Pogrzebane państwo... „Kto nie przeczyta, nie zrozumie współczesnej Polski”. Ciekawa promocja książki Marka Pyzy. ZDJĘCIA

Fot. M. Czutko
Fot. M. Czutko

Kolejny z gości promocji, Stanisław Zagrodzki, kuzyn śp. Ewy Bąkowskiej, który bardzo mocno zaangażował się w śledztwo smoleńskie wskazał na problemy, jakie napotkał. Szybko okazało się, że jako członek rodziny musi naprawiać błędy i zaniedbania polskiego państwa.

Jadąc do Moskwy nie sądziłem, że będą stygmatyzowany tym, co zobaczę, tym, z czym będę musiał później walczyć. Identyfikacja ciała, późniejsze zmagania przeżyłem mocno. Trudno mi o tym mówić. (…) Okazało się, że obietnice władz nie były realizowane. Pogrzeby były organizowane, choć nie skończono badań genetycznych. Tymczasem umawialiśmy się, że z chwilą przyjazdu do Polski ostatnich ciał otrzymamy potwierdzenie genetyczne identyfikacji ciał. (…) Polscy genetycy, z którymi potem rozmawiałem, mówili, że oni tylko nadzorowali badania rosyjskie

— mówił o pierwszych wątpliwościach, jakie miał po Smoleńsku.

W pewnym momencie okazało się, że rodziny mają podobne obserwacje, wnioski itd. To sprawiło, że zacząłem pisać blog o tym, co się działo w Moskwie. Od tego czasu zacząłem obserwować co dzieje się w smoleńskiej sprawie. Smoleńskie błoto zaczynało wciągać coraz mocniej. Okazywało się, że śledztwo ma charakter matactwa. Przywiozłem rzeczy Ewy ze Smoleńska, ale prokuratura nie była nimi zainteresowana, wskazując, że mają wszystko co trzeba. Potem udało się przeprowadzić badania, które wniosły dużo do sprawy. Udało się znaleźć laboratorium i zrobić badania. Badania potwierdziły obecność materiałów wybuchowych. Zrozumiałem, że śledztwo idzie w złym kierunku. Tylko dzięki temu, że na Zespole Smoleńskim rozmawiałem z mec. Pszczółkowskim udało mi się uzyskać dostęp do materiałów jawnych tej sprawy. Wciąż odmawia się nam dostępu do kancelarii tajnej. Mamy opinie, ale bez dostępu do materiałów źródłowych. Prokuratura robi wszystko, byśmy przestali wierzyć w jej dobre intencje. Coraz bardziej pochłaniała nas ta sprawa. Szukaliśmy naukowców i ekspertów, którzy pomogliby nam. Materiał jest olbrzymi. Analizowanie materiału jest bardzo trudne, potrzeba wiedzy, umiejętności. Naukowców, którzy chcą się angażować w tę sprawę jest bardzo niewielu. Oni się boją

— mówił Zagrodzki, wskazując, że naukowcy i eksperci, którzy zajmowali się tragedią smoleńską, zawsze byli narażeni na szykany i represje. Niewydolne państwo stworzyło bardzo efektywny przemysł karania za zajmowanie się tragedią smoleńską i nagłaśnianie jej prawdziwego przebiegu.

Izabella Januszko, mama najmłodszej ofiary Smoleńska, stewardessy Natalii wskazała, że jej córka robiła to, co kochała.

Każda z ofiar zasługuje na książkę, to osoby, które mają wielkie doświadczenie. Każda z ofiar to wielki dorobek i życiorys. Gdy Marek Pyza spytał, czy mam ochotę wziąć udział w tym projekcie, myślałam, co powiedzieć o 21-letniej dziewczynie. Jej marzeniem było latanie. To ją zabiło. Następnie pomyślałam, że ta rozmowa pozwoli nam powiedzieć, że nie ma naszej zgody na takie śledztwo. Nie jesteśmy inżynierami, lekarzami, jesteśmy laikami, ale wiemy jedno: nie ma naszej zgody na takie działania. Sama byłam stewardessą, pamiętam jak wyglądają samoloty, że są wielkie, jak są zbudowane. Wiedziałam od początku, że to nie możliwe, by samolot rozpadł się na drobny mak w takiej sytuacji. Kolejne doniesienia nie były przez nas przyjmowane. Mam wrażenie, że prokuratura wróży z fusów, nie ma wraku, czarnych skrzynek, nie ma dowodów. Córka wspominała mi, że piloci, załoga, mechanicy, nawigatorzy, to była dobrze znana i zgrana grupa. Doniesienia mediów, że piloci byli zestresowani, są bajkami. Przecież śp. Lech Kaczyński latał z nimi przez cztery lata. To nie byli niedouczeni ludzie, czy samobójcy, oni nigdy nie naraziliby nikogo, ani siebie na niebezpieczeństwo

— tłumaczyła Januszko. I dodała, że wraz z mężem są gotowi walczyć, nawet wbrew państwu, o prawdę.

Wywiad z Markiem to potwierdzenie, że będziemy walczyć jak długo będzie trzeba. Pięć lat minęło, ale czas nie ma dla nas znaczenia. Prokuratura odrzuca nasze wnioski, ale nie zrażamy się, będziemy cierpliwie czekać, żeby się dowiedzieć, jakie były przyczyny tej katastrofy

— mówiła.

Jej mąż, Grzegorz Januszko wskazał na kłamliwą tezę, jakoby „państwo zdało egzamin”.

Tak się nie stało. Przez lata słyszeliśmy podważanie kompetencji załogi, udawane śledztwo, raport który przekopiowano od MAK. Mieliśmy cały wysp pseudoekspertów, autorytetów itd. Ale to jedynie część państwa, druga część dążyła do prawdy, naukowcy byli szykanowani, ale pracowali, wspierali nas wspaniali ludzie. **Mam nadzieje, że doczekamy się książki „Odkopana prawda”. I liczę, że w niej będzie już można opisać prawdę o Smoleńsku. Liczę, że nie będziemy musieli na nią czekać aż pięć lat

— mówił Januszko, licząc, że państwo wreszcie zacznie wypełniać swoje zadania i obowiązki.

List do uczestników promocji skierował znany mecenas zajmujący się sprawą smoleńską, Piotr Pszczółkowski, który nie mógł przyjechać na spotkanie. Jego list odczytał Marcin Wikło.

Z wielką niecierpliwością i wzruszeniem oczekiwałem dnia promocji książki Pana redaktora Marka Pyzy pt. „Pogrzebana prawda”. Miałem nadzieję, że będę obecny wspólnie z Państwem, Twórcami tego wyjątkowego, osobistego zapisu faktów i głębokich emocji. Jedna ruchomy kalendarz wyborczy, w którym pojawiła się wizyta Pana Premiera Jarosława Kaczyńskiego w Łodzi, w moim okręgu wyborczym, zmodyfikowała wcześniejsze plany. Pozwólcie Państwo, że chociaż tą drogą przekażę wszystkim Rodzinom wyrazy podziękowania i szacunku za ponad pięć lat wspólnych zmagań w dochodzeniu do prawdy. Dziękuję za Waszą obecność w prokuraturze wojskowej, sądach, na naszych spotkaniach roboczych. Pragnę podziękować Panu Markowi Pyzie, dziennikarzowi którego rzetelność i odwaga zawodowa wyróżniają w jego środowisku. Chylę czoła przez Państwa determinacją i godnością, dzięki której prawda, którą starano się ukryć w zalutowanych trumnach nie zostanie pogrzebana

— pisał mecenas Pszczółkowski.

Zuzanna Kurtyka wskazała następnie, że ona i inne rodziny walczące o prawdę walczą nie tylko o swoje interesy, bowiem sprawa smoleńska to kwestia ogólnonarodowa.

Przyjęliśmy na siebie pewną misję. Jesteśmy zobowiązani, przyjęliśmy na siebie zobowiązanie, by reprezentować również tych, którzy nie działają, którzy przyjęli oficjalne komunikaty. Może nie potrafią inaczej… Chcę się dowiedzieć, co się działo w Smoleńsku, ale i dlaczego zgotowano nam pseudośledztwo, propagandę. Spotykamy się kilka dni po opublikowaniu raportu nt. tragedii MH17. Widać, jak śledztwo smoleńskie jest prowadzone. To jest wstyd. To pokazuje, jaka przepaść cywilizacyjna występuje między naszymi krajami. Chciałabym, żeby moje dzieci żyły w państwie prawa. Dla tych dzieci, dla następnych pokoleń musimy zabiegać o prawdę. To jest imperatyw. Przyzwolenie na nieukaraną zbrodnie generuje jedynie kolejne zbrodnie. To jest zadanie na następne lata

— mówiła Kurtyka, słusznie wskazując, jak mocno kompromituje polskie władze porównanie ze śledztwem dotyczącym tragedii MH17.

« poprzednia strona
123
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych