Krytycznie o Unii Europejskiej można by już całe księgi pisać. W Polsce jest jednak nadal wiele osób, które do brukselskiego molocha podchodzą na kolanach albo przynajmniej w głębokich ukłonach. Niewielu polityków i publicystów nawołuje odważnie, jak np. poseł Janusz Szewczak, do twardego postawienia się UE – tymczasem bliższe przyjrzenie się różnym zapisom Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, jak i Traktatu o Unii Europejskiej (to dwa uzupełniające się dokumenty) pozwala zobaczyć, że komisarze i inni eurokraci sami są mocno na bakier z obowiązującym je prawem.
Sam art. 7, który teraz cieniem kładzie się na Polskę, można i należy kwestionować, bowiem w oderwaniu od innych paragrafów praktycznie nic nie znaczy i można go zastosować do każdego członka UE; np. bez art. 2 przestaje on funkcjonować. Na łamach miesięcznika „Wpis” Leszek Sosnowski analizuje i wyjaśnia, jak przejść do ataku na Unię, zamiast się jej lękać. Oto obszerny fragment:
Manipulacja wartościami
Kiedy przyjrzeć się bliżej dokumentowi, jaki wysmażono w Europarlamencie przeciwko Polsce i odczytano 15 listopada br., to widać bezradność jego twórców, którą spowodowały z jednej strony słaba jakość prawna Traktatu o Unii Europejskiej, z drugiej mizerne podstawy merytoryczne oskarżenia. Popatrzmy choćby na podstawowe sformułowanie tego dokumentu: „Obecna sytuacja w Polsce stanowi jednoznaczne ryzyko poważnego naruszenia wartości, o których mowa w art. 2 Traktatu o UE”.
Abstrahuję na razie od samej idei, że w Polsce szkodzi się wartościom. Ale bardzo przepraszam, samo ryzyko naruszenia, nawet gdyby się z nim zgodzić, to jeszcze nie jest naruszenie! Za samo ryzyko karać nie można – oczywiście w przypadku uczciwego postępowania. Gdyby myśleć zgodnie z „logiką” urzędników tworzących tego typu dokumenty, równie dobrze można by ukarać tych, którzy zezwalają na ruch uliczny – ileż tam ryzyka poważnego naruszenia prawa! A dlaczego nie karze się np. Niemiec czy Francji za systematyczne i bardzo poważne stwarzanie ryzyka naruszania bezpieczeństwa obywateli poprzez jednoznacznie nieodpowiedzialne sprowadzanie na nasz kontynent terrorystów? Rzecz chyba dużo poważniejsza.
Przyglądanie się bliżej art. 2 TUE dużo czasu nam nie zajmie, bo artykuł króciutki i prościutki: Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn. Artykuł ten jest tak enigmatyczny, tak ogólny, że można do niego wszystko i każdego przypasować. Oczywiście przy zastosowaniu odpowiedniej dozy demagogii. Przypomina się słynne powiedzenie stalinowskiego naczelnego prokuratora Andrieja Wyszyńskiego: Dajcie mi tylko człowieka, ja mu paragraf już dopasuję.
Jakież to wartości nie są u w Polsce respektowane?
Od dawna sugeruje się, że Polska, a raczej Polacy najbardziej naruszyli wartość nazwaną demokracją. Dlaczego? Z prostego powodu: wybrali niedemokratycznie, bo wybrali patriotów i to na dodatek o chrześcijańskim obliczu (bo też i innych w Polsce prawie nie ma…). Być może nie szanujemy też godności ludzkiej, ponieważ radzimy mieszkańcom Bliskiego Wschodu, by pozostali w swych ojczyznach, a jeździmy tam z coraz większą pomocą dla kobiet, dzieci, starszych, chorych, osieroconych, budujemy szkoły, wyposażamy szpitale, podnosimy z ruin kościoły… Zgodnie z polityką Berlina czy Paryża osoby mieszkające np. w Syrii nabierają godności dopiero, gdy przyjadą jako tania siła robocza do Europy, najlepiej do Niemiec lub Francji.
Wygląda także na to, że faszyści z PiS-u podeptali równość, bowiem zaproponowali kobietom dobrowolne przejście na emeryturę wcześniej niż mężczyźni – o to są też wielkie pretensje w Brukseli. Charakterystyczna troska unijna o człowieka i jego godność polega na tym, że nie sugeruje się zrównania wieku emerytalnego poprzez obniżenie go mężczyznom, co bym jeszcze zrozumiał, ale podwyższenie kobietom. Nie widzę w tym ani solidarności, ani sprawiedliwości. Z przykrością stwierdzam zatem, że to brukselscy biurokraci jednoznacznie naruszają wartości, o których mowa w art. 2 Traktatu o UE. Nie tylko zresztą w tym przypadku.
Co to znaczy poszanowanie wolności? To kolejna wartość, która jest ujęta w prawie unijnym bez określenia jakichkolwiek kryteriów. Chyba, że chodzi o zarzut nadmiaru wolności w Polsce. Jeśli tak, to się zgadzam z oskarżeniem, bowiem już dawno powinni siedzieć za kratami przede wszystkim inspiratorzy i patroni potężnych przestępstw podatkowych, gospodarczych. Tuż za nimi powinni jeden za drugim powędrować za kraty właśnie jurgieltnicy z nowej targowicy. Nic takiego wszakże nie ma miejsca; przeciwnie, mamy do czynienia z nadmiarem wolności, czyli swawolą. Ale zarzuty o nadmiar wolności ze strony eurokratów do tej pory nie padły; należy zatem wnosić, iż chodzi raczej o domniemany brak wolności dla par homoseksualnych, co nam wielokroć wytykano. Polski ustawodawca do tej pory nie wyraził zgody na ich „małżeństwa”, a przecież naród tak światły i postępowy jak Niemcy uczynił to. Jeszcze nie tak dawno homoseksualistów likwidowali w kacetach, teraz prowadzą ich przed świeckie ołtarze w rytm marsza weselnego.
Jakże jednak legalizowanie związków par homoseksualnych ma się do pierwszego, podkreślam: pierwszego, zdania Traktatu o Unii Europejskiej, które stwierdza, że państwa członkowskie inspirowane są kulturowym, religijnym i humanistycznym dziedzictwem Europy, z którego wynikają powszechne wartości, stanowiące nienaruszalne i niezbywalne prawa człowieka, jak również wolność, demokracja, równość oraz państwo prawne? Największym „kulturowym, religijnym i humanistycznym dziedzictwem Europy” jest religia katolicka, dominująca nie tylko w naszym kraju – czyżby ona inspirowała kogokolwiek do akceptacji homoseksualizmu?! Coś takiego to chyba tylko ksiądz Boniecki by potwierdził. A może to „humanistyczne dziedzictwo Europy” nakazuje śluby między zboczeńcami?
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Krytycznie o Unii Europejskiej można by już całe księgi pisać. W Polsce jest jednak nadal wiele osób, które do brukselskiego molocha podchodzą na kolanach albo przynajmniej w głębokich ukłonach. Niewielu polityków i publicystów nawołuje odważnie, jak np. poseł Janusz Szewczak, do twardego postawienia się UE – tymczasem bliższe przyjrzenie się różnym zapisom Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, jak i Traktatu o Unii Europejskiej (to dwa uzupełniające się dokumenty) pozwala zobaczyć, że komisarze i inni eurokraci sami są mocno na bakier z obowiązującym je prawem.
Sam art. 7, który teraz cieniem kładzie się na Polskę, można i należy kwestionować, bowiem w oderwaniu od innych paragrafów praktycznie nic nie znaczy i można go zastosować do każdego członka UE; np. bez art. 2 przestaje on funkcjonować. Na łamach miesięcznika „Wpis” Leszek Sosnowski analizuje i wyjaśnia, jak przejść do ataku na Unię, zamiast się jej lękać. Oto obszerny fragment:
Manipulacja wartościami
Kiedy przyjrzeć się bliżej dokumentowi, jaki wysmażono w Europarlamencie przeciwko Polsce i odczytano 15 listopada br., to widać bezradność jego twórców, którą spowodowały z jednej strony słaba jakość prawna Traktatu o Unii Europejskiej, z drugiej mizerne podstawy merytoryczne oskarżenia. Popatrzmy choćby na podstawowe sformułowanie tego dokumentu: „Obecna sytuacja w Polsce stanowi jednoznaczne ryzyko poważnego naruszenia wartości, o których mowa w art. 2 Traktatu o UE”.
Abstrahuję na razie od samej idei, że w Polsce szkodzi się wartościom. Ale bardzo przepraszam, samo ryzyko naruszenia, nawet gdyby się z nim zgodzić, to jeszcze nie jest naruszenie! Za samo ryzyko karać nie można – oczywiście w przypadku uczciwego postępowania. Gdyby myśleć zgodnie z „logiką” urzędników tworzących tego typu dokumenty, równie dobrze można by ukarać tych, którzy zezwalają na ruch uliczny – ileż tam ryzyka poważnego naruszenia prawa! A dlaczego nie karze się np. Niemiec czy Francji za systematyczne i bardzo poważne stwarzanie ryzyka naruszania bezpieczeństwa obywateli poprzez jednoznacznie nieodpowiedzialne sprowadzanie na nasz kontynent terrorystów? Rzecz chyba dużo poważniejsza.
Przyglądanie się bliżej art. 2 TUE dużo czasu nam nie zajmie, bo artykuł króciutki i prościutki: Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn. Artykuł ten jest tak enigmatyczny, tak ogólny, że można do niego wszystko i każdego przypasować. Oczywiście przy zastosowaniu odpowiedniej dozy demagogii. Przypomina się słynne powiedzenie stalinowskiego naczelnego prokuratora Andrieja Wyszyńskiego: Dajcie mi tylko człowieka, ja mu paragraf już dopasuję.
Jakież to wartości nie są u w Polsce respektowane?
Od dawna sugeruje się, że Polska, a raczej Polacy najbardziej naruszyli wartość nazwaną demokracją. Dlaczego? Z prostego powodu: wybrali niedemokratycznie, bo wybrali patriotów i to na dodatek o chrześcijańskim obliczu (bo też i innych w Polsce prawie nie ma…). Być może nie szanujemy też godności ludzkiej, ponieważ radzimy mieszkańcom Bliskiego Wschodu, by pozostali w swych ojczyznach, a jeździmy tam z coraz większą pomocą dla kobiet, dzieci, starszych, chorych, osieroconych, budujemy szkoły, wyposażamy szpitale, podnosimy z ruin kościoły… Zgodnie z polityką Berlina czy Paryża osoby mieszkające np. w Syrii nabierają godności dopiero, gdy przyjadą jako tania siła robocza do Europy, najlepiej do Niemiec lub Francji.
Wygląda także na to, że faszyści z PiS-u podeptali równość, bowiem zaproponowali kobietom dobrowolne przejście na emeryturę wcześniej niż mężczyźni – o to są też wielkie pretensje w Brukseli. Charakterystyczna troska unijna o człowieka i jego godność polega na tym, że nie sugeruje się zrównania wieku emerytalnego poprzez obniżenie go mężczyznom, co bym jeszcze zrozumiał, ale podwyższenie kobietom. Nie widzę w tym ani solidarności, ani sprawiedliwości. Z przykrością stwierdzam zatem, że to brukselscy biurokraci jednoznacznie naruszają wartości, o których mowa w art. 2 Traktatu o UE. Nie tylko zresztą w tym przypadku.
Co to znaczy poszanowanie wolności? To kolejna wartość, która jest ujęta w prawie unijnym bez określenia jakichkolwiek kryteriów. Chyba, że chodzi o zarzut nadmiaru wolności w Polsce. Jeśli tak, to się zgadzam z oskarżeniem, bowiem już dawno powinni siedzieć za kratami przede wszystkim inspiratorzy i patroni potężnych przestępstw podatkowych, gospodarczych. Tuż za nimi powinni jeden za drugim powędrować za kraty właśnie jurgieltnicy z nowej targowicy. Nic takiego wszakże nie ma miejsca; przeciwnie, mamy do czynienia z nadmiarem wolności, czyli swawolą. Ale zarzuty o nadmiar wolności ze strony eurokratów do tej pory nie padły; należy zatem wnosić, iż chodzi raczej o domniemany brak wolności dla par homoseksualnych, co nam wielokroć wytykano. Polski ustawodawca do tej pory nie wyraził zgody na ich „małżeństwa”, a przecież naród tak światły i postępowy jak Niemcy uczynił to. Jeszcze nie tak dawno homoseksualistów likwidowali w kacetach, teraz prowadzą ich przed świeckie ołtarze w rytm marsza weselnego.
Jakże jednak legalizowanie związków par homoseksualnych ma się do pierwszego, podkreślam: pierwszego, zdania Traktatu o Unii Europejskiej, które stwierdza, że państwa członkowskie inspirowane są kulturowym, religijnym i humanistycznym dziedzictwem Europy, z którego wynikają powszechne wartości, stanowiące nienaruszalne i niezbywalne prawa człowieka, jak również wolność, demokracja, równość oraz państwo prawne? Największym „kulturowym, religijnym i humanistycznym dziedzictwem Europy” jest religia katolicka, dominująca nie tylko w naszym kraju – czyżby ona inspirowała kogokolwiek do akceptacji homoseksualizmu?! Coś takiego to chyba tylko ksiądz Boniecki by potwierdził. A może to „humanistyczne dziedzictwo Europy” nakazuje śluby między zboczeńcami?
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/372907-nie-lekajcie-sie-takze-unii-europejskiej-sam-art-7-ktory-teraz-cieniem-kladzie-sie-na-polske-mozna-i-nalezy-kwestionowac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.