Do czego taki namysł może doprowadzić?
Do zrozumienia, że są do siebie bardzo podobni. Oni ze sobą walczą nie dlatego, że są inni, ale dlatego, że są swoimi sobowtórami. Świetnym przykładem tej walki jest konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego. Jarosław Kaczyński i Andrzej Rzepliński są jak dwaj bracia. To dwaj twardzi, dumni faceci, którzy nie popuszczą, stosują podobne metody i korzystają z tych samych argumentów, oskarżając się na zmianę o „upolitycznienie”, „przekraczanie wszelkich granic”, „absolutny brak chęci kompromisu”. Kiedy Waszczykowski po ataku Cyby mówił: „Nie zabijajcie nas”, wyśmiał go Lis. Kiedy Rzepliński obawia się o swoje życie, wyśmiewa go Ziobro. Rzepliński oskarża Kaczyńskiego o autokratyczne zapędy, a Kaczyński Rzeplińskiego o to, że zamierza zostać prezydentem.
Taki konflikt może rozwiązać tylko suweren. Kłopot polega na tym, że każdy z oponentów chce reprezentować suwerena, a nawet uważa, że jest suwerenem. Lewiatan - jak za księgą Hioba definiuje suwerena Thomas Hobbes - to król dzieci pychy. Kiedy patrzę na Jarosława Kaczyńskiego i Andrzeja Rzeplińskiego, to myślę, że to są właśnie królowie dzieci pychy, czyli nas. Obaj do skrajności doprowadzają nasze cechy. Przekonani o własnej nieomylności i moralnej racji, jednocześnie są za słabi, żeby narzucić drugiej stronie swoją własną wolę. I tak trwają w coraz bardziej niebezpiecznym klinczu.
Jakie konsekwencje katastrofy widzi pan dziś w Polsce?
Między innymi właśnie spór o Trybunał Konstytucyjny. Smoleńsk zachwiał elementarnym poczuciem sprawiedliwości. Zdaniem PiS, katastrofa to symbol zepsucia III RP i słabości procedur, które okazały się fikcją: nie ustrzegły nas przed katastrofą rządowego samolotu i nie doprowadziły do - jeśli już nie skazania, to choćby wskazania winnych. W perspektywie Jarosława Kaczyńskiego liberalne procedury okazały się w istocie służyć liberalnym elitom. Symbolem tego stał się dla niego Trybunał Konstytucyjny. Kaczyński uznał więc, że aby skutecznie zrealizować wolę ludu, należy najpierw zmienić elity, a dopiero potem pomyśleć o procedurach. Z kolei lud w postaci KOD-u się na to nie zgodził i broni Trybunału. To mógłby być ciekawy spór o to, czy w liberalnej demokracji ważniejszy jest liberalizm, czy demokracja. Niestety nie jest to spór teoretyczny, lecz spór, który powoli zamienia się w sprawę życia i śmierci.
gah/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Do czego taki namysł może doprowadzić?
Do zrozumienia, że są do siebie bardzo podobni. Oni ze sobą walczą nie dlatego, że są inni, ale dlatego, że są swoimi sobowtórami. Świetnym przykładem tej walki jest konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego. Jarosław Kaczyński i Andrzej Rzepliński są jak dwaj bracia. To dwaj twardzi, dumni faceci, którzy nie popuszczą, stosują podobne metody i korzystają z tych samych argumentów, oskarżając się na zmianę o „upolitycznienie”, „przekraczanie wszelkich granic”, „absolutny brak chęci kompromisu”. Kiedy Waszczykowski po ataku Cyby mówił: „Nie zabijajcie nas”, wyśmiał go Lis. Kiedy Rzepliński obawia się o swoje życie, wyśmiewa go Ziobro. Rzepliński oskarża Kaczyńskiego o autokratyczne zapędy, a Kaczyński Rzeplińskiego o to, że zamierza zostać prezydentem.
Taki konflikt może rozwiązać tylko suweren. Kłopot polega na tym, że każdy z oponentów chce reprezentować suwerena, a nawet uważa, że jest suwerenem. Lewiatan - jak za księgą Hioba definiuje suwerena Thomas Hobbes - to król dzieci pychy. Kiedy patrzę na Jarosława Kaczyńskiego i Andrzeja Rzeplińskiego, to myślę, że to są właśnie królowie dzieci pychy, czyli nas. Obaj do skrajności doprowadzają nasze cechy. Przekonani o własnej nieomylności i moralnej racji, jednocześnie są za słabi, żeby narzucić drugiej stronie swoją własną wolę. I tak trwają w coraz bardziej niebezpiecznym klinczu.
Jakie konsekwencje katastrofy widzi pan dziś w Polsce?
Między innymi właśnie spór o Trybunał Konstytucyjny. Smoleńsk zachwiał elementarnym poczuciem sprawiedliwości. Zdaniem PiS, katastrofa to symbol zepsucia III RP i słabości procedur, które okazały się fikcją: nie ustrzegły nas przed katastrofą rządowego samolotu i nie doprowadziły do - jeśli już nie skazania, to choćby wskazania winnych. W perspektywie Jarosława Kaczyńskiego liberalne procedury okazały się w istocie służyć liberalnym elitom. Symbolem tego stał się dla niego Trybunał Konstytucyjny. Kaczyński uznał więc, że aby skutecznie zrealizować wolę ludu, należy najpierw zmienić elity, a dopiero potem pomyśleć o procedurach. Z kolei lud w postaci KOD-u się na to nie zgodził i broni Trybunału. To mógłby być ciekawy spór o to, czy w liberalnej demokracji ważniejszy jest liberalizm, czy demokracja. Niestety nie jest to spór teoretyczny, lecz spór, który powoli zamienia się w sprawę życia i śmierci.
gah/PAP
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/288155-dr-luczewski-nie-zakonczylismy-zaloby-po-smolensku-ona-caly-czas-trwa?strona=3