Berczyński: "Spodziewam się, że odkryjemy prawdziwy przebieg katastrofy smoleńskiej"

Fot. wPolityce.pl/TVP Info
Fot. wPolityce.pl/TVP Info

Podkomisja, którą MON powołało do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej, podzieliła się na cztery zespoły - poinformował w poniedziałek wieczorem jej przewodniczący dr inż. Wacław Berczyński. Zapowiedział też „audyt” dotychczas zebranych materiałów.

Podkomisja zebrała się w poniedziałek po raz pierwszy. Jak powiedział Berczyński w TVP Info, podzieliła się na zespoły: konstrukcyjny, prawny, medyczny i elektroniczno-lotniczy. Przewodniczący zaznaczył, że niektórzy członkowie należą do więcej niż jednej grupy.

Berczyński mówił, że podkomisja musi przede wszystkim zebrać wszystkie dostępne materiały, począwszy od materiałów komisji Jerzego Millera (tak nazywano Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, która zbadała katastrofę smoleńską w latach 2010-11), a także prokuratury.

Następnie musimy zrobić ich audyt, tzn. przejrzeć, następnie ocenić jakość tych materiałów, czasami zakwestionować ich prawdziwość, jeżeli tak się okaże, i następnie z tego, co będziemy wiedzieli, wyznaczyć następne kierunki badań

— wyjaśnił przewodniczący podkomisji.

Spodziewam się, że odkryjemy czy opiszemy prawdziwy przebieg katastrofy

— zapowiedział Berczyński.

Pytany o udział w pracach ekspertów zewnętrznych, np. z USA, Berczyński powiedział, że na razie podkomisja nie jest „na etapie, żeby wykorzystać ich wiedzę”.

Pytany o ocenę poprzedniej komisji badającej katastrofę smoleńską, Berczyński powiedział, że „wiemy już w tej chwili, że komisja Millera nie wykorzystała wszystkich materiałów, jakie miała w swojej dyspozycji”.

W niejaki sposób dobrała swoje dane tak, żeby pasowały do tego raportu końcowego. Ja nie wiem na pewno, czy taka była idea komisji Millera, natomiast wiem, że nie wszystkie dane, które miała komisja Millera zostały wykorzystane

— powiedział przewodniczący obecnej podkomisji.

Berczyński powiedział, że chciałby, by podkomisja zakończyła prace jak najszybciej, natomiast ilość materiałów jest ogromna.

Dzisiaj miałem takie pytanie na komisji, ile czasu. Powiedziałem, że będziemy się starali to zamknąć jak najszybciej, może w dwa lata, ale nie możemy tego zagwarantować

— dodał.

Ocenił, że dostęp do wraku Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem, byłby przydatny, bo materiał - szkło czy metal - „ma pamięć” i przechowuje informacje o najwyższych nieprężeniach lub obciążeniach, jakim został poddany.

Berczyński, który wcześniej był jednym z naukowców wspierających zespół parlamentarny ds. katastrofy smoleńskiej, któremu przewodniczył obecny szef MON Antoni Macierewicz (PiS), zapewnił, że po powstaniu podkomisji zmieniło się jego podejście do problemu. „Zespół parlamentarny był inicjatywą wówczas posła Macierewicza, (…) natomiast my teraz jesteśmy podkomisją Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Jesteśmy komisją powołaną przez MON, czyli rząd. To oczywiście zmienia zupełnie i sposób patrzenia na problemy, i nasze możliwości” - powiedział.

Pytany o zarzuty, że podkomisja jest upolityczniona, Berczyński odpowiedział:

Ja sam jestem apolityczny, nie należę np. do partii Prawo i Sprawiedliwość, nie wiem, czy ktoś należy. Jest to grono ekspertów, którzy chcą wyjaśnić ten wypadek.

Dodał, że sam zajął się wyjaśnianiem katastrofy, bo „pierwsze tłumaczenia na temat katastrofy były tak nieprzekonujące czy obraźliwe dla rozsądnego człowieka”, że zdecydował się zabrać głos.

Myślę, że taka była motywacja innych członków komisji. Nie polityka, a właśnie chęć szukania prawdy

— dodał.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych