NASZ WYWIAD. Dariusz Fedorowicz: "Wydarzeniem roku bez wątpienia są ekshumacje, na równi bolesne, co konieczne"

Rosja prowadzi z nami cały czas cyniczną grę wiedząc, że opinia światowa nie złapie ważnych niuansów?

Ludzie słuchają przekazu medialnego, a w światowych mediach głos moskiewski jest głośniejszy od naszego. I od samego początku konsekwentnie powtarzany. Choćby z tego względu, że powtarzany wielokrotnie, to utrwala się on w ludzkiej świadomości. Mało tego, tworzy jakieś wrażenie, że tu są jakieś dwie prawdy, albo niejasności itd. Nikt jednak nie pochyli się nad tym, nie zagłębi w badanie tych zapisów, więc również nie zaprzeczy słowom Putina. Dlatego zadaniem naszej prokuratury i komisji jest to, żeby do końca i rzetelnie sprawę wyjaśnić. Wtedy naprawdę głośno będzie można mówić o tym, co zostało ostatecznie ustalone. Bo szczątkowe materiały, z którymi w tej chwili mamy do czynienia nie powinny być na bieżąco upubliczniane. W momencie kiedy powstaną raporty, czy akty oskarżenia, bo taki ma być efekt końcowy prac prokuratury, wówczas można dopiero powiadamiać o tym krajową i światową opinię publiczną. I mam nadzieję, że będzie odbywało się to z należytą mocą i poparciem potęgi państwa polskiego.

Tego życzy Pan rodzinom ofiar smoleńskich na nadchodzący rok?

Tego byśmy sobie życzyli na nadchodzący rok. Oczywiście oprócz normalnych życzeń: zdrowia, szczęścia na każdy dzień, pomyślności oraz tego, żeby na naszych obliczach częściej gościł uśmiech, a jeśli już łzy, to wyłącznie radości. I tego też panu oraz wszystkim rodakom bardzo serdecznie w imieniu swoim, mojej rodziny i naszych rodzin smoleńskich, życzę. Mam nadzieję, że również opinia publiczna wykaże się w tej kwestii cierpliwością. To badanie powinno odbywać się profesjonalnie, dyskretnie, bez mnożenia niepotrzebnego bólu rodzin i posypywania naszych ran solą.

Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler