W Polsce pojawia się szansa na to, co zapoczątkowała "Solidarność”. Z jej cienia wyłania się, niczym duch tych, którzy zginęli, sprawa Smoleńska

fot. ansa/wPolityce.pl
fot. ansa/wPolityce.pl

Bezczelna deklaracja ambasadora Andriejewa: „Wrak Tupolewa wróci do Polski po zakończeniu śledztwa w Rosji”. Tak oznajmiał tytuł zamieszczony niedawno w portalu wPolityce.pl. Słowem: czekaj tatka, latka. Czy rząd polski po wystosowaniu noty w sprawie wraku może zmienić dynamikę tej patowej sytuacji? Myśle, że tak.

Rozwiązanie ograniczałoby stosowne procedury jedynie do końca roku 2016 i miałoby charakter dwustopniowy. Dlaczego dwustopniowy o tym poniżej.

W pierwszej nocie dawano by Rosjanom okres sześciomiesięczny dla przekazania Polsce wraku samolotu i czarnych skrzynek. Okres sześciu miesięcy jest wystarczająco długi, aby Rosjanie mogli się do tej prośby należycie ustosunkować.

Druga nota miałaby jednoznaczny przekaz. Jeśli Rosjanie nie zwrócą państwu polskiemu jego własności, stają sie w tej sprawie głównym podejrzanym. I nie obawiajcie się, że taka nota szeptaną pocztą będzie dezawuowana, iż Rosja tego nie udźwignie. Że będzie wojna. Nikt z powodu noty dyplomatycznej jeszcze nie zaatakował. Jedynym europejskim krajem pozostającym w stanie wojny z Rosją jest Ukraina. Jej zagarnięcie jest celem Kremla i prędzej, czy później może dojść do jej wchłonięcia. Jeśliby tak się stało to polityka światowa nie będzie już skierowana na Rurociąg Północny, czy Syrię, ale na granice państw bałtyckich i granice Polski. W takiej sytuacji wyraźne postawienie sprawy katastrofy smoleńskiej ma pełne uzasadnienie.

Jeśli w tym drugim etapie udałoby się powołać międzynarodową komisję, która przesłuchałaby publicznie takich świadków w sprawie jak niemiecki dziennikarz Jürgen Roth, duński uczony Glenn Jorgensen, Wiesław Binienda z amerykańskiej Rady Nauki, wybitny specjalista w sprawach związanych z lotnictwem Gene Poteat, czy profesor Michael Baden światowej renomy ekspert w ustalaniu przyczyn zgonu, to znacząco odmieniłaby się dynamika spraw związanych z katastrofą, która na obecnym etapie ustaleń mówi jednoznacznie, jak ona musiała przebiegać.

Co w tej sytuacji zrobią Rosjanie? Oddadzą wrak i czarne skrzynki? Mało prawdopodobne. Mało prawdopodobne, ale możliwe. Dlaczego? Bo mają w rękawie kartę, którą są skłonni w pewnym momencie tej gry się posłużyć. A karta ta jest znakowana i tylko mało inteligentnym wydaje się niemożliwa do użycia. Będzie to rosyjski palec wskazujący polskich zleceniodawców zbrodni. Tak. Posłużą się właśnie tym. Odbiją piłkę na drugą stronę. Nie wykluczam też, że ujawnią kilka faktów, które trudno będzie zakwestionować. Stąd taka właśnie moja rada wynikająca z wnikliwej i wielorazowej lektury Jana Kucharzewskiego, markiza de Custine, czy z młodszych profesora Andrzeja Nowaka. Rosja ma prawo tak właśnie robić, jak robi. Pod jednym warunkiem. Że nie pozwoli się jej na politykę jaką prowadziła skutecznie w sprawach zbrodni katyńskiej z roku 1940. W innym przypadku sprawa powrotu Tupolewa i czarnych skrzynek będzie tematem obrad polskiego rzadu, ale tego dopiero z roku 2222.

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych