To ważne dni! Holenderski rząd znów daje przykład – w relacjach z Rosją stać twardo przy prawdzie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. faktysmolensk.gov.pl
Fot. faktysmolensk.gov.pl

Warto zwrócić uwagę, że formalnie o powołanie specjalnego do osądzenia winnych wnosi rząd w Kuala Lumpur, który sam ma się czego obawiać. Linie Malaysia Airlines zlekceważyły bowiem ostrzeżenia o niebezpieczeństwie grożącym lotom nad wschodnią Ukrainą. A jednak Malezyjczycy „biorą to na klatę”. Donald Tusk, który lubił to określenie stosować w stosunku do siebie, robił wszystko, by umiędzynarodowienie katastrofy smoleńskiej uniemożliwić.

Dlaczego? Ile na sumieniu musi mieć polska władza? Skoro ekipa Tuska-Kopacz wie, że samodzielnie rosyjski kontrolerom nie zrobi nic, że kluczowych dowodów z Moskwy nie dostanie, a do tego jest przekonana, że po polskiej stronie odpowiedzialność można zrzucić jedynie na ofiary katastrofy oraz parę osób w rozwiązanym 36. pułku, to ma świetny moment, by zadać szacha Prawu i Sprawiedliwości. Może podjąć zakulisowe rozmowy z NATO oraz państwami wyjaśniającymi zestrzelenie MH17 o jakiejś formie współpracy? Może po prostu zacząć nagłaśniać (dotychczas robi to tylko opozycja) wszystkie skandale związane z łamaniem prawa międzynarodowego i zwykłych norm cywilizacyjnych, czego dopuściła się strona rosyjska. Może na kanwie starań pięciu państw o trybunał ws. Boeinga, poszukać pomysłu na powołanie specjalnego międzynarodowego ciała ws. Tupolewa? A może wspólnego? Skorzystać z okazji, jaką jest snop światła znów rzucony na zbrodnię popełnioną przez prorosyjskich terrorystów i pokazać, że niewyjaśniona jest jeszcze jedna katastrofa lotnicza, w wymiarze politycznym dużo bardziej znacząca. Byłby to jednocześnie majstersztyk PR w wykonaniu PO, wytrącenie Prawu i Sprawiedliwości argumentu, który stanowi największe obciążenie dla tej władzy po dwóch kadencjach.

Oczywiście to się zapewne nie stanie, bo Platforma ma za dużo do stracenia. Wgryzienie się niezależnych ekspertów w materiały śledztwa i nieróbstwo komisji Millera pogrążyłoby oficjalną narrację ws. 10/04 i skompromitowało odchodzącą ekipę na arenie międzynarodowej. Ale warto pamiętać, że okazja znów się pojawia i znów nie zostanie wykorzystana. Znów wbrew polskiej racji stanu. Znów wbrew prawdzie, która dla niektórych nie ma najmniejszej wartości.

Zupełnie odwrotnie niż w Królestwie Niderlandów. Gdy w marcu z Marcinem Wikłą byliśmy w Holandii pracując nad reportażem o MH17, na każdym kroku uderzała nas konsekwencja w tym, co słyszeliśmy: „jesteśmy słabym państwem, dodatkowo w wielu kwestiach zależnym od Rosji, ale musimy zrobić wszystko, by odsłonić prawdę o tej tragedii”. Mówili nam to w długich rozmowach członkowie rodzin ofiar, prawnicy, przedstawiciele państwowego urzędu badającego katastrofę, dziennikarze z różnych tytułów, zróżnicowanych światopoglądowo (nawet tacy, którym zdarzało się z atencją pisać o dzisiejszej Rosji), zwykli ludzie. Każdy powtarzał w zasadzie to samo: „wszystko wskazuje na Putina, ale pozostawiamy to do ostatecznego rozstrzygnięcia fachowcom” (no, przedstawiciele władz byli trochę bardziej dyplomatyczni).

Holendrzy zaufali swojemu rządowi, prokuraturze, ekspertom. I nie zostali oszukani. Od początku – poprzez zapewnienie rodzinom wszelkiej pomocy (naprawdę wszelkiej, ze wsparciem kilku rządowych agencji, środkami na własną fundację bliskich, po nowoczesne, sensowne i przyjazne ludziom mocno doświadczonym procedury w instytucjach państwowych – policji, prokuraturze czy OVV), ściągnięcie dużej części wraku (przy ważnym wsparciu premiera Malezji), powołanie międzynarodowych zespołów zarówno w komisji cywilnej jak i prokuraturze, setek ekspertów nieustannie pracujących przy wszystkich czynnościach związanych z wyjaśnianiem tej zbrodni. Wstępny raport gotowy był po kilku tygodniach. W ważnych miejscach potwierdzał ogólnie znaną tezę o zestrzeleniu rakietą, skąd odpaloną itd. Nie wskazywał szczegółów, nie prowadził do sprawców. O tych oficjalnie usłyszymy za kilkanaście tygodni.

Później staną oni przed sądem. Międzynarodowym. W naszym kraju będzie już wówczas inny rząd. Wierzę, że wraz z nim Polska dołączy do Malezji czy Holandii, że odzyska twarz państwa, które ma honor i szanuje pamięć o swoich tragicznie zmarłych wybitnych obywatelach.


„Holenderska lekcja. Opowieść o dwóch katastrofach i dwóch śledztwach” - poleć znajomym za granicą anglojęzyczną wersję reportażu.


Wywiad-rzeka z mec. Małgorzatą Wassermann:”Zamach na prawdę”.

Książka dostępna wSklepiku.pl. Polecamy!

« poprzednia strona
123

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych