Antoni Krauze o mgle nad Smoleńskiem i tajemniczym rosyjskim dialogu: „Zakończyłem zrzut, odchodzę na Wschód”. WIDEO

Fot. YouTube/Telewizja Trwam
Fot. YouTube/Telewizja Trwam

Po długich i żmudnych badaniach jestem przekonany, że ten dialog „Zakończyłem zrzut, odchodzę na Wschód” świadczy o tym, że ten Ił nie miał przywieźć żadnych samochodów, ale spowodował tę przedziwną mgłę

— powiedział na konferencji smoleńskiej Antoni Krauze, reżyser filmu „Smoleńsk”, który wchodzi do kin 15 kwietnia 2016.

Zdumiewające jest to, że pewne rzeczy, które już zostały ustalone przez wybitnych naukowców, specjalistów z różnych dziedzin nie przedarły się do tej pory do opinii publicznej. Ustalony na kilka miesięcy po katastrofie prawdziwy przebieg wydarzeń nadal jest podważany co i raz w wystąpieniach bardzo poważnych osobistości czy polityków

— mówił Antoni Krauze, wskazując na stenogramy, które całkowicie przeczą wersji, jakoby załoga za wszelką cenę i wbrew zdrowemu rozsądkowi chciała wylądować.

Reżyser zaznaczył, że sprawą kluczową dla jego decyzji o filmie było spotkanie i rozmowy z załogą Jaka-40, który wylądował w Smoleńsku przed przylotem Tupolewa.

Od załogi Jaka dowiedziałem się pewnych rzeczy, które stały się powodem mojej decyzji, że muszę koniecznie zrealizować film o smoleńsku. Załoga Jaka wylądowała szczęśliwie. Jeszcze w czerwcu 2010 roku zostali pochwaleni za szczęśliwe lądowanie. Dowódca Jaka, por. Artur Wosztyl twierdzi zresztą, że lądowali w zupełnie bezpiecznych warunkach. Widział ponad 100 m z góry pas startowy. Potem, po zmianie na stanowisku szefa sił powietrznych, po objęciu go przez gen. Majewskiego, przez ponad 2 lata toczył się proces przeciwko tym, którzy szczęśliwie wylądowali. Oskarżano ich o działania, które groziły jakąś katastrofą, która się nie wydarzyła

— mówił reżyser. Jak podkreślił, spotkanie z załogą Jaka było dla niego szokiem i pokazywało jak bardzo można zniewolić tak odważnych ludzi, jakimi są piloci.

Pierwsza rozmowa odbyła się w takich warunkach, że nawet największe czasy konspiracji stanu wojennego nie spełniały tych warunków. Zobaczyłem ludzi tak przerażonych, zniewolonych, że nie mogło mi się to pomieścić w głowie. Dopiero po rozwiązaniu 36 spec pułku, który obsługiwał loty VIP-ów, i przejściu części tych ludzi na emerytury wojskowe, dopiero po odejściu ze służby ci ludzie zaczęli mówić. Dzięki temu w moim filmie mam dwóch wspaniałych ekspertów od spraw lotniczych – por. Artura Wosztyla i ppłk Bartosza Stroińskiego, który był dowódcą eskadry tupolewów w specpułku i który 3 dni przed tragedią smoleńską, wraz z kolega Protasiukiem przyleciał do Smoleńska z premierem Tuskiem

— przypominał Antoni Krauze. Zaznaczył, że wbrew forsowanym opiniom, Protasiuk doskonale znał rosyjski i był świetnie przygotowany do lotu 10 kwietnia.

Po szczęśliwym locie z premierem Tuskiem, czekając na powrót premiera i towarzyszących mu osób, odbył w Smoleńsku długa rozmowę z pracownikami kontroli lotów. Był fantastycznie przygotowany do lotu 10 kwietnia

— podkreślił.

Antoni Krauze zwrócił uwagę na sprawę, która po katastrofie smoleńskiej nie znalazła zainteresowania, był fakt, o którym opowiadała mu załoga Jaka.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.