16 mln rubli, czyli 800 tys. zł – oto cena za kawałek miejsca katastrofy Tu–154M. Tyle jest dla Rosjan warta część smoleńskiej ziemi, na której rozegrała się nasza narodowa tragedia. Dotarliśmy do miejsc niedostępnych dla nikogo z Polski.
Zajrzeliśmy do środka „wieży” na Siewiernym. Szokujące są informacje, że przy wraku tupolewa od ponad dwóch lat nie było nikogo. Nie jest więc prawdą, że potrzebuje go rosyjska prokuratura. Państwo Putina robi wszystko, by śledztwo nie posunęło się do przodu, a to, co może się w nim przydać, zniszczało do końca
— piszą Marek Pyza i Marcin Wikło w obszernym raporcie dotyczącym katastrofy w Smoleńsku w nowym numerze tygodnika „wSieci”.
Po sześciu latach wracamy do Smoleńska z mnóstwem pytań w głowie: co się zmieniło w okolicach miejsca katastrofy od tamtej przeklętej soboty, gdy zamiast uczestniczyć w podniosłej uroczystości w Katyniu, relacjonowaliśmy dramatyczne wydarzenia przy bocznej bramie zapuszczonego wojskowego lotniska? Jak dziś wygląda miejsce katastrofy? Co się dzieje z wrakiem polskiego samolotu, czy ktoś w ogóle do niego zagląda? Jak 10 kwietnia 2010 r. wspominają ludzie, którzy byli blisko zdarzenia, pełnili służbę na Siewiernym i w jego okolicach? Jak rosyjskie władze tłumaczą zwłokę, utrudnianie śledztwa i naruszenia prawa międzynarodowego? Wiele odpowiedzi będzie zdumiewających, inne nie zaskoczą nas wcale
— piszą dziennikarze „wSieci”.
W reportażu pojawia się również relacja Anatolija Żujewa i Nikołaja Bodina, świadków tragedii, którzy zaprzeczają tezie z raportów MAK i komisji Millera. Widzieli, że samolot nie leciał w odwróconej pozycji.
Widziałem samolot, jak ściął tu brzozę. Tam taki płot stał… Co tam dokładnie było zarejestrowane, to tajemnica i dla Rosjan, i dla Polaków. Pamiętam, że włączyli wszystkie silniki, żeby się wznieść.
Był w normalnej pozycji czy odwróconej? Widział pan koła?
Tak. Normalnie leciał. Tak bez dźwięku. Wyłączył silniki i tak leciał i leciał. Była mgła i on nie widział… A jak zobaczył, to już było za późno.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
16 mln rubli, czyli 800 tys. zł – oto cena za kawałek miejsca katastrofy Tu–154M. Tyle jest dla Rosjan warta część smoleńskiej ziemi, na której rozegrała się nasza narodowa tragedia. Dotarliśmy do miejsc niedostępnych dla nikogo z Polski.
Zajrzeliśmy do środka „wieży” na Siewiernym. Szokujące są informacje, że przy wraku tupolewa od ponad dwóch lat nie było nikogo. Nie jest więc prawdą, że potrzebuje go rosyjska prokuratura. Państwo Putina robi wszystko, by śledztwo nie posunęło się do przodu, a to, co może się w nim przydać, zniszczało do końca
— piszą Marek Pyza i Marcin Wikło w obszernym raporcie dotyczącym katastrofy w Smoleńsku w nowym numerze tygodnika „wSieci”.
Po sześciu latach wracamy do Smoleńska z mnóstwem pytań w głowie: co się zmieniło w okolicach miejsca katastrofy od tamtej przeklętej soboty, gdy zamiast uczestniczyć w podniosłej uroczystości w Katyniu, relacjonowaliśmy dramatyczne wydarzenia przy bocznej bramie zapuszczonego wojskowego lotniska? Jak dziś wygląda miejsce katastrofy? Co się dzieje z wrakiem polskiego samolotu, czy ktoś w ogóle do niego zagląda? Jak 10 kwietnia 2010 r. wspominają ludzie, którzy byli blisko zdarzenia, pełnili służbę na Siewiernym i w jego okolicach? Jak rosyjskie władze tłumaczą zwłokę, utrudnianie śledztwa i naruszenia prawa międzynarodowego? Wiele odpowiedzi będzie zdumiewających, inne nie zaskoczą nas wcale
— piszą dziennikarze „wSieci”.
W reportażu pojawia się również relacja Anatolija Żujewa i Nikołaja Bodina, świadków tragedii, którzy zaprzeczają tezie z raportów MAK i komisji Millera. Widzieli, że samolot nie leciał w odwróconej pozycji.
Widziałem samolot, jak ściął tu brzozę. Tam taki płot stał… Co tam dokładnie było zarejestrowane, to tajemnica i dla Rosjan, i dla Polaków. Pamiętam, że włączyli wszystkie silniki, żeby się wznieść.
Był w normalnej pozycji czy odwróconej? Widział pan koła?
Tak. Normalnie leciał. Tak bez dźwięku. Wyłączył silniki i tak leciał i leciał. Była mgła i on nie widział… A jak zobaczył, to już było za późno.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/287638-wsieci-poruszajacy-reportaz-ze-smolenska-miejsce-tragedii-na-sprzedaz-za-16-mln-rubli-relacje-swiadkow-opuszczony-wrak-i-wieza-kontroli-lotow-polecamy?strona=1