Dr Łuczewski: "Nie zakończyliśmy żałoby po Smoleńsku. Ona cały czas trwa. Wobec Lecha Kaczyńskiego wykorzystano cały szereg dehumanizujących strategii"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Leszek Szymański
Fot. PAP/Leszek Szymański

Dlaczego Lech Kaczyński miałby być kozłem ofiarnym?

W Polsce spełnione zostały wszystkie elementy, jakie w społeczeństwach pierwotnych prowadziły do prześladowania. Po podwójnej wygranej PiS-u w 2005 roku dotychczasowe hierarchie uległy zachwianiu, znaleźliśmy się w stanie kryzysu. Marginalizowana przez elity III RP prawica znalazła się w centrum, a elity straciły swoją pozycję. Centrum pomieszało się z peryferiami, a dół z górą.

W stanie rozchwiania społeczeństwo szuka odpowiedzialnych za ten chaos. Wzrok najczęściej pada na osoby najbardziej eksponowane i musiał on paść na braci Kaczyńskich. Kiedy odnalazło się już winnych, przypisuje się im różne zbrodnie i znaki, które świadczą o ich inności. Wobec Lecha Kaczyńskiego wykorzystano cały szereg dehumanizujących strategii od „kaczora”, „kurdupla” do „alkoholika”, „homofoba”, zależnego od matki i brata, do tego bliźniaka, a jak pokazywał Girard, u źródeł ludzkiej kultury panowała niemal powszechnie „religijna fobia bliźniąt”.

Dla niektórych część z tego, o czym pan mówi, to mogły być tylko żarty.

Śmiech może być dosłownie zabójczą bronią. Tak jak istnieje mowa nienawiści, tak też istnieje śmiech nienawiści, tyle że śmiech jest o wiele bardziej niebezpieczny. Przed mową nienawiści łatwiej się obronić; przy śmiechu wina jest przerzucana na osobę, która chce się bronić, jako kogoś pozbawionego poczucia humoru czy dystansu do siebie. Ta wysublimowana technika ma jeszcze tę przewagę, że ludzie, którzy ją stosują, sami jej nie widzą.

Lech Kaczyński doświadczał właśnie śmiechu nienawiści. Efekt był taki, że nie tylko zniszczono - jak mówił Janusz Palikot - godnościowe podstawy prezydentury Lecha Kaczyńskiego, ale po prostu zniszczono jego ludzką godność. I oto niespodziewanie osoba, której źle życzono, zginęła w katastrofie. Wtedy, jak w społeczeństwach archaicznych, nastąpiła nagła jedność: wspólnota zaczęła afirmować samą siebie, twierdząc, że „państwo zdało egzamin” i że Polacy są tacy wspaniali, bo zawsze w momentach kryzysu umieją się zjednoczyć. Ci, którzy do niedawna prezydenta krytykowali, zaczęli go żałować.

To ludzki odruch.

Ten ludzki odruch nie doprowadził jednak do pogłębionej refleksji nad sobą. Nie nastąpiła w nas żadna zmiana. Rozważania Karla Jaspersa o winie Niemców można zastosować bezpośrednio do winy Polaków. Groźba przypisania winy kryminalnej i politycznej (odpowiedzialności za śmierć 96 osób) wyparła u wielu poczucie winy moralnej (za niesprawiedliwą krytykę Kaczyńskiego czy brak niezbędnego wsparcia w przygotowaniu lotu). Ale przede wszystkim wyparła winę metafizyczną, która powstaje wtedy, gdy jedni umierają, a my żyjemy nadal. Dlaczego oni, dlaczego nie ja?

Taka refleksja doprowadziłaby do przełamania naszej niewiedzy, do odkrycia naszych win. Początki takiej refleksji było widać u wielu osób. Lech Wałęsa tuż po katastrofie mówił, że „wszyscy jesteśmy trochę winni”, „proszę Boga o wybaczenie, bo mnie już teraz nie wybaczą”. Poczucie winy, które wtedy się ujawniło, mogło być początkiem duchowej odnowy, opisywanej przez Jaspersa: skruchy, pozbycia się własnej pychy i „zdobycia samowiedzy w obliczu Boga”. Ale tą drogą nie poszliśmy.

Walka o krzyż pod Pałacem, o pochówek na Wawelu, krytyka Jarosława Kaczyńskiego startującego w wyborach prezydenckich pokazały, że na nowo rozpoczął się archaiczny proces, tyle że jeszcze bardziej zradykalizowany. Młodzież pod prezydenckim krzyżem krzyczała „Jeszcze jeden! Jeszcze jeden!”, a Kuba Wojewódzki śpiewał „Po trupach do celu”. To wszystko oczywiście pośród śmiechu. Zwieńczeniem tej spirali przemocy było zastępcze morderstwo działacza PiS w Łodzi: Ryszard Cyba - jak mówił - chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego. Znów widać, w jak przerażającej dynamice znalazło się polskie społeczeństwo: od konfliktu przeszliśmy do jedności, aby przejść do jeszcze bardziej brutalnego konfliktu. W ten sposób doszło do ostatecznego rozerwania solidarności społecznej. Wspólnota powstaje wtedy, kiedy ludzie się śmieją razem albo płaczą razem. Ale podczas nieukończonej żałoby jedni płakali, a drudzy się śmiali.

A jaką rolę w tym mechanizmie i w tym, jak tę żałobę przeżywaliśmy odegrały media?

Między mediami a społeczeństwem zaszedł rodzaj sprzężenia zwrotnego. Media nadawały ton żałobie, ale i podążały za społeczeństwem, transmitując msze i spontaniczne zgromadzenie pod Pałacem Prezydenckim. Później pojawiały się zarzuty o medializowanie, kreowanie rzeczywistości. Ale nie da się oddzielić żałoby od wyobrażeń kreowanych przez media. To była całość. Żałoba była wydarzeniem realnym, które potem było przez media na różne sposoby opowiadane - stawało się dramatem. Takie zlanie się wydarzenia i opowieści, rzeczywistości i wyobrażenia Maria Janion określała jako fantazmat. Bez mediów katastrofa byłaby faktem historycznym, ale nie faktem społecznym o takiej skali.

Metody dehumanizacji, o których pan mówił, stosują obie strony politycznego sporu. Bronisław Komorowski w ostatniej fazie kampanii prezydenckiej też chyba tego doświadczał.

Tak, godnościowe podstawy jego prezydentury też zostały zniszczone. O ile jednak Kaczyńskiego stygmatyzowały media głównego nurtu, o tyle Komorowski padł ofiarą linczu bezimiennego ludu internetowego. I podobnie jak Kaczyński nie umiał się przed tym obronić. Jego wpadki urastały do rangi apokaliptycznych klęsk. Myślę, że przechodził proces odwrotny do tego, czego doświadczył Lech Kaczyński - Komorowski był przez dłuższy czas liderem sondaży, by w końcu zostać przez większość wyborców nagle i brutalnie odtrącony. Komorowski wydawał się odczuwać to jako niesprawiedliwość losu, jakby nie pamiętając, że od dziesięciu lat on sam i jego środowisko, reprezentowane przez Janusza Palikota, systematycznie dehumanizowało Kaczyńskich. Z przemocą jest tak, że nigdy nie widzimy przemocy własnej, ale bardzo szybko dostrzegamy przemoc cudzą. Wydaje mi się, że to wymaga od polskich polityków refleksji.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

« poprzednia strona
123
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych