Dwa pomniki. Nie czyńcie z patrioty i męża stanu, którym był bez wątpienia prezydent Lech Kaczyński, ...Lenina

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Najpierw miało go w ogóle nie być. Prezydent Lech Kaczyński i nasza wciąż niewyjaśniona, największa, narodowa tragedia w powojennej historii miały popaść w zapomnienie. Z woli byłego rządu Platformy rzekomo Obywatelskiej, miała być niczym karambol pijanego kierowcy na drodze, odnotowany w kronikach wypadków. Żadnego upamiętniania, ani tragicznie zmarłego prezydenta, ani tzw. katastrofy smoleńskiej…

Nie przeszło. Władze się zmieniają, pamięć trwa. Dziś wiadomo, że uhonorowanie pomnikiem wybitnego, polskiego męża stanu, jakim był bez wątpienia Lech Kaczyński, oraz wszystkich ofiar przerwanego lotu 10/10 nastąpi. Ma powstać już nie jeden, lecz nawet dwa pomniki. Czy słusznie?

Byłem o tym przekonany i pisałem niejednokrotnie, że prędzej czy później zostanie oddana należna im cześć. Nie kawałkiem betonu na cmentarzu, nie listą nazwisk na sejmowej ścianie, lecz właśnie na Krakowskim Przedmieściu, a dokładnie przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie, że prędzej czy później - mówiąc wprost - ośli upór PO i jej warszawskiej prezydent zostanie złamany. Hanna Gronkiewicz-Waltz miała szansę być zapamiętana jako ta, która przyczyniła się do realizacji tej idei ponad politycznymi podziałami. Zostanie zapamiętana jako… obrończyni tęczowej instalacji z plastikowych kwiatków i dekoratorka stołecznych ulic paroma donicami.

Nawiasem mówiąc, absurdalna to sytuacja, w której lokalna urzędniczka ma więcej do gadania, niż władze państwowe. Mniejsza z tym, panowanie Gronkiewicz-Waltz dobiega końca, rządy PO-PSL należą do przeszłości, a prezes rządzącego dziś Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, brat tragicznie zmarłego prezydenta RP, wskazuje miejsca, gdzie mogłyby stanąć pomniki dwa: Lecha Kaczyńskiego - na Osi Saskiej, w pobliżu pomnika Józefa Piłsudskiego, i ofiar podsmoleńskiej tragedii - w pobliżu pomnika Adama Mickiewicza.

Reakcja stołecznego magistratu była do przewidzenia: póki rządzi pani prezydent HGW, nic tam nie powstanie. Rozumiem, co powoduje Jarosławem Kaczyńskim, rozumiem intencje i podzielam wolę uwiecznienia dla potomnych naszego zbiorowego dramatu z kwietnia 2010r. Czy jednak budowa dwóch pomników i takiej ich lokalizacji jest dobrym pomysłem? Z należnym szacunkiem, nie sądzę, i to z dwóch powodów.

Po pierwsze, propozycja ta implikuje, że Warszawie, gdzie aż gęsto od pomnikowej martyrologii, przybędą następne monumenty z granitu, mosiądzu, betonu, czy czego tam jeszcze. Znając troskę i dbałość Lecha Kaczyńskiego o wizerunek stolicy, którą zarządzał w latach 2002-2005 (dzięki niemu istnieje Muzeum Powstania Warszawskiego, które tylko w pierwszej dekadzie odwiedziło ok. 5 mln osób, on także zainicjował odbudowę Pałacu Saskiego, która notabene miała zakończyć się w 2010r., lecz została przerwana przez prezydent Gronkiewicz-Waltz), nie byłby zapewne zachwycony przekształcaniem nadwiślańskiej metropolii w miasto monumentów.

Po drugie i ważniejsze, prezydent Lech Kaczyński, polski patriota, czemu nikt nie zaprzeczy, chciał łączyć wszystkich Polaków w dziele na rzecz kraju, był przeciwnikiem przeciwników krzewienia polskości i narodowej dumy, w oparciu o silne poczucie więzi i przynależności do wielowiekowej wspólnoty, jako jednej, wielkiej rodziny. Niestety, nie dane mu było tego zaznać za życia… W tym kontekście, o czym jestem przekonany, byłby również przeciwnikiem rozniecania nowych, polsko-polskich sporów z grobami w tle, a za szukaniem takich rozwiązań, które łączą, nie dzielą.

Lech Kaczyński zginął pod Smoleńskiem w otoczeniu 95 Polek i Polaków, w drodze na uroczystości w katyńskim lesie. Śmiem twierdzić, choć to tylko moje wyobrażenie, że nie chciałby być z tej wspólnoty wyodrębniany. Dla przypomnienia, prócz urzędującego prezydenta, w drodze na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej zginął m.in. ostatni prezydent RP na uchodźstwie, marszałek Sejmu III kadencji, troje wicemarszałków Sejmu i Senatu, osiemnaścioro posłów i senatorów, oraz wielu przedstawicieli różnorakich organizacji i stowarzyszeń.

Co wykazały sondaże przeprowadzone tuż po tej tragedii, zdecydowana większość polskiego społeczeństwa opowiedziała się za jej niekonwencjonalnym upamiętnieniem: tzw. pomnikiem świateł przed Pałacem Prezydenckim. Tam, gdzie 10 kwietnia 2010r. gromadziło się setki tysięcy Polaków, w poczuciu więzi, bez względu na przekonania polityczne, aby zapalić żałobną lampkę. Każdy zapewne ma w pamięci to morze zniczy i kwiatów. Propozycja prof. Pawła Szychalskiego nawiązuje właśnie do tej chwili - 96 świateł do nieba, każde symbolizujące jedno przerwane istnienie, w tym Pary Prezydenckiej.

12
następna strona »

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych