Relokacja w UE ma dotyczyć tych imigrantów, którzy nie chcą pracować w Niemczech - mówił wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk w Programie Pierwszym Polskiego Radia pytany o słowa kanclerza Olafa Scholza o odciążeniu Niemiec przez proces relokacji migrantów w UE.
Według wiceszefa MSZ te słowa kanclerza należy rozumieć w dość prosty sposób.
W Niemczech mamy nadmiar imigrantów, których nie zaabsorbował niemiecki rynek pracy, którzy nie chcą pracować, którzy stwarzają problem dla niemieckiego społeczeństwa, którzy się nie asymilują, którzy stwarzają problemy - rośnie przestępczość
— mówił w porannym wywiadzie.
Bezprecedensowe poparcie dla AfD
Przypomniał, że rośnie tam poparcie dla antyimigranckiej partii AfD, która według sondaży obecnie jest drugim ugrupowaniem na scenie politycznej Niemiec i wyprzedza wszystkie partie rządzące.
Na tym to ma polegać, że tych wszystkich, którzy nie chcą pracować, nie chcą się asymilować będzie się relokowało do innych krajów - w tym do Polski. Oni mają być tu w obozach, a jeśli ich nie przyjmiemy, to mamy zapłacić 22 tysięcy euro
— tłumaczył w radiowej Jedynce.
Co więcej - jeśli oni nawet uciekną z tego obozu do Niemiec, to i tak musimy zapłacić i musimy ich wziąć z powrotem do Polski
— dodał.
Według niego to „arcyboleśnie prosty” przykład tego, jak można „bohatersko rozwiązywać problemy, które samemu się stworzyło”. Przypomniał, że jeszcze niedawno kanclerz Angela Merkel otworzyła granice Niemiec i całej Unii Europejskiej dla imigrantów.
Dzisiaj po siedmiu, ośmiu latach oni stwarzają gigantyczne problemy społeczne, nie asymilują się, nie stwarzają żadnych korzyści dla niemieckiej gospodarki i powstał pomysł, żeby się ich pozbyć - tworzy się właśnie system przymusowej relokacji w Unii Europejskiej
— podkreślił Mularczyk.
Niebezpieczny proces
Nie miejmy złudzeń - Komisja Europejska dzisiaj realizuje politykę niemiecką. Oczywiście część tej polityki jest wspierana przez kraje południa, które również mają potężne problemy z imigrantami - Grecja, Włochy, Hiszpania, gdzie tysiące imigrantów z całej Afryki, z Azji przypływają na łodziach i stwarzają problemy społeczne
— mówił Mularczyk.
Słyszymy dzień po dniu o dramatycznych historiach przestępstw, gwałtów
— dodał.
Według niego to proces, który jest „bardzo niebezpieczny i który musimy zatrzymać”.
Trzeba powiedzieć jasno, że nie ma zgody naszej formacji na taki model polityki w Unii Europejskiej - ten (…) brak solidarności w tym przypadku
— zadeklarował.
Przecież nie trzeba przypominać, że ponad 10 milionów ludzi z Ukrainy przeszło polską granicę. Wielu z tych ludzi korzysta z gościnności naszego państwa. Z tego tytułu ponosimy gigantyczne koszty społeczne, koszty dla naszego PKB liczone w miliardy euro i Unia Europejska w żaden sposób nam tego nie wynagrodziła
— argumentował polityk.
Według niego opozycja, która jest przeciwna referendum w sprawie przymusowej relokacji imigrantów, obawia się go, bo wie, że zdecydowana większość naszego społeczeństwa będzie temu mechanizmowi przeciwna.
Wówczas to będzie problem dla każdego kolejnego rządu
— ocenił.
Według niego Komisja Europejska obawia się, że polskie referendum pokaże ścieżkę walki z tym mechanizmem relokacji i tam też po odwołaniu się do społeczeństwa - opinii publicznej, również w wielu innych krajach nie będzie zgody na proponowaną relokację imigrantów.
CZYTAJ TEŻ:
pn/PAP/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/651851-wiceszef-msz-pomysl-relokacji-to-realizacja-polityki-rfn