Według przecieków PR-owcy doradzali Rafałowi Trzaskowskiemu zmiękczenie przekazu. Sugerowali, żeby broń Boże nie dał się wpędzić w schemat antyklerykała – człowieka, który jest na bakier z Kościołem, tradycją i przeszłością, która jest droga dla większości Polaków
— tak politolog Artur Wróblewski tłumaczy w rozmowie z portalem wPolityce.pl próbę zmiany narracji w kampanii wyborczej przez Rafała Trzaskowskiego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Rafał Trzaskowski wszedł w kampanię wyborczą agresywnie, grając na polaryzację. Od kilku dni stara się zmienić narrację na łagodniejszą. Z czego to wynika?
Artur Wróblewski: Według przecieków PR-owcy doradzali Rafałowi Trzaskowskiemu zmiękczenie przekazu. Sugerowali, żeby broń Boże nie dał się wpędzić w schemat antyklerykała – człowieka, który jest na bakier z Kościołem, tradycją i przeszłością, która jest droga dla większości Polaków. Teraz Rafał Trzaskowski dość nieudolnie, tak kwadratowo, odchodzi do tego swojego neoliberalnego wizerunku. Pod wpływem spin doktorów zdał sobie chyba sprawę, że trudno jest wygrać wybory jako radykalny antyklerykał i światopoglądowy ultraliberał w kraju, w którym większość Polaków ma poglądy, jeśli chodzi o gospodarkę i jeśli chodzi o sprawy obyczajowo-kulturowo-światopoglądowe, umiarkowane bądź wręcz konserwatywne. To jest ten sam problem, który w USA zauważyli Demokraci, pokazując swoich kontrkandydatów dla Trumpa. Był tam m.in. Pete Buttigieg, który był gejem, i który bardzo szybko wypadł z tej gry prawyborczej. Został Joe Biden, który jest trochę ucieleśnieniem konserwatyzmu, umiaru, wręcz pewnej nudności. Duża część Amerykanów ma poglądy konserwatywne, republikańskie i nie da się radykalizmem wygrać wyborów. To samo przytrafiło się Rafałowi Trzaskowskiemu. Uświadomił sobie, że nie wygra wyborów, jeśli będzie głosił poglądy, które zawsze głosił. Mówił wielokrotnie w przeszłości, że jest za in vitro, a np. polski Kościół jest przeciwko, chwalił się podpisaniem deklaracji „LGBT+”. Z kolei w styczniu 2019 r. mówił w wywiadzie dla red. Piaseckiego, że religia w szkołach się nie sprawdziła. Opowiadał też, że tak naprawdę wierzy w bezosobowego Boga żydowskiego filozofa Barucha Spinozy. I nagle te poglądy zaczęły go gonić, jak również „antypisizm” i „antykaczyzm”. Stwierdził zatem, że trzeba odejść od tych starych poglądów i zaczął przedstawiać nową wersję swoich poglądów. Jej kwintesencją jest chęć porównania jego wizyty w Zakopanem do wizyty w tym mieście Jana Pawła II w 1997 r. Wtedy papież zwracał uwagę na pewne wypaczenia okresu reform. Dlatego ta wizyta Trzaskowskiego i jej porównanie do wizyty papieża przez panią Marczułajtis może być przeciwskuteczna. Wielu ludzi patrzy na to i traktuje to jak parodiowanie wizyty Jana Pawła II. Podobnie, jak kiedyś parodiował papieża pan Siwiec z otoczenia prezydenta Kwaśniewskiego.
Zmiana retoryki kandydata PO niesie ze sobą również zmiany w deklaracjach programowych. Rafał Trzaskowski zapewnia, że chce „nowej solidarności”. Nie mówi już o programie „500 plus” jako o „rozdawnictwie”, wskazując że taka pomoc była potrzebna. Czy ta zmiana wizerunku na polityka zatroskanego o najsłabszych się powiedzie?
Absolutnie nie. W moim przekonaniu Rafał Trzaskowski do tej pory wyrażał swoje poglądy w sposób zbyt radykalny i agresywny, żeby teraz mógł się przefarbować czy przestawić o 180 stopni, w tak krótkim czasie. Pamiętajmy, że jeśli ludzie nie kupią tej jego zmiany, to mogą ją odczytać właśnie jako taką próbę przefarbowania się – tzn. nieudolnego zmieniania poglądów, a nie ewolucyjnego, wynikającego z przemyślenia pewnych spraw. Prawdziwa twarz Rafała Trzaskowskiego, która musi być jeszcze wyjaśniona, to twarz prezydenta, ale Warszawy i to, co zrobił ok. 50 tys. ludzi, a raczej czego nie zrobił. Dalej kontynuuje politykę złodziejskiej reprywatyzacji bandytów z przemysłu prawniczo-urzędniczego, która doprowadziła do tej sytuacji. Rafał Trzaskowski miał szansę uznać postanowienia Komisji Weryfikacyjnej, ale je zaskarża. Nie wiadomo czy robi to z naiwności, zaniedbania, czy ma w tym jakiś interes, czy jest tam głębsze dno. I to jest prawdziwy Rafał Trzaskowski, bo to są uczynki, a nie słowa.
Sprawa dzikiej reprywatyzacji może mieć wpływ na kampanię prezydencką w skali całego kraju? W wyborach samorządowych w Warszawie ten temat nie był kluczowy.
W moim przekonaniu ten temat może mieć kluczowe znaczenie, jeśli zostanie wyjaśniony, czyli jeśli będzie się mówiło o aferze reprywatyzacyjnej. Ona jest niewyjaśniona. Nie wiem czy Rafał Trzaskowski i jego ludzie aktywnie podają do sądu sprawy przeciwko interesom warszawiaków, a w interesie bandytów, którzy prywatyzowali kamienice na 130-latków, czy robią to z zaniedbania, głupoty, czy ze względu na interesy, powiązania. To trzeba wyświetlić. Ten temat bardziej chwyci w Polsce, dlatego że Warszawa jest specyficznym środowiskiem ludzi bogatych, często przyjezdnych, którzy nie mają wyrobionej więzi z tym miastem. Kabaty czy miasteczko Wilanów opróżniają się w weekendy, bo często ludzie wracają do swoich domów w Białymstoku, Ostrowcu Świętokrzyskim czy Radomiu. Dlatego ten temat krzywdy ludzkiej w Warszawie nie odegrał takiej roli w wyborach samorządowych. Nie padł na podatny grunt. Ludzi upokorzonych, biednych, dotkniętych tą aferą jest być może mniej niż ludzi bogatych, którzy są beneficjentami pewnego luksusu. Natomiast w skali ogólnopolskiej mamy odwrotną sytuację. Mamy wciąż więcej ludzi na dorobku, którym się nie przelewa, dla których ważne jest „500 plus” i historia o prezydencie miasta, który poszedł do sądu przeciwko interesom tego miasta, a w obronie interesów bandytów, lobbystów – robi wrażenie i może zaważyć na wyniku wyborów. To pokazują również sondaże dotyczące II tury, w których lepsze wyniki od Trzaskowskiego – w rywalizacji z prezydentem Dudą – uzyskuje Hołownia czy nawet Kosiniak-Kamysz. Po prostu pewne rzeczy zaczynają przebijać się do świadomości ludzi. Prezydent, który w kraju katolickim opowiada, że on wierzy w bezosobowego Boga Spinozy, którego kijem pogonili nawet sami sefardyjscy rabini żydowscy w Holandii… Zresztą Spinoza był autorem relatywizmu etycznego, jak również twierdził, że wolność to uświadomienie sobie dziejowej konieczności, co później przejęli naziści. To pokazuje, że tak naprawdę Rafał Trzaskowski ma poglądy, które są obciążeniem, jeśli oczywiście sprawy wyjdą na światło dzienne i ludzie sobie uświadomią, że ktoś taki może być prezydentem w ich kraju. Ktoś, kto głosi egzotyczne poglądy i wierzenia.
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Prof. Maliszewski: Strategia Trzaskowskiego jest błędna. Przewaga prezydenta Dudy nad nim może niebawem rosnąć
Not. xyz
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/503727-wroblewski-trzaskowski-nie-wygra-wyborow-swoimi-pogladami