To oczywiście niezwykle złożony temat-rzeka, w którym wiele pozytywów, ale i zagrożeń i obiecuję, że do niego wrócimy, ale dopytam na podstawowym poziomie: czy przełom myślenia o Europie, o projekcie UE, może mieć miejsce w Europie Zachodniej w najbliższym czasie?
Nie wiem, czy przełom nastąpi już w tym roku. Może się okazać, że cała sytuacja skończy się dla nas źle, możemy w tym roku przegrać. Nie jesteśmy skazani na zwycięstwo, choć w dłuższej perspektywie ten przełom nastąpi. Jestem o tym przekonany. Bardzo wiele od tego zależy: czy Polsce uda się zbudować koalicję, która zahamuje obłędną dyktaturę komisarzy Komisji Europejskiej?
Głosowanie ws. Polski na forum unijnych ministrów (i szukanie sześciu koalicjantów) będzie testem na skuteczność polskiej dyplomacji czy raczej badaniem temperatury, jaką mamy w UE w poszczególnych krajach?
Jedno i drugie. Zakładam, że polska dyplomacja będzie dokładała wszelkich starań i argumentów, by udało się utworzyć koalicję 6+n (bo sześć krajów na forum Rady UE to minimum). A nastroje zmieniają się stopniowo pod wpływem procesów i wydarzeń, nad którymi żadna dyplomacja nie panuje. Na niektóre zjawiska możemy tylko wpływać. Obywatele polscy, którzy wybrali taki, a nie inny rząd, starają się wpłynąć na proces, by obronić niepodległość, ale nie kontrolują tego procesu. Nie kontrolują go jednak też unijni urzędnicy czy pan Soros.
Nikt nie zagwarantuje nam zwycięstwa, ale żadnego ministra nie można zwolnić z obowiązku starania się o to. Stawka jest wielka i to, czy będziemy dobrze służyli dobrej sprawie - jest i będzie przedmiotem oceny politycznej i historycznej tego rządu i tej władzy, która w tej chwili w Polsce jest.
Jest Pan optymistą na ten nadchodzący rok, w kontekście wyzwań, o jakich mówimy?
Nie przepadam za tymi określeniami, ale mogę powiedzieć, jakie jest moje nastawienie. Na pewno nie utożsamiam realizmu z pesymizmem. Ci, którzy nazywają się realistami i zawsze wieszczą klęskę i porażkę Polski, mają przeciw siebie doświadczenie historyczne.
To doświadczenie 1050-letnie jest pozytywne. Nie utraciliśmy niepodległości, nie rozproszyliśmy jej pod wpływem imperiów, które od wieków próbowały to zrobić. Nie wydaje mi się, by przewodniczący Tusk, przewodniczący Juncker i Timmermans byli silniejsi od Bismarcka, Katarzyny II czy Fryderyka Wielkiego. Dzisiejsze unijne elity nie są wielkie, ich talenty są mizerne - choć oczywiście siła złej sprawy, której służą jest potężna. Ale Polskę można porównać do historii Dawida, który wygrywa z Goliatem imperialnym. Historia powtarzająca się od stuleci podpowiada, że Goliat nie wygra i tego powinniśmy się trzymać, przypominając sobie także, że rozmawiamy w rocznicy dnia, gdy wybrzmiała nota art. 13 prezydenta Wilsona, gdy po 123 latach polskiej niewoli, przypomniano sprawę polskiej niepodległości. Pokolenia Polaków starały się, by sprawa niepodległości nie przegrała z imperiami - nie przegrała wtedy, nie przegra i teraz w XXI wieku. Czy to wydarzy się już w 2018 roku? Nie dam gwarancji zwycięstwa, nikt dać jej nie może, ale trzeba zrobić wszystko, by wesprzeć rząd, a nie rozważać rysy, pęknięcia i poszerzać je swoimi wątpliwościami.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To oczywiście niezwykle złożony temat-rzeka, w którym wiele pozytywów, ale i zagrożeń i obiecuję, że do niego wrócimy, ale dopytam na podstawowym poziomie: czy przełom myślenia o Europie, o projekcie UE, może mieć miejsce w Europie Zachodniej w najbliższym czasie?
Nie wiem, czy przełom nastąpi już w tym roku. Może się okazać, że cała sytuacja skończy się dla nas źle, możemy w tym roku przegrać. Nie jesteśmy skazani na zwycięstwo, choć w dłuższej perspektywie ten przełom nastąpi. Jestem o tym przekonany. Bardzo wiele od tego zależy: czy Polsce uda się zbudować koalicję, która zahamuje obłędną dyktaturę komisarzy Komisji Europejskiej?
Głosowanie ws. Polski na forum unijnych ministrów (i szukanie sześciu koalicjantów) będzie testem na skuteczność polskiej dyplomacji czy raczej badaniem temperatury, jaką mamy w UE w poszczególnych krajach?
Jedno i drugie. Zakładam, że polska dyplomacja będzie dokładała wszelkich starań i argumentów, by udało się utworzyć koalicję 6+n (bo sześć krajów na forum Rady UE to minimum). A nastroje zmieniają się stopniowo pod wpływem procesów i wydarzeń, nad którymi żadna dyplomacja nie panuje. Na niektóre zjawiska możemy tylko wpływać. Obywatele polscy, którzy wybrali taki, a nie inny rząd, starają się wpłynąć na proces, by obronić niepodległość, ale nie kontrolują tego procesu. Nie kontrolują go jednak też unijni urzędnicy czy pan Soros.
Nikt nie zagwarantuje nam zwycięstwa, ale żadnego ministra nie można zwolnić z obowiązku starania się o to. Stawka jest wielka i to, czy będziemy dobrze służyli dobrej sprawie - jest i będzie przedmiotem oceny politycznej i historycznej tego rządu i tej władzy, która w tej chwili w Polsce jest.
Jest Pan optymistą na ten nadchodzący rok, w kontekście wyzwań, o jakich mówimy?
Nie przepadam za tymi określeniami, ale mogę powiedzieć, jakie jest moje nastawienie. Na pewno nie utożsamiam realizmu z pesymizmem. Ci, którzy nazywają się realistami i zawsze wieszczą klęskę i porażkę Polski, mają przeciw siebie doświadczenie historyczne.
To doświadczenie 1050-letnie jest pozytywne. Nie utraciliśmy niepodległości, nie rozproszyliśmy jej pod wpływem imperiów, które od wieków próbowały to zrobić. Nie wydaje mi się, by przewodniczący Tusk, przewodniczący Juncker i Timmermans byli silniejsi od Bismarcka, Katarzyny II czy Fryderyka Wielkiego. Dzisiejsze unijne elity nie są wielkie, ich talenty są mizerne - choć oczywiście siła złej sprawy, której służą jest potężna. Ale Polskę można porównać do historii Dawida, który wygrywa z Goliatem imperialnym. Historia powtarzająca się od stuleci podpowiada, że Goliat nie wygra i tego powinniśmy się trzymać, przypominając sobie także, że rozmawiamy w rocznicy dnia, gdy wybrzmiała nota art. 13 prezydenta Wilsona, gdy po 123 latach polskiej niewoli, przypomniano sprawę polskiej niepodległości. Pokolenia Polaków starały się, by sprawa niepodległości nie przegrała z imperiami - nie przegrała wtedy, nie przegra i teraz w XXI wieku. Czy to wydarzy się już w 2018 roku? Nie dam gwarancji zwycięstwa, nikt dać jej nie może, ale trzeba zrobić wszystko, by wesprzeć rząd, a nie rozważać rysy, pęknięcia i poszerzać je swoimi wątpliwościami.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/375486-nasz-wywiad-prof-nowak-spor-z-ke-to-nie-walka-z-europa-to-walka-o-europe-wyzwaniem-numer-1-w-roku-2018-jest-obrona-niepodleglosci?strona=2