Co z umiędzynarodowieniem badania katastrofy smoleńskiej? NASZA SONDA wśród warszawskich „jedynek” do PE

Fot. PAP / Paweł Supernak
Fot. PAP / Paweł Supernak

Czy niejasności wokół katastrofy smoleńskiej będą znaczącym tematem dla nowowybranych eurodeputowanych z Polski? Postanowiliśmy sprawdzić to przy okazji debaty warszawskich kandydatów. Zapytaliśmy więc wszystkie „jedynki” o umiędzynarodowienie wyjaśniania tragedii 10/04.

13 kwietnia 2010 roku w Moskwie Władimir Putin, przy milczącej akceptacji Ewy Kopacz, odrzucił propozycję Unii Europejskiej wsparcia w badaniu przyczyn katastrofy. Czy po nowym rozdaniu we władzach unijnych należałoby do tej sprawy wrócić?

— brzmiało nasze pytanie. Odpowiedzi w większości były dość rytualne, zbieżne ze stanowiskiem partii w tej sprawie. Ale kilku polityków nas zaskoczyło. M.in. Jacek Kurski z Solidarnej Polski, który przy tej okazji zadeklarował… chęć stworzenia koalicji z Prawem i Sprawiedliwością:

Oczywiście, że trzeba do tego wrócić, ale to się nie uda jeśli nie będzie nowego prawicowego polskiego rządu. Bez inicjatywy rządowej ani Parlament Europejski, ani Komisja Europejska, ani NATO, ani Obama palcem nie kiwną. To była podstawowa słabość w tej sprawie – Tusk nie był zainteresowany w umiędzynarodowieniu badania katastrofy, bo musiałoby ono wykazać uchybienia podstawowym standardom związanym z oddaniem tego śledztwa Rosji. Trzeba wygrać wybory, ale sam PiS tego nie zrobi. Jeśli więc ktoś kocha Polskę, chce wyjaśnić Smoleńsk, chce dotrzeć do prawdy, musi się modlić o to, żeby PiS miał koalicjanta. Nie ma lepszego niż Solidarna Polska.

Prof. Zdzisław Krasnodębski kandydujący z list PiS zwrócił uwagę na potrzebę poinformowania państw zachodnich, jak wyjaśnianie tragedii smoleńskiej przebiega w rzeczywistości:

Oczywiście należy do sprawy wrócić, ale najwięcej zależy niestety od rządu polskiego. Ja oczywiście mogę zadeklarować, że zrobię wszystko, by na arenie europejskiej sprawy smoleńskiej pilnować. Naturalnie trzeba dążyć do tego, by opinia europejska, politycy europejscy dowiedzieli się, jaki jest stan śledztwa, co w tej sprawie zrobiono, a czego nie zrobiono. Nie wolno o niej zapominać.

Zdecydowane wsparcie dla umiędzynarodowienia polskiej narodowej tragedii wyraził też Paweł Kowal z Polski Razem:

Zawsze uważałem, że ta sprawa powinna być postawiona na forum unijnym, szczególnie w kontekście politycznych relacji Unia Europejska-Rosja. Będę wspierał w tej sprawie każdego, kto pójdzie tą drogą, tak jak wspierałem ministra Sikorskiego pod koniec 2012 roku. Smoleńsk już dawno powinien się znaleźć na agendzie unijnej, a polski rząd powinien to, o co wtedy apelował Sikorski konsekwentnie kontynuować z urzędem Wysokiego Przedstawiciela ds. Zewnętrznych.

Na pomoc z zagranicy jako jedyną szansę dojścia do prawdy wskazał Krzysztof Bosak z Ruchu Narodowego:

Oczywiście należy wykorzystać wszystkie narzędzia, jakimi możemy się posłużyć, żeby tę sprawę doprowadzić do finału. Możliwości działania naszego państwa – niezależnie od obstrukcji, jaka była przez lata w administracji i niekompetencji – wygląda na to, że się definitywnie wyczerpały. Dlatego nacisk międzynarodowy powinien być takim środkiem, po jaki sięgamy, by tę sprawę wyjaśnić.

Nie wierzy w powodzenie takiej misji Michał Marusik z Nowej Prawicy. Jego zdaniem na państwa Zachodu już nie można liczyć:

Umiędzynarodowienie będzie trudne, jeżeli w ogóle nie będzie niemożliwe. Gdyby inne państwa były istotnie zainteresowane, już wniosłyby jakiś swój udział i mielibyśmy tego efekty. Skoro nie mamy, oznacza to, że podjęły strategiczną dla siebie decyzję niewtrącania się w tę sprawę. Nie widzę więc żadnych szans, by w drugim ruchu postąpiły inaczej. Aczkolwiek prywatnie troszkę żałuję, że ta droga nie została zrealizowana. Niestety już się nie uda do niej wrócić.

Paweł Zalewski, reprezentujący Platformę Obywatelską w zastępstwie Danuty Huebner, nie chciał jednoznacznie odnieść się do umiędzynarodowienia śledztwa. Skupił się na powtarzaniu wytartych fraz od lat już prezentowanych przez polityków PO:

Śledztwem smoleńskim zajmuje się w Polsce prokuratura. Czekam na jej wyniki. Przyznam się, że czekam z pewnym zniecierpliwieniem, bo chciałbym już mieć wiedzę na temat konkluzji śledztwa. Ale rozumiem, że śledztwo jest trudne, więc nie należy w jakiś sposób ponaglać prokuratury. To jest organ państwa polskiego, niezależny, wyznaczony do tego, aby takie śledztwo prowadzić. Natomiast bardzo bym chciał, aby wrak, który dla nas ma charakter nie tylko dowodu w sprawie, ale także symboliczny, jak najszybciej wrócił do kraju. Z drugiej strony mam świadomość, że prezydent Putin rozgrywa tę sprawę w sposób absolutnie cyniczny, wiedząc o tym, że w ten sposób utrzymuje jedno ze źródeł podziału w Polsce. A dla prezydenta Putina podziały w Polsce są ważne. To jest jego interes, abyśmy my, Polacy byli podzieleni. I on doskonale tym instrumentem gra.

Zalewski zadowolił się tą konstatacją, nie wpadając na to, że właśnie międzynarodowe naciski można by wykorzystać przy próbie zmiany postawy Putina.

Kandydaci lewicy nie zaskoczyli wykazując się brakiem jakiegokolwiek zainteresowania w poszukiwaniu pomocy międzynarodowej. Ryszard Kalisz kandydujący z list Europy Plus Twojego Ruchu skręcił w prawne szczegóły i niejasną unifikację europejskich przepisów. W pewnym momencie jednak użył zaskakującej figury. Najwyraźniej jego zdaniem nie ma co dywagować o katastrofie smoleńskiej, bo… minęło od niej dużo czasu.

Nie znam tej propozycji [z kwietnia 2010 r. – przyp. red.], nie wiem, jak ona wyglądała, więc trudno mi się do niej szczegółowo odnieść. W ogóle jestem za tym, aby procedury karne były wspólnotowe. Pracowałem przy europejskim wspólnym prawie umów, mamy też Europejski Nakaz Aresztowania. Gdyby wprowadzono wspólne europejskie postępowanie przygotowawcze, mogłoby ono objąć wiele spraw, w tym również tych najpoważniejszych. Do śledztwa smoleńskiego nie chcę nawiązywać, bo minęły już przecież cztery lata. Odnoszę się jedynie do Unii Europejskiej, do wspólnotowości. Uważam, że powinna być wspólna procedura karna postępowania przygotowawczego. Wtedy mielibyśmy największe możliwości korzystania z najlepszych metod śledczych.

Jego były partyjny kolega, Wojciech Olejniczak, w odróżnieniu od Kalisza wciąż w SLD, był bardziej jednoznaczny. Dla niego w Unii jedyną istotna kwestią jest… integracja.

To nie jest sprawa, którą zajmowaliśmy się czy zajmujemy się w Parlamencie Europejskim. Ona nie ma nic wspólnego z integracją europejską. Powinna zostać wyjaśniona przez polskich śledczych. Cały czas czekamy na raport końcowy prokuratury.

A Grzegorz Benedykciński z PSL najchętniej podpisałby się pod raportem Millera.

Nie widzę powodu, byśmy nie mieli zaufania do naszej komisji, która wydała dość jasny raport. Dla mnie ta sprawa jest wyjaśniona przez polskie organy. Nie ma potrzeby, by jeszcze wokół tego gdzieś coś robiono.

I basta! Z raportem komisji Millera i zgodnymi z nim publikacjami w medialnym mainstreamie najwidoczniej zapoznała się też Agnieszka Grzybek z Zielonych, bo chętnie powoływała się na niewiele znaczące kalki. Wspomniała więc i o mgle i o „prezydenckim” samolocie. Przedstawiła się też jako osoba cierpliwa:

Kwestia smoleńska powinna być wyjaśniona przede wszystkim przez administrację państwową, przez służby polskie. Trzeba zaczekać na wyniki śledztwa i dopiero wtedy będzie można podjąć jakieś decyzje, jakieś działania. Na razie fakty wynikające ze wszystkich dostępnych informacji są takie, że przyczyną katastrofy w dużej mierze były zaniedbania proceduralne po stronie polskiej. Przede wszystkim o tragedii zadecydowały fatalne warunki pogodowe. W ogóle nie powinna była zostać podjęta decyzja o lądowaniu na lotnisku, które zostało dawno temu zamknięte i wyłączone z ruchu. Decydując się na lądowanie w Smoleńsku, wzięliśmy na siebie to ryzyko i to my ponosimy te odpowiedzialność. Mówiąc „my” mam na myśli władze polskie – czynniki, które zadecydowały, że samolot prezydencki lądował na Siewiernym.

Niektórzy z powyższych państwa nie mają szans na euro mandat. Może to i dobrze… Gorzej, że spośród tych, którzy do PE się dostaną (albo znajdą się w nim ponownie) część nie ma poczucia, jak ważne dla polskiej racji stanu jest wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej. Nie widzi tego nawet z perspektywy czterech lat podkładania się Rosji przez polskie władze i agresji Putina wobec Ukrainy.

To niezrozumiałe, że temat niewyjaśnionej tragedii narodowej był w zasadzie nieobecny w kampanii do Parlamentu Europejskiego. Bo to przecież sprawa kluczowa dla bezpieczeństwa państwa i naszych relacji z największym i nieobliczalnym sąsiadem, które to relacje powinniśmy budować w dużej mierze na forum UE.

znp, ansa

PS. Nie wszyscy pytani przez nas kandydaci byli obecni na przedwyborczej debacie. Tutaj nasza relacja z tego wydarzenia.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych