Jak to się dzieje, że relacje naocznych świadków potwierdzające niemieckie sprawstwo bestialskiej zbrodni są zupełnie ignorowane?
Niezbitych dowodów, co naprawdę wydarzyło się w 10 lipca 1941 roku w Jedwabnem dostarczyłaby ekshumacja. Nie można jej jednak przeprowadzić ze względu na zaporowy sprzeciw strony żydowskiej.
Tak latem 2016 roku skomentował (dziennikwschodni.pl) Jonny Daniels, prezes fundacji From The Depths inicjatywę zbierania podpisów pod projektem ustawy nakazującej wznowienie ekshumacji w Jedwabnem:
Nawet jeśli pod tą inicjatywą podpisze się 40 milionów osób, ekshumacja w Jedwabnem nie odbędzie się. To jest sprzeczne z prawem żydowskim, żydowskie dusze wystarczająco już cierpiały i nie ma potrzeby, żeby cierpiały ponownie.
Tu się pojawia pytanie czemu tak strona izraelska rozgłasza, że ustawa IPN będzie zakazywała badań, jeśli te badania są według niej niemożliwe do przeprowadzenia?
Czy za badania i jedynie słuszną wersję zbrodni będziemy nadal uznawać paszkwilanckie, niemające nic wspólnego z próbą odwzorowania faktów, książki Grossa?
Jednak nawet bez dokonywania ekshumacji można, a nawet trzeba zapoznać świat z licznymi relacjami naocznych świadków tego przerażającego ludobójstwa. Zeznania te niezbicie potwierdzają, że dokonali go niemieccy naziści.
Jaki był przebieg zdarzeń, wyczerpująco opisują artykuły, które ukazały się na naszym portalu wPolityce.pl:
I artykuł: Prawdziwy film o zbrodni w Jedwabnem: „Najwyższy czas, żebyśmy zaczęli odzyskiwać tożsamość narodową. Powstańmy z kolan!” z maja 2016 roku. Jest relacja (Bernard iMargotte/blogpress.pl) z polskiej premiery filmu Elżbiety i Wacława Kujbidów „Jedwabne – Naoczni Świadkowie – Spisane Świadectwa – Pominięte Fakty” w cyklu „Maj na Foksal”.
Być z może są jeszcze inne relacje, ale już te materiały, dostępne zresztą na You Tubie, powinny być zebrane w jeden dokument (za zgodą autorów, oczywiście), oprawione tłumaczeniami i jak najszerzej kolportowane.
Nie trzeba czekać na filmową superprodukcję, o której słyszymy i słyszymy, ale zobaczyć coś nie możemy. Chyba opracowaniem tego tematu mogłaby się zająć Polska Fundacja Narodowa. Efekt mielibyśmy prawie natychmiastowy, bez niebotycznych nakładów. Lepiej dostępne środki przeznaczyć na promocję filmu.
Nie mam aż takiej wiedzy, bo może to zostało zrobione, ale konieczna jest kwerenda na temat Jedwabnego w niemieckich archiwach. Może zostały rozkazy, dokumenty opisujące eksterminacje ludności, po 22 czerwca 1941 roku.
Sytuacja stała się na tyle poważna, że nie da się dłużej tkwić w zahipnotyzowanej bezradności. Nasi rządzący też powinni się zapoznać się z tymi artykułami, może przestali potakiwać głowami, że tej zbrodni winni są Polacy.
Mamienie nas, że idzie na lepsze bo powoływaliśmy jakiś zespół do czegoś tam i być może strona izraelska też powoła, a my dodatkowo otworzymy muzeum…
I co? Przestaną nas nazywać antysemitami, przestaną nas oskarżać o współudział w Holocauście, polecą w świat z dobrą nowiną, że Polacy są jednak kochani? Jako naród ponieśliśmy obecnie ogromne i zupełnie niezawinione straty wizerunkowe. Usankcjonowaną i przyklejoną nam etykietką „Polaka antysemity” jest właśnie mord w Jedwabnem. Albo odważnie staniemy po stronie prawdy, albo nie jesteśmy godni heroicznych czynów naszych przodków, których pamięć jest w odrażający sposób profanowana.
Przedstawmy wreszcie światu rzetelne badania zgodnie z oczekiwaniami strony izraelskiej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/383053-oszczerczy-atak-agresywnych-srodowisk-zydowskich-na-polske-nie-bylby-mozliwy-gdyby-dawno-zostala-rozpowszechniona-prawda-o-jedwabnem