Byłem tam na miejscu od wieczora 9 kwietnia. Rano udałem się na cmentarz w Katyniu i miałem oczekiwać na delegację
— mówił Jacek Sasin w programie „Bez Retuszu” na antenie TVP Info, wspominając 10 kwietnia 2010 roku.
Sasin, poseł Prawa i Sprawiedliwości, był wtedy ministrem w Kancelarii Prezydenta.
Wtedy nie dopuszczałem nawet myśli, że komuś mogło się coś stać. Raczej oczekiwałem jakiegoś drobnego incydentu, awarii przy lądowaniu. (…) Z rozmiaru tragedii zdałem sobie sprawę dopiero gdy przyjechaliśmy na lotnisko
— powiedział.
Jacek Sasin mówił o wątpliwościach jakie miał 10 kwietnia. Zastanawiał się czy ogłosić uczestnikom rocznicy katyńskiej, że doszło do katastrofy.
Zastanawiałem się co powiedzieć, bo zdawałem sobie sprawę jaką moc ma komunikat o tym, że zginął prezydent. To jest fakt, który oprócz tragedii ludzkiej pociąga za sobą też konsekwencje dla państwa
— powiedział.
W tym czasie Platforma przejęła władzę w Pałacu Prezydenckim.
W Warszawie już w tym czasie przejmowano władzę. (…) Na podstawie żadnego dokumentu
— powiedział Sasin.
Tutaj działano bardzo szybko. Radosław Sikorski rozmawiając z prezesem Kaczyńskim od razu zawyrokował, że prezydent nie żyje i na tej podstawie Bronisław Komorowski mianował się pełniącym obowiązki prezydenta. Bez żadnego dokumentu. Potem twierdził, że była jakaś depesza. Raz od Putina, raz od Miedwiediewa. Te wersje się zmieniały. Nikt nigdy nawet tej depeszy nie widział
— stwierdził.
Z perspektywy czasu było to kompromitujące dla tych, którzy tak się zachowywali. Trochę wyglądało na tej zasadzie jakby czekali, aby rzucić się na ten urząd
— dodał.
Mówił też o „wyścigu” w jaki wyruszył Donald Tusk do Smoleńska. Tusk chciał wyprzedzić Jarosława Kaczyńskiego.
Nie mógł jednak dotrzeć jako pierwszy. Pierwszy musiał być Donald Tusk. Jak rozumiem, chodziło o te obrazki, o uściski z Putinem. Jarosław Kaczyński przeszkadzałby w tym obrazku. Później wykorzystywano to propagandowo. Pokazywano sceny pojednania, wspólnego działania. Nawet tego pierwszego dnia, kiedy wszyscy myśleliśmy tylko tragedii, w Kancelarii Prezydenta nikt nie myślał, by coś na tym wygrywać. Strona rządowa głównie chyba myślała o tym, jak na tym zyskać
— powiedział.
Bronisław Komorowski, nie czekając na żaden poważny komunikat, dokument, a ciało pana prezydenta zidentyfikowano dopiero późnym wieczorem, już chyba koło południa mianował się p.o. prezydenta
— dodał.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Byłem tam na miejscu od wieczora 9 kwietnia. Rano udałem się na cmentarz w Katyniu i miałem oczekiwać na delegację
— mówił Jacek Sasin w programie „Bez Retuszu” na antenie TVP Info, wspominając 10 kwietnia 2010 roku.
Sasin, poseł Prawa i Sprawiedliwości, był wtedy ministrem w Kancelarii Prezydenta.
Wtedy nie dopuszczałem nawet myśli, że komuś mogło się coś stać. Raczej oczekiwałem jakiegoś drobnego incydentu, awarii przy lądowaniu. (…) Z rozmiaru tragedii zdałem sobie sprawę dopiero gdy przyjechaliśmy na lotnisko
— powiedział.
Jacek Sasin mówił o wątpliwościach jakie miał 10 kwietnia. Zastanawiał się czy ogłosić uczestnikom rocznicy katyńskiej, że doszło do katastrofy.
Zastanawiałem się co powiedzieć, bo zdawałem sobie sprawę jaką moc ma komunikat o tym, że zginął prezydent. To jest fakt, który oprócz tragedii ludzkiej pociąga za sobą też konsekwencje dla państwa
— powiedział.
W tym czasie Platforma przejęła władzę w Pałacu Prezydenckim.
W Warszawie już w tym czasie przejmowano władzę. (…) Na podstawie żadnego dokumentu
— powiedział Sasin.
Tutaj działano bardzo szybko. Radosław Sikorski rozmawiając z prezesem Kaczyńskim od razu zawyrokował, że prezydent nie żyje i na tej podstawie Bronisław Komorowski mianował się pełniącym obowiązki prezydenta. Bez żadnego dokumentu. Potem twierdził, że była jakaś depesza. Raz od Putina, raz od Miedwiediewa. Te wersje się zmieniały. Nikt nigdy nawet tej depeszy nie widział
— stwierdził.
Z perspektywy czasu było to kompromitujące dla tych, którzy tak się zachowywali. Trochę wyglądało na tej zasadzie jakby czekali, aby rzucić się na ten urząd
— dodał.
Mówił też o „wyścigu” w jaki wyruszył Donald Tusk do Smoleńska. Tusk chciał wyprzedzić Jarosława Kaczyńskiego.
Nie mógł jednak dotrzeć jako pierwszy. Pierwszy musiał być Donald Tusk. Jak rozumiem, chodziło o te obrazki, o uściski z Putinem. Jarosław Kaczyński przeszkadzałby w tym obrazku. Później wykorzystywano to propagandowo. Pokazywano sceny pojednania, wspólnego działania. Nawet tego pierwszego dnia, kiedy wszyscy myśleliśmy tylko tragedii, w Kancelarii Prezydenta nikt nie myślał, by coś na tym wygrywać. Strona rządowa głównie chyba myślała o tym, jak na tym zyskać
— powiedział.
Bronisław Komorowski, nie czekając na żaden poważny komunikat, dokument, a ciało pana prezydenta zidentyfikowano dopiero późnym wieczorem, już chyba koło południa mianował się p.o. prezydenta
— dodał.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/335025-sasin-o-1004-najwiekszym-grzechem-bylo-oddanie-sledztwa-rosjanom-panstwo-polskie-kompletnie-abdykowalo-z-tej-sprawy?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.