„Nie dysponując nowoczesnym systemem komunikacyjnym nie jesteśmy w stanie wpłynąć na rachunek strategiczny Rosji. W tym sensie zaniechanie może kosztować nas wojnę i być może utratę części terytoriów” - powiedział Marek Budzisz, publicysta „Tygodnika Sieci” i portalu wPolityce oraz analityk, podczas posiedzenia Zespołu Pracy dla Polski zainicjowanego przez Prawo i Sprawiedliwość.
Do Zespołu Pracy dla Polski PiS zaprosiło nie tylko polityków, ale i ekspertów. Pierwsze posiedzenie dotyczyło w głównej mierze Centralnego Portu Komunikacyjnego, który ma znaczenie strategiczne zarówno dla gospodarki, jak i bezpieczeństwa Polski. Pojawia się ryzyko, że obecna koalicja rządząca będzie chciała wygasić ten projekt.
„Kwestie bezpieczeństwa nie mają barw partyjnych”
Jednym z ekspertów był Marek Budzisz, analityk oraz dziennikarz publikujący na portalu wPolityce oraz „Tygodniku Sieci”.
Kwestie bezpieczeństwa nie mają barw partyjnych. Powinny być pewnym elementem łączącym wspólnotę polityczną. Uważam również, że to, co sygnalizowali moi przedmówcy – perspektywa wzrostu – jest nieprawdopodobna, jeśli nie jesteśmy w stanie zagwarantować bezpieczeństwa. To jest warunek rudymentarny dla myślenia o prawidłowym rozwoju Rzeczpospolitej
— mówił.
W związku z wojną na Ukrainie i agresywną polityką Federacji Rosyjskiej, zmianie ulega polityka odstraszania stosowana przez Pakt Północnoatlantycki. Decyzje w tej materii zostały podjęte w czasie szczytu w Madrycie i potwierdzone w Wilnie. To, co prezydent Biden barwnie określa mianem „Nie oddamy cala kwadratowego ziemi natowskiej” w języku strategicznym nazywa się „deterrence by denial”. Tego rodzaju formuła odstraszania wymusza zdolność do zgromadzenia odpowiednich sił, nie w czasie wojny, ale w czasie pokoju, aby wpłynąć na rachunek strategiczny potencjalnego agresora i odwieść go od zamysłu rozpoczęcia jakiejkolwiek formuły działań o charakterze agresywnym. W tym sensie jest to czynnik, który został zapowiedziany i już jest realizowany
— podkreślił ekspert.
NATO buduje siły szybkiego reagowania. Pierwszą szpicę 100 tys. żołnierzy, którą powinniśmy być w stanie wysłać w obszary zagrożone napięciem czy destabilizacją w terminie do 7 dni od wydania stosownych rozkazów, i kolejne 200 tys. żołnierzy wraz ze sprzętem w terminie do 30. dnia od momentu wydania stosownych rozkazów – to są te nowe realia, które nakłada się na nas zarówno jako członka NATO, jak i panstwo położone w newralgicznym punkcie
— ocenił.
Jesteśmy punktem ciężkości całego systemu obrony wschodniej flanki NATO. Wynika to z prostego faktu: po wejściu Finlandii do NATO granica między Paktem a Federacją Rosyjską wynosi 2600 km, nie licząc granicy między Białorusią i państwami NATO. A siły lądowe państw graniczących z Rosją są zbyt małe, aby w ogóle mówić o systemie „deterrence by denial”
— powiedział Marek Budzisz.
„Czasu zagrożenia nie liczymy w dziesięcioleciach”
Analityk zaznaczył, że Polska musi zainwestować także w system komunikacji, co pokazały sierpniowe incydenty na kolei.
Czasu zagrożenia nie liczymy w dziesięcioleciach. Wielu polityków i dowódców wojskowych mówi o terminie 2-3, może 5 lat. Jeżeli nie zrealizujemy tej inwestycji w tym czasie, to nie będziemy w stanie realizować skutecznej polityki odstraszania Federacji Rosyjskiej
— wskazał Marek Budzisz.
Oznacza to, że rośnie prawdopodobieństwo wojny, agresywnej, wywołanej przez Federację Rosyjską, ponieważ nie dysponując nowoczesnym systemem komunikacyjnym nie jesteśmy w stanie wpłynąć na rachunek strategiczny Rosji. W tym sensie zaniechanie może kosztować nas wojne i być może utratę części terytoriów
— ostrzegł ekspert.
Błąd: Nie możesz wstawiać obrazków z zewnętrznych serwerów.
aja/Youtube:@videoparlamentpl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/680113-budzisz-ostrzega-zaniechanie-moze-nas-kosztowac-wojne