki kolejnych osób, jak to było w przypadku trumien generałów Kwiatkowskiego i Potasińskiego, to zastanawiam się co jest w trumnie mojego męża. Wydawało mi się, że chowam szczątki mojego męża, bo to były szczątki. Wiem o tym doskonale, że tam nie było całego ciała.
Myśl o tym, że po otwarciu trumny mogą w niej znajdować się fragmenty ciał innych osób musi być wyjątkowo bolesna. Tak samo jak fakt, że szczątki Pani męża mogą się znajdować w trumnach innych ofiar katastrofy smoleńskiej.
To prawda. Z każdą taką informacja jest mi coraz bardziej ciężko, ale liczę na to, że jeżeli kolejne szczątki mojego męża gdzieś się jeszcze znajdą, to pochowam go już w większej całości. Ja już przecież miałam dochówki męża. Dwa tygodnie po pogrzebie miałam pierwszy dochówek, lecz do tej pory nie otrzymałam żadnych dokumentów, czy informacji jakie szczątki przyleciały. Bo wtedy zdecydowaliśmy się na kremację, żeby w grobie nie było kolejnej trumny. W ubiegłym roku w październiku miałam kolejny dochówek męża, jego szczątki pochowaliśmy w urnie.
Gdzie one się znalazły po tylu latach?
Były przez te wszystkie lata w Instytucie Sehna. Z tego, co pan wie, wtedy podobnych dochówków było kilka, czy kilkanaście. Jest to wszystko ciężkie dla mnie, bo wydawało mi się, że ten trudny okres, który ciągnie się już 7 lat naprawdę się skończy. Ale jeśli znajduje się kolejne szczątki, to naprawdę chce się je godnie pochować.
Trudno tu mówić o przypadku, bo szczątki wielu osób nie znajdują się w jednej trumnie, lecz wielu. Jak można było tak zhańbić najwyższych dowódców Rzeczypospolitej Polskiej?
Naprawdę rozumiem panią Krysię Kwiatkowską, to naprawdę bardzo bolesne, że w trumnie jej męża znaleziono szczątki 7 osób. Bo jeżeli już po badaniach DNA stwierdzono, że to nie są szczątki generała Kwiatkowskiego, to rodzi się pytanie dlaczego zostały one dołożone do jego trumny. Uważam, że to był wielki błąd, że tych trumien nie pozwolono nam otwierać w momencie, kiedy one przyleciały do kraju. Wiem, że rodziny czekały na to, bo były takie osoby, gdzie ich bliscy prawie w całości przylecieli do Polski. Ja czekałam na ciało męża kilka dni, dla nas naprawdę była to wtedy gehenna. Czekanie czy znaleziono cokolwiek, czy nie, z dnia na dzień było coraz okropniejsze. Te osoby, które nie były w Moskwie miały prawo zobaczyć, czy to są szczątki ich bliskich, nawet w moim przypadku. Bo na pewno któreś części ciała były na tyle zachowane, że mogłam je zidentyfikować. Mówiono jednak, że nie wolno tych trumien otwierać.
Od kogo wtedy to Pani słyszała, Tomasza Arabskiego, Ewy Kopacz?
Nie od nich. Przekazano mi takie informacje ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Powiedziano mi, że tych trumien nie wolno otwierać.
Jak to uzasadniano?
Mówiono, że są takie procedury. Tak, jak w przypadku żołnierzy, którzy zginęli poza granicami Polski służąc w siłach ONZ, czy w Afganistanie. Wiem, że ciało jest wkładane wówczas do metalowej trumny, a później do drewnianej i tego się nie otwiera. Nawet mąż mi mówił, że takie były procedury i tego w wojsku przestrzegano. Tak na pewno kiedyś było, natomiast w tym przypadku, kiedy doszło do tej ogromnej tragedii, powinno się nam pozwolić je otworzyć. Może wtedy w wielu przypadkach uniknęłoby się tej ogromnej traumy, którą teraz po raz kolejny przeżywamy.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Naprawdę rozumiem panią Krysię Kwiatkowską, to naprawdę bardzo bolesne, że w trumnie jej męża znaleziono szczątki 7 osób. Bo jeżeli już po badaniach DNA stwierdzono, że to nie są szczątki generała Kwiatkowskiego, to rodzi się pytanie dlaczego zostały one dołożone do jego trumny. Uważam, że to był wielki błąd, że tych trumien nie pozwolono nam otwierać w momencie, kiedy one przyleciały do kraju. Wiem, że rodziny czekały na to
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Lucyna Gągor, żona gen. Franciszka Gągora, szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, który zginał w katastrofie smoleńskiej.
CZYTAJ TAKŻE: NASZ NEWS. Horror trwa… UJAWNIAMY kolejne bulwersujące odkrycia po ekshumacjach. Tym razem dotyczą m.in. ciał biskupów
wPolityce.pl: Odbyła się już ekshumacja ciała Pani męża?
Lucyna Gągor: Jeszcze nie, czekam na nią. Szczerze mówiąc na początku bardzo sceptycznie odnosiłam się do ekshumacji i kiedy dowiedziałam się, że będą dotyczyły one wszystkich, przerażało mnie to. Teraz, kiedy dowiaduję się z mediów, że po otwarciu następnych trumien znajdują się w nich szczątki kolejnych osób, jak to było w przypadku trumien generałów Kwiatkowskiego i Potasińskiego, to zastanawiam się co jest w trumnie mojego męża. Wydawało mi się, że chowam szczątki mojego męża, bo to były szczątki. Wiem o tym doskonale, że tam nie było całego ciała.
Myśl o tym, że po otwarciu trumny mogą w niej znajdować się fragmenty ciał innych osób musi być wyjątkowo bolesna. Tak samo jak fakt, że szczątki Pani męża mogą się znajdować w trumnach innych ofiar katastrofy smoleńskiej.
To prawda. Z każdą taką informacja jest mi coraz bardziej ciężko, ale liczę na to, że jeżeli kolejne szczątki mojego męża gdzieś się jeszcze znajdą, to pochowam go już w większej całości. Ja już przecież miałam dochówki męża. Dwa tygodnie po pogrzebie miałam pierwszy dochówek, lecz do tej pory nie otrzymałam żadnych dokumentów, czy informacji jakie szczątki przyleciały. Bo wtedy zdecydowaliśmy się na kremację, żeby w grobie nie było kolejnej trumny. W ubiegłym roku w październiku miałam kolejny dochówek męża, jego szczątki pochowaliśmy w urnie.
Gdzie one się znalazły po tylu latach?
Były przez te wszystkie lata w Instytucie Sehna. Z tego, co pan wie, wtedy podobnych dochówków było kilka, czy kilkanaście. Jest to wszystko ciężkie dla mnie, bo wydawało mi się, że ten trudny okres, który ciągnie się już 7 lat naprawdę się skończy. Ale jeśli znajduje się kolejne szczątki, to naprawdę chce się je godnie pochować.
Trudno tu mówić o przypadku, bo szczątki wielu osób nie znajdują się w jednej trumnie, lecz wielu. Jak można było tak zhańbić najwyższych dowódców Rzeczypospolitej Polskiej?
Naprawdę rozumiem panią Krysię Kwiatkowską, to naprawdę bardzo bolesne, że w trumnie jej męża znaleziono szczątki 7 osób. Bo jeżeli już po badaniach DNA stwierdzono, że to nie są szczątki generała Kwiatkowskiego, to rodzi się pytanie dlaczego zostały one dołożone do jego trumny. Uważam, że to był wielki błąd, że tych trumien nie pozwolono nam otwierać w momencie, kiedy one przyleciały do kraju. Wiem, że rodziny czekały na to, bo były takie osoby, gdzie ich bliscy prawie w całości przylecieli do Polski. Ja czekałam na ciało męża kilka dni, dla nas naprawdę była to wtedy gehenna. Czekanie czy znaleziono cokolwiek, czy nie, z dnia na dzień było coraz okropniejsze. Te osoby, które nie były w Moskwie miały prawo zobaczyć, czy to są szczątki ich bliskich, nawet w moim przypadku. Bo na pewno któreś części ciała były na tyle zachowane, że mogłam je zidentyfikować. Mówiono jednak, że nie wolno tych trumien otwierać.
Od kogo wtedy to Pani słyszała, Tomasza Arabskiego, Ewy Kopacz?
Nie od nich. Przekazano mi takie informacje ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Powiedziano mi, że tych trumien nie wolno otwierać.
Jak to uzasadniano?
Mówiono, że są takie procedury. Tak, jak w przypadku żołnierzy, którzy zginęli poza granicami Polski służąc w siłach ONZ, czy w Afganistanie. Wiem, że ciało jest wkładane wówczas do metalowej trumny, a później do drewnianej i tego się nie otwiera. Nawet mąż mi mówił, że takie były procedury i tego w wojsku przestrzegano. Tak na pewno kiedyś było, natomiast w tym przypadku, kiedy doszło do tej ogromnej tragedii, powinno się nam pozwolić je otworzyć. Może wtedy w wielu przypadkach uniknęłoby się tej ogromnej traumy, którą teraz po raz kolejny przeżywamy.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/342207-ewa-kopacz-liczyla-na-podziekowanie-od-rodzin-oto-ono-lucyna-gagor-zastanawiam-sie-co-jest-w-trumnie-mojego-meza-nasz-wywiad?strona=1