Parlament Europejski zdecydował we wczorajszym głosowaniu, że nie odbierze immunitetu byłemu premierowi Belgii, obecnemu europosłowi Guyowi Verhofstadtowi z powodu jego słów o Marszu Niepodległości w Polsce z 2017 roku. Przypomnę, że Belg nazwał uczestników tego marszu „faszystami, neonazistami i białymi suprematystami”. Decyzja PE szczególnie mnie nie dziwi, ale już postawa europosłów Platformy Obywatelskiej, jak najbardziej.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Halicki z Sikorskim bronią Verhofstadta
Za nieodebraniem immunitetu byłemu premierowi Belgii, była miażdżąca część eurodeputowanych. To mnie nie dziwi. W PE rządzą liberałowie i socjaliści, a do nich właśnie zalicza się belgijski polityk. Szokuje za to postawa polskich europosłów, którzy bronili Verhofstadta przekonując, że jego wystąpienie z 2017 roku było… „propolskie”, a domaganie się odebrania mu immunitetu, to „wstyd”.
Moim osobistym zdaniem pan Verhofstadt się w tej połowie zdania zagalopował i mógłby się wycofać, ale prawo do wolności wypowiedzi na sali plenarnej Parlamentu Europejskiego jest większym dobrem niż to, że ktoś przeholował
—powiedział, cytowany przez PAP, Radosław Sikorski.
Zatrzymajmy się na chwilę przy tych słowach. Co de facto powiedział były szef polskiej dyplomacji (sic!)? Powiedział ni mniej, ni więcej, że w imię „wolności wypowiedzi” można nazwać 60 tys. polskich patriotów „faszystami” i nie przejmować się żadnymi konsekwencjami. Czy niechęć Sikorskiego do uczestników Marszu Niepodległości jest tak duża, że nie widzi problemu w tym, że ktoś nazywa idące w nim rodziny z dziećmi „neonazistami”? Jak można bronić tak skandalicznych słów? Ale może Sikorski tych słów nie słyszał, a usłyszał tylko, jak Belg krytykował Jarosława Kaczyńskiego? To by wiele wyjaśniało.
Jednak jeszcze bardziej skandaliczne są słowa Andrzeja Halickiego, który stwierdził, że wystąpienie Belga było „jednym z bardziej propolskich wystąpień przewodniczącego Verhofstadta”. To już jest po prostu podłe!
Czy powinno nas to dziwić?
Czy taka postawa europosłów PO, powinna nas szokować? Pamiętamy przecież doskonale, a przynajmniej powinniśmy pamiętać, jak za rządów PO-PSL traktowani byli uczestnicy Marszu Niepodległości. Pamiętamy prowokacje, zatrzymania i dramatyczne relacje TVN-u. Nie wspominając już o podpaleniu budki przy rosyjskiej ambasadzie. Nie powinno więc dziwić, że europosłowie Platformy Obywatelskiej stają w obronie Belga. Ich postawa mówi nam jednak coś więcej, niż tylko to, że nie pałają sympatią do uczestników Marszu Niepodległości. Ona wprost pokazuje, jakie ci politycy mają podejście do obrony dobrego imienia Polski i Polaków. Przecież broniąc przewodniczącego Verhofstadta zdają się mówić, że Polaków świętujących 11 listopada odzyskanie przez Polskę niepodległości, można bezkarnie nazywać faszystami.
A jeżeli takie podejście mają obaj panowie, to trzeba spytać, czy tak samo bronią innych polskich interesów?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/505328-mozna-juz-bezkarnie-nazywac-polakow-faszystami