„Zostałam w to wszystko politycznie wmanewrowana. Wmanewrowana została moja rodzina, moje dzieci, moi rodzice, którzy mają 80 i 90 lat.” – mówi Anna Wójcik w rozmowie z Telewizją wPolsce24.
Była dyrektor Biura Prezesa Rady Ministrów udzieliła wywiadu Telewizji wPolsce24, w którym m.in. odnosi się do ataków ze strony Bartosza Arłukowicza.
Od pana posła Bartosza Arłukowicza oczekuję wyższych standardów. Pan Bartosz Arłukowicz jest lekarzem. Mało tego, jest lekarzem-pediatrą. Powinien być stokroć bardziej wyczulony na choroby dziecka. Był ministrem zdrowia. Jaki on daje dzisiaj wyraz temu, co napisał na platformie X, oczerniając mnie, chorobę mojego dziecka, perfidnie kłamiąc? Za te słowa, których użył pan poseł Arłukowicz, zostanie skierowany pozew do sądu
– przekonuje Anna Wójcik.
Atak na rodzinę
Anna Wójcik zapowiada, że będzie pozywać tych, którzy atakują ją i jej rodzinę.
Nikt, kto będzie szkalował moją rodzinę, mnie, moje dziecko, nie pozostanie bez odpowiedzialności prawnej. Nie pozwolę sobie na to, ponieważ jestem osobą niewinną. Zostałam w to wszystko politycznie wmanewrowana. Wmanewrowana została moja rodzina, moje dzieci, moi rodzice, którzy mają 80 i 90 lat. To się położyło cieniem na całą moją rodzinę. Więc wszystko hejterów, którzy piszą źle o tej całej sytuacji, będę pozywać do sądu
– twierdzi.
Anna Wójcik pytana była o to, czy działania obecnych władz wobec opozycji, mogły się przyczynić do śmierci Barbary Skrzypek oraz ojca Marcina Romanowskiego.
Oczywiście, że tak. Widziałam stan mojej mamy, która jest osobą schorowaną. Dziękuję Bogu, że ona przeżyła, że funkcjonuje. Zdawałam sobie sprawie, w jakim stanie psychicznym są moi rodzice. (…) Nie wiem, czy wychodząc z aresztu nie jechałabym na pogrzeb któregoś z rodziców
– przekonuje Wójcik.
Wołam do rządzących: opamiętajcie się! Bo tak nie wolno. To białoruskie metody, to stalinowski reżim, to co wyprawiacie. Chcę, by moja historia wybrzmiała. Chcę, by cała Polska usłyszała, co się robi z matkami!
– dodaje.
Urzędniczka mówi o tym, w jaki sposób została potraktowana przez państwowe służby.
Jestem traktowana jak najgorszy zbrodniarz, jak terrorysta. Jestem doprowadzana do prokuratury, zakuta w kajdankach na nogach i rękach. Czy ja komuś mogę zaszkodzić? Ja, urzędniczka, która przez osiem lat ciężko pracowałam dla tego kraju?
– pyta Anna Wójcik.
Dopiero przez zdenerwowanie moich mecenasów zostają mi te kajdanki ściągnięte. (…) W czym jak mogę komuś zagrozić? Funkcjonariuszowi CBA? Przyszłam tam walczyć, by jak najszybciej wrócić do mojego dziecka. Nikt tego nie słuchał
– dodaje.
Pytam się, gdzie są te kobiety, które chodziły w marszach, które na swoich sztandarach miały hasło „piekł kobiet”, że nieprzestrzegane są prawa kobiet. Ja przeżywałam piekło przez 2 miesiące, zamknięta w celi i żadna z kobiety nie odezwały się w mojej sprawie
– twierdzi Wójcik.
Strach o dziecko
Anna Wójcik nie ukrywa, że gdy przebywała w areszcie, bała się o życie swego syna, który cierpi na zespół Aspergera.
Bardzo się bałam. To były myśli, z którymi się budziłam i zasypiałam. Wylałam morze łez w poduszkę. Wiedziałam, że muszę być silna, muszę być silna dla dziecka. Jak ktoś daje na szali areszt, a na drugiej zdrowie, życie i dziecko. Jak można pójść w zakłamanie? Powiedzieć cokolwiek, by wyjść na wolność? Zagrali najgorszą z możliwych kart. Zagrali moim dzieckiem. Tę grę przegrali. (…) Psychicznie jestem wrakiem, ale walczę
– mówi.
Co Anna Wójcik powiedziałaby Adamowi Bodnarowi?
Powiedziałabym, że mam ogromny żal do rządzących. Czuję się jako wyrzutek społeczeństwa, przemielone przez tę władzę. Moja rodzina została zniszczona. Tak nie powinien zachowywać się były RPO. Powinien stanąć w obronie mnie i mojej rodziny
– twierdzi.
Ostatnie łzy, które wylałam, to łzy szczęścia, gdy spotkałam się z dziećmi. Dzisiaj nie mam tych łez. Wszystkie zostawiłam w celi. Nie chcę płakać przy dzieciach, chcę by moje dzieci zobaczyły siłę. (…) Musimy na swój sposób przetworzyć, ale jesteśmy kochającą rodzinę i wierzę, że damy radę
– dodaje.
Żadne medium nie podało imienia mojego syna. Zrobiła to prokuratura, która ze szczególną starannością powinna dbać o to. Dopiero po ingerencji mojego obrońcy zostało to zmienione. Czego my oczekujemy od prokuratury, skoro robi takie kardynalne błędy? A może to było świadome działanie, by ujawnić imię mojego syna, upokorzyć mnie i moją rodzinę?
Dostęp do Telewizji wPolsce24
Jak twierdzi Anna Wójcik, w czasie pobytu w areszcie miała dostęp do Telewizji wPolsce24, co dało jej „dużo siły”.
Oglądałam i to mi dawało bardzo dużo siły. To było jedyne okno na świat w tej celi. Gdy widziałam tę siłę, że ludzie stoją za mną, to uwierzyłam, że przyjdzie taki moment, że to wszystko, co mam w tej celi, to się skończy i to, że ludzie uwierzyli w to, że jestem tu niesprawiedliwie, że jest to areszt wydobywczy i jest to polityczna sprawa, bo tak trzeba to określić. Te rzesze ludzi i państwa przekazy w stacji naprawdę dawały mi nieprawdopodobną siłę. Chciałabym podziękować państwa stacji i wszystkim widzom Telewizji wPolsce24, że państwo uwierzyliście we mnie, że nie pozwoliliście, by dramat mój i mojego dziecka, mojej rodziny, trwał. Bo tak po prostu nie można. Tu nie ma zasad, reguł, prawa
– mówiła Anna Wójcik.
mly/Telewizja wPolsce24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/726042-tylko-u-nas-anna-wojcik-zapowiada-pozwanie-arlukowicza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.