Po takiej lekturze pozostaje nam tylko przeprosić świat za rozpętanie wojny i holokaust. W nagrodę prezydent Aleksander Kwaśniewski, przypiął mu Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Dziennik „Der Tagesspiegel” skwitował w swej publikacji pt. „Polscy poszukiwacze złota”, opartej na „opracowaniach” Grossa, że bezczeszczenie i rabowanie żydowskich zwłok było „tak powszechnym fenomenem, iż uchodziło za coś w rodzaju normalności”…
Wiadomo, nic tak nie ożywia gazety jak trup. Zwłaszcza żydowski trup. Na takim podłożu wyrastają jak grzyby po deszczu kolejne publikacje, jak np. felietonisty brytyjskiego „Timesa” Gilesa Corena, którego jedynym wcześniejszym osiągnięciem pisarskim była nagroda „The Literary Review Bad Sex in Fiction Award” za najgorszy opis… stosunków płciowych. Coren, jeszcze wcześniej recenzent kulinarny, postanowił zmienić obszar zainteresowań i zajął się antysemityzmem, a to z racji - jak sam uzasadniał - żydowskiego pochodzenia jego dziadka. W tym nowym wydaniu Corena trupów jest wiele, a sprawca jeden: Polacy.
„Polskie ludzie nie bać się mówić, że nie lubić Żydów”, u nas „wrzuca się ich na widłach do studni” i „zabetonowuje”, a potem „pije wódkę i tańczy na grobach”
—napisał w jednym z felietonów, dla uatrakcyjnienia łamaną angielszczyzną, co miało nawiązywać polskich imigrantów zarobkowych na wyspach. Nie ma narodu świętych. I wśród nas, Polaków, byli tacy, którzy mieli udział w pogromie i wzbogacali się na tragedii Żydów. Jednoznaczne potępienie tych tragicznych zdarzeń jest absolutnie niezbędne. Problem tkwi w krzywdzących uogólnieniach, w stawianiu nas, całego polskiego społeczeństwa w równym szeregu z realizatorami „ostatecznego rozwiązania”, jako modelowych antysemitów.
Prawda historyczna coraz częściej przegrywa, niemal zawsze na niekorzyść Polski
—konstatuje nie bez racji Jacek Karnowski na naszym portalu w tekście pt. „Faktyczny dyktat, ambasador Izraela stawia władze RP w arcytrudnej sytuacji. Tu nie ma dobrego wyjścia” - polecam. Dobrego wyjścia nie ma, ale jest jedna tylko możliwość odtrucia tej zatrutej studni bez dna. Właśnie reakcja na przyjęty w Sejmie zapis penalizujący używanie paskudnego i bezgranicznie niesprawiedliwego, ale niestety zakorzenionego poza granicami pojęcia „polskie obozy śmierci” dowodzi, jak bardzo był on potrzebny. Nasza postawa powinna być pod tym względem twarda i niezłomna. Każde ustępstwo będzie jedynie legitymizowało to krzywdzące pojęcie. Równolegle należy wreszcie na serio zająć się propagandową naprawą naszego wizerunku, wyłożyć na stół miliony i, podobnie jak Niemcy, którzy chcą się podzielić swą odpowiedzialnością z innymi narodami, w tym przede wszystkim z naszym, za fabryki śmierci, rozpisać konkursy, zatrudnić najlepszych z najlepszych fachowców, zrealizować wreszcie docierające do ogółu szerokoekranowe produkcje filmowe, wydać różnojęzyczne publikacje, albumy, opracowania książkowe, zamówić reportaże, organizować panele dyskusyjne i konferencje naukowe z udziałem największych autorytetów i znanych postaci z zagranicy. Chodzi bowiem o obronę polskiej racji stanu, naszej godności, na czym nie można oszczędzać.
W całej tej debacie umyka uwadze fakt, że Polacy byli tak samo skazani na zagładę jak Żydzi. Przyznam, że mierzi mnie to czcze gadanie o tym, co powinniśmy, co należy, to odfajkowywanie tematu, to gaszenie pożarów, ta koszmarna indolencja, to wieczne jęczenie, jak jesteśmy krzywdzeni. Że będzie to jak walka Dawida z Goliatem? Nawet jeśli, to nie należy zapominać, kto tę walkę wygrał. Do roboty, do cholery!
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Po takiej lekturze pozostaje nam tylko przeprosić świat za rozpętanie wojny i holokaust. W nagrodę prezydent Aleksander Kwaśniewski, przypiął mu Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Dziennik „Der Tagesspiegel” skwitował w swej publikacji pt. „Polscy poszukiwacze złota”, opartej na „opracowaniach” Grossa, że bezczeszczenie i rabowanie żydowskich zwłok było „tak powszechnym fenomenem, iż uchodziło za coś w rodzaju normalności”…
Wiadomo, nic tak nie ożywia gazety jak trup. Zwłaszcza żydowski trup. Na takim podłożu wyrastają jak grzyby po deszczu kolejne publikacje, jak np. felietonisty brytyjskiego „Timesa” Gilesa Corena, którego jedynym wcześniejszym osiągnięciem pisarskim była nagroda „The Literary Review Bad Sex in Fiction Award” za najgorszy opis… stosunków płciowych. Coren, jeszcze wcześniej recenzent kulinarny, postanowił zmienić obszar zainteresowań i zajął się antysemityzmem, a to z racji - jak sam uzasadniał - żydowskiego pochodzenia jego dziadka. W tym nowym wydaniu Corena trupów jest wiele, a sprawca jeden: Polacy.
„Polskie ludzie nie bać się mówić, że nie lubić Żydów”, u nas „wrzuca się ich na widłach do studni” i „zabetonowuje”, a potem „pije wódkę i tańczy na grobach”
—napisał w jednym z felietonów, dla uatrakcyjnienia łamaną angielszczyzną, co miało nawiązywać polskich imigrantów zarobkowych na wyspach. Nie ma narodu świętych. I wśród nas, Polaków, byli tacy, którzy mieli udział w pogromie i wzbogacali się na tragedii Żydów. Jednoznaczne potępienie tych tragicznych zdarzeń jest absolutnie niezbędne. Problem tkwi w krzywdzących uogólnieniach, w stawianiu nas, całego polskiego społeczeństwa w równym szeregu z realizatorami „ostatecznego rozwiązania”, jako modelowych antysemitów.
Prawda historyczna coraz częściej przegrywa, niemal zawsze na niekorzyść Polski
—konstatuje nie bez racji Jacek Karnowski na naszym portalu w tekście pt. „Faktyczny dyktat, ambasador Izraela stawia władze RP w arcytrudnej sytuacji. Tu nie ma dobrego wyjścia” - polecam. Dobrego wyjścia nie ma, ale jest jedna tylko możliwość odtrucia tej zatrutej studni bez dna. Właśnie reakcja na przyjęty w Sejmie zapis penalizujący używanie paskudnego i bezgranicznie niesprawiedliwego, ale niestety zakorzenionego poza granicami pojęcia „polskie obozy śmierci” dowodzi, jak bardzo był on potrzebny. Nasza postawa powinna być pod tym względem twarda i niezłomna. Każde ustępstwo będzie jedynie legitymizowało to krzywdzące pojęcie. Równolegle należy wreszcie na serio zająć się propagandową naprawą naszego wizerunku, wyłożyć na stół miliony i, podobnie jak Niemcy, którzy chcą się podzielić swą odpowiedzialnością z innymi narodami, w tym przede wszystkim z naszym, za fabryki śmierci, rozpisać konkursy, zatrudnić najlepszych z najlepszych fachowców, zrealizować wreszcie docierające do ogółu szerokoekranowe produkcje filmowe, wydać różnojęzyczne publikacje, albumy, opracowania książkowe, zamówić reportaże, organizować panele dyskusyjne i konferencje naukowe z udziałem największych autorytetów i znanych postaci z zagranicy. Chodzi bowiem o obronę polskiej racji stanu, naszej godności, na czym nie można oszczędzać.
W całej tej debacie umyka uwadze fakt, że Polacy byli tak samo skazani na zagładę jak Żydzi. Przyznam, że mierzi mnie to czcze gadanie o tym, co powinniśmy, co należy, to odfajkowywanie tematu, to gaszenie pożarów, ta koszmarna indolencja, to wieczne jęczenie, jak jesteśmy krzywdzeni. Że będzie to jak walka Dawida z Goliatem? Nawet jeśli, to nie należy zapominać, kto tę walkę wygrał. Do roboty, do cholery!
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/378734-trupy-z-niemieckiej-szafy-mierzi-mnie-to-czcze-gadanie-co-powinnismy-co-nalezy-w-walce-o-nasza-zbiorowa-godnosc?strona=2