Podczas konferencji prokuratury usłyszeliśmy, że planowana jest inwentaryzacja elementów wraku samolotu.
Dobrze by było to zrobić. Jeżeli jednak wierzyć doniesieniom pani Anity Gargas, która mocno tym tematem zajmowała się już kilka lat temu i dotarła do zeznań świadków, ten wrak jest systematycznie rozkradany. Jeżeli więc dojdzie do tej inwentaryzacji, to obraz, który się wyłoni może być naprawdę przerażająco koszmarny.
W jakim stanie może być ten wrak teraz?
Nie wiem jak on wygląda w rzeczywistości, bo go nie widziałem. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę fakt jak długo leżał on „pod chmurką”, a tubylcy bez problemu mieli do niego dostęp i później w każdym niemal garażu można było kupić jakąś część tego samolotu jako pamiątkę, to wartość dowodowa w tym momencie jest coraz mniejsza. Ten wrak tak czy inaczej należałoby zbadać i spróbować go zrekonstruować.
Dużą część swojej wypowiedzi prokurator Pasionek poświęcił dezinformacji rozsiewanej przez niektóre media na temat śledztwa. Odnosi Pan wrażenie, że wielu mediom wprost zależy na trwałym przekłamywaniu pewnych rzeczy?
Ale to wyraźnie widać. Niestety ta dezinformacja trwa od 10 kwietnia 2010 roku do dzisiaj. Cały czas próbuje się zakrzyczeć pewną rzeczywistość, która jest. Widać też to, co robi Platforma razem z dr. Laskiem na czele. To wszystko ma swój kontekst. Na samym początku założone zostały tezy, a później zrobiono wszystko, aby je udowodnić. Są media, które sympatyzują z tą grupą, która próbuje za wszelką cenę utrzymać wyniki ustaleń komisji Millera. I to pomimo wytykania tej komisji ewidentnych zaniedbań, fałszerstw, kłamstw i wskazywania dowodów, które nie zostały ujęte w całym postępowaniu. Sieje się dezinformację, by zmęczyć społeczeństwo sprawą Smoleńska i odwrócić jego uwagę od tych rzeczy, które nie zostały wyjaśnione.
Prok. Pasionek stwierdził: „Pamiętam tytuły gazet nazywające mnie szpiegiem. A chciałem pozyskać informacje od służb amerykańskich na temat katastrofy”.
Pan Pasionek padł ofiarą mediów, które próbowały dyskredytować każdego, kto wystąpi przeciwko obowiązującej wówczas narracji. O mnie też wielokrotnie pisano, że jestem kłamcą, przestępcą, że złamałem prawo lądując w Smoleńsku poniżej warunków minimalnych. Jak ta teoria zaczęła upadać, zaczęto mówić o tym, że lądowałem bez zgody na lądowanie pomimo tego, iż o tej komendzie dowiedziałem się dopiero w maju 2010 roku na przesłuchaniu w MAK. W społeczeństwie utwierdził się niestety pewien fałszywy przekaz powtarzany przez 6,5 roku i nawet, gdy pojawia się informacja, która go niszczy, to jest odrzucana jako coś irracjonalnego.
Po przejęciu tego śledztwa przez Prokuraturę Krajową może ono pójść do przodu?
Trudno powiedzieć jak wiele materiałów jest jeszcze skrzętnie skrytych w tomach akt, a ile z nich zostało zniszczonych. Jeżeli weźmiemy pod uwagę doniesienia medialne, to ze strony ministerstw Platformy Obywatelskiej padały polecenia, że dokumenty dotyczące katastrofy mają być zniszczone. Nie wiemy jaką wartość dowodową niosły one ze sobą.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Podczas konferencji prokuratury usłyszeliśmy, że planowana jest inwentaryzacja elementów wraku samolotu.
Dobrze by było to zrobić. Jeżeli jednak wierzyć doniesieniom pani Anity Gargas, która mocno tym tematem zajmowała się już kilka lat temu i dotarła do zeznań świadków, ten wrak jest systematycznie rozkradany. Jeżeli więc dojdzie do tej inwentaryzacji, to obraz, który się wyłoni może być naprawdę przerażająco koszmarny.
W jakim stanie może być ten wrak teraz?
Nie wiem jak on wygląda w rzeczywistości, bo go nie widziałem. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę fakt jak długo leżał on „pod chmurką”, a tubylcy bez problemu mieli do niego dostęp i później w każdym niemal garażu można było kupić jakąś część tego samolotu jako pamiątkę, to wartość dowodowa w tym momencie jest coraz mniejsza. Ten wrak tak czy inaczej należałoby zbadać i spróbować go zrekonstruować.
Dużą część swojej wypowiedzi prokurator Pasionek poświęcił dezinformacji rozsiewanej przez niektóre media na temat śledztwa. Odnosi Pan wrażenie, że wielu mediom wprost zależy na trwałym przekłamywaniu pewnych rzeczy?
Ale to wyraźnie widać. Niestety ta dezinformacja trwa od 10 kwietnia 2010 roku do dzisiaj. Cały czas próbuje się zakrzyczeć pewną rzeczywistość, która jest. Widać też to, co robi Platforma razem z dr. Laskiem na czele. To wszystko ma swój kontekst. Na samym początku założone zostały tezy, a później zrobiono wszystko, aby je udowodnić. Są media, które sympatyzują z tą grupą, która próbuje za wszelką cenę utrzymać wyniki ustaleń komisji Millera. I to pomimo wytykania tej komisji ewidentnych zaniedbań, fałszerstw, kłamstw i wskazywania dowodów, które nie zostały ujęte w całym postępowaniu. Sieje się dezinformację, by zmęczyć społeczeństwo sprawą Smoleńska i odwrócić jego uwagę od tych rzeczy, które nie zostały wyjaśnione.
Prok. Pasionek stwierdził: „Pamiętam tytuły gazet nazywające mnie szpiegiem. A chciałem pozyskać informacje od służb amerykańskich na temat katastrofy”.
Pan Pasionek padł ofiarą mediów, które próbowały dyskredytować każdego, kto wystąpi przeciwko obowiązującej wówczas narracji. O mnie też wielokrotnie pisano, że jestem kłamcą, przestępcą, że złamałem prawo lądując w Smoleńsku poniżej warunków minimalnych. Jak ta teoria zaczęła upadać, zaczęto mówić o tym, że lądowałem bez zgody na lądowanie pomimo tego, iż o tej komendzie dowiedziałem się dopiero w maju 2010 roku na przesłuchaniu w MAK. W społeczeństwie utwierdził się niestety pewien fałszywy przekaz powtarzany przez 6,5 roku i nawet, gdy pojawia się informacja, która go niszczy, to jest odrzucana jako coś irracjonalnego.
Po przejęciu tego śledztwa przez Prokuraturę Krajową może ono pójść do przodu?
Trudno powiedzieć jak wiele materiałów jest jeszcze skrzętnie skrytych w tomach akt, a ile z nich zostało zniszczonych. Jeżeli weźmiemy pod uwagę doniesienia medialne, to ze strony ministerstw Platformy Obywatelskiej padały polecenia, że dokumenty dotyczące katastrofy mają być zniszczone. Nie wiemy jaką wartość dowodową niosły one ze sobą.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/314862-nasz-wywiad-por-wosztyl-o-planach-badania-wraku-tu-154m-obraz-ktory-sie-wyloni-moze-byc-naprawde-przerazajaco-koszmarny?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.