NASZ WYWIAD. Barbara Stasiak: Skala zaniedbań ws. 10/04 jest ogromna. "W Moskwie był chaos, nie wykonano podstawowych prac"

Fot. BBN.gov.pl
Fot. BBN.gov.pl

wPolityce.pl: Odsłonięto tablice, która upamiętnia pracę Pani Męża Ministra Władysława Stasiaka. To już kolejne miejsce pamięci poświęcone pani mężowi. Czuje Pani jakąś satysfakcję?

Barbara Stasiak: Tak, czuję pewną satysfakcję. W tym roku to już kolejny dowód pamięci o moim mężu. W 50. rocznicę urodzin Władka, 15 marca, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji została odsłonięta poświęcona mu tablica, a największa sala konferencyjna w ministerstwie została nazwana jego imieniem. Również Rządowy Program „Razem Bezpieczniej” im. Władysława Stasiaka zyskał patrona w osobie mojego męża, który jest jego twórcą i zapoczątkował go w 2007 roku. To nowatorski program, mający interdyscyplinarny charakter, opierający się na współpracy z organami administracji rządowej, samorządowej i organizacjami pozarządowymi. Pomyślałam wtedy, że to wymarzone upamiętnienie, bowiem mój mąż jeszcze w warszawskim ratuszu zaczął opracowywać zręby tego programu. Ci, którzy uczestniczą w tym programie, dla mnie są niemal jak żywe pomniki idei Władka.

BBN powstało kolejne miejsce pamięci. Jak Pani ocenia odsłonięcie tablicy?

To dla mnie wyjątkowe wydarzenie. Tablica na gmachu BBN jest piękna i bardzo jestem wdzięczna za tę inicjatywę. To miejsce jest mi bliskie, upamiętnia lata bardzo wytężonej pracy Władka. W Biurze wciąż pracują osoby, które były tam w czasie gdy mąż nim kierował. Kierownictwo BBN to wieloletni przyjaciele i współpracownicy męża. Zaś 9 kwietnia w Ossowie zostało odsłonięte popiersie Władka. Ossów jest miejscem szczególnym, mąż bywał tam na uroczystościach upamiętniających Bitwę Warszawską. Często mu towarzyszyłam. Obecnie powstaje tam Panteon Bohaterów. Cieszę się, że również mój mąż został w ten sposób upamiętniony, choć nie spodziewałam się wcześniej, że będę odsłaniać jego pomniki. Nie takie plany na przyszłość mieliśmy…

Wspominała Pani dzień przed tragedią smoleńską, 9 kwietnia 2010 roku. Mówiła Pani, że mąż wrócił wcześniej, czyli o 20:00. Praca pochłaniała go dokumentnie?

Mąż zwykle wracał później, wtedy wrócił „wcześniej” ze względu na moje urodziny. Spędziliśmy je bardzo wesoło. Teraz wiem, że to był ostatni dzień normalności, ostatni dzień normalnego świata i życia. Wtedy te urodziny spędzaliśmy ze świadomością, że kolejny dzień to będzie sobota, w której będzie mniej obowiązków.

Mniej? Wizyta w Katyniu to chyba dość duże wyzwanie?

Oczywiście, dzień miał być bardzo intensywny. Jednak na tle jego późnych powrotów, ten miał być wcześniejszy. Zapowiedział, że będzie w domu około 18:00, więc miałam wrażenie, że po prostu wróci wcześniej z pracy…

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE ==========>>>>>>

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych