10 powodów, skłaniających mnie od początku do twierdzenia, że w Smoleńsku był zamach

fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

5. Zakaz otwierania trumien

Czy to jest w ogóle możliwe, żeby rosyjska dyrektywa zakazująca otwierania trumien, była tak restrykcyjnie przestrzegana przez nasz władze? Absurd. A tak dokładnie było. Przecież to tylko katastrofa, więc czemu rząd Tuska dał się sterroryzować i potulnie podporządkował się rozkazom z Moskwy.

6. Dziwaczny marzec 2010.

Tutaj muszę zaznaczyć, że moje dywagacje zahaczają momentami o zwykłe domniemania, jednak tak jak napisałem powyżej, ciężko unikać pewnych pytań, które pojawiają się w umyśle jak niekoncesjonowane natręctwa. Nigdy nie dostałem wiarygodnej odpowiedzi, na pytanie, dlaczego w marcu 2010 roku, Donald Tusk niespodziewanie, zrezygnował ze startowania w wyborach prezydenckich, na rzecz Bronisława Komorowskiego. Tusk miał bardzo dobre notowania sondażowe, pałał chęcią rewanżu za przegrane niespodziewanie wybory w 2005 roku z Lechem Kaczyńskim, a tu nagle rezygnuje. Tłumaczenia, że bycie premierem jest ważniejsze dla jedności partii, znając ambicje Tuska są śmieszne. Także rozdzielenie funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości wydawało mi się zawsze, może niesłusznie, elementem smoleńskiej gry. Fakty są takie: Stanowisko prokuratora generalnego Andrzej Seremet objął 31 marca 2010. I proszę nie wypisywać głupot w stylu Moniki Olejnik, że to prezydent Lech Kaczyński go wyznaczył. Nie miał wyboru. Dzięki temu rozdzieleniu funcji, rząd Tuska, zawsze mógł odsyłać wszelkich malkontentów, do jakże „niezależnej” Prokuratury. Tego samego dnia, 31 marca, miało miejsce jeszcze jedno symptomatyczne zdarzenie. Stefan Jaworski został wybrany na przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej. To jest ten gość od „ruskich serwerów” , szkoleń w Moskwie i spotkań z niejakim Czurowem „czarodziejem Kremla” od urn wyborczych, w ambasadzie rosyjskiej w Warszawie. Zawsze dla mnie było jasne, że jeśli w Smoleńsku, był zamach, to musiała być gwarancja, że tamta ekipa nie straci władzy. Z jakiegoś powodu prezydent Komorowski był tak pewny swego, że wynajął prywatne mieszkanie na 10 lat.

7. Matactwa minister zdrowia Ewy Kopacz

Wszyscy pamiętamy oświadczenia ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz, o przekopaniu na metr (w głąb ma się rozumieć} ziemi w miejscu katastrofy i o tym jak ramię w ramię dokonywała sekcji zwłok w patomorfologami rosyjskimi. W porównaniu z faktami, wycieczki szkolne na miejscy katastrofy znajdowały szczątki ludzkie i różne przedmioty, a do dziś nie ma pewności, czy nie są pozamieniane ciała w trumnach, tego cynizmu nie da się rozgrzeszyć. Zresztą to że została potem następczynią Donalda Tuska na stanowisku premiera, też zawsze kojarzyłem jako nagrodę za zachowanie wiosną 2010 roku. Trzeba przyznać, że była chyba jedyną albo jedną z nielicznych przedstawicieli tamtej władzy, która odważyła się pojechać do Moskwy. Tutaj też warto zadać pytanie, dlaczego ciała ofiar nie były od razu przetransportowane do kraju, tylko musiały najpierw być wiezione pod Kreml.

8. Sprawy techniczne powszechnie znane

Najlepiej chyba tę katastrofę skomentowała moja znajoma. „Pierwsza mgła w historii lotnictwa”. Trudno uwierzyć, że mgła mogła uniemożliwić pilotom lądowanie. Ta mgła mogła jedynie służyć do kamuflażu, by z satelitów nie było można zaobserwować, tego co się naprawdę wydarzyło. Teoria, że stutonowy samolot stracił skrzydło na brzozie, była dla mnie zawsze podejrzana. Poza tym nikt tego nie starał się wytłumaczyć, dlaczego kontrolerzy lotu utrzymywali załogę samolotu w przekonaniu, że są „na kursie i na ścieżce”. Publikowane w telewizji schematy pokazywały, że samolot rozbił się zupełnie obok pasa startowego. Prezydencki TU – 154M po prostu spadał, a na wieży odgrywali teatrzyk. Według raportu komisji Millera samolot zniżył się do 6 m, ale runął jakby był odwrócony. Czy samolot o wysokości 12 metrów, może się odwrócić na wysokości 6 m?

9. Raporty MAK i komisji Millera

Tak się złożyło, że gdy generał Anodina ogłaszała raport powypadkowy rosyjskiej komisji do badania lotów, kiedy bezczelnie oskarżała naszych pilotów o brak umiejętności i mówiła o pijanym polskim generale w kokpicie, Donald Tusk pojechał wypocząć na narty w Dolomity. Nie wiedział, że będzie ogłaszany ten raport? Chyba wiedział, tylko wolał zwiać jak najdalej i nie być pod ręka dla dziennikarzy, w obliczu tak bezczelnego kłamstwa, urągającemu dumie Rzeczypospolitej. Raport komisji Millera, ponoć niezwykle rzetelny i prawdopodobny, miał kłopoty z opublikowaniem. Ponoć na drodze stawało to, że Polacy nie mogą go przeczytać, bo nie jest przetłumaczony na angielski i rosyjski. Zwlekano, zwlekano, aż światło dzienne ujrzał 29 lipca 2011 roku. W samym środku sezonu ogórkowego. Tak jakby rząd chciał, żeby praktycznie nikt się tymi wynurzeniami nie zajmował analitycznie. Nigdy nie podano wiarygodnej przyczyny katastrofy, tylko klajstrowano temat przebrzydłą propagandą.

10. Tajemnicze zgony, które można powiązać ze Smoleńskiem

W internecie krążą „listy śmierci” osób, które mogły coś wiedzieć na temat katastrofy w Smoleńsku, a zakończyły życie w sposób nie wyglądający na naturalny. Poprzednia władza nigdy się tymi przypadkami na poważnie nie zajęła. Powstał nawet termin „seryjny samobójca”. Czy zwykła katastrofa byłaby otoczona czarnym wianuszkiem niewyjaśnionych zgonów?

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych